Twórca Tindera pozywa Google

Twórca Tindera pozywa Google – Tinder może wylecieć z Google Play

3 minuty czytania
Komentarze

Twórca Tindera pozywa Google z powodu jego rzekomej działalności monopolistycznej. W skardze, którą złożył w sądzie federalnym w Kalifornii, zarzuca twórcy Androida złamanie federalnych i stanowych przepisów antymonopolowych poprzez wytyczne dotyczące Sklepu Play. Dokładnie rzecz biorąc, chodzi tu o wymogi, jakie musi spełniać aplikacja, aby nadawała się do publikacji w oficjalnym kanale dystrybucji programów dla Androida. 

Twórca Tindera pozywa Google

Twórca Tindera pozywa Google

Nie chodzi tu jednak o już istniejące zasady, a o zmiany, które mają wejść w życie jeszcze w tym roku, chociaż ogłoszone zostały jeszcze jesienią 2020 roku. Otóż Google ogłosiło wtedy, że docelowo będzie wymagać od wszystkich deweloperów Androida przetwarzania płatności dotyczących cyfrowych towarów i usług za pośrednictwem systemu rozliczeniowego Sklepu Play. Google początkowo zapowiedziało, że zacznie egzekwować te zasady 30 września 2021 roku, ale później przedłużyło termin do 1 czerwca 2022 roku. Biorąc pod uwagę, że mamy właśnie 10 maja 2022 roku, to twórca Tindera pozywa Google w niemalże ostatnim momencie.

Zobacz też: Oszust z Tindera to nie ostrzeżenie – to zachęta dla oszustów

Według pozwu twórcy Tindera — Match Group — Google obiecywało, że firma może korzystać z własnych systemów płatności. A mimo to, Google miało grozić usunięciem Tindera ze Sklepu Play, jeśli aplikacja nie przejdzie na system płatności od Google do 1 czerwca, czyli daty wejścia zmian w życie. Firma wydała także następujący komunikat:

Dziesięć lat temu Match Group był partnerem Google. Teraz jesteśmy jej zakładnikami. Ten pozew jest środkiem ostatecznym. Próbowaliśmy w dobrej wierze rozwiązać te problemy z Google, ale ich nalegania i groźby usunięcia aplikacji naszych marek ze Sklepu Play do 1 czerwca sprawiły, że nie mamy innego wyjścia, jak tylko podjąć działania prawne.

Zobacz też: Tinder i Spotify wprowadzają nowy tryb do aplikacji randkowej!

Google także odniosło się do sprawy. Firma podkreśliła, że Tinder kwalifikuje się do ściągania z niego 15-procentowej prowizji, która jest jedną z niższych na platrformie. Co więcej, zauważa, że otwartość Androida pozwala na dystrybucję swoich aplikacji poprzez alternatywne sklepy z aplikacjami i strony internetowe. Warto tu podkreślić, że w przeciwieństwie do iOS od Apple, ten sposób dystrybucji aplikacji nie jest niczym wyjątkowym, ani zwalczanym przez Google.

Zobacz też: Tinder ostrzega użytkowników przyjeżdżających do Polski

I rzeczywiście, jeśli komuś nie odpowiadają zasady giganta, to nie musi się na nie godzić, a jednocześnie nie skreśla to jego obecności na Androidzie: przynajmniej teoretycznie. W praktyce raczej trudno mówić o popularnych aplikacjach spoza Skleplu Play. Tym bardziej portale randkowe nie odniosą sukcesu bez wsparcia platformy Google. Dlatego też, mimo że Twórca Tindera pozywa Google, to raczej w akcie desperacji, a nie nadziei na zwycięstwo. Oczywiście treść pozwu jest dostępna do dowolnego wglądu dla każdego.

Źródło: Engadget

Motyw