Bill Gates ostrzega przed wolnością słowa

Bill Gates ostrzega przed wolnością słowa na Twitterze

3 minuty czytania
Komentarze

Elon Musk przejął Twittera i zapowiedział wprowadzenie na platformie wolności słowa. Natomiast Bill Gates… no cóż, na pewno nie lubi Elona Muska. Wiele jednak wskazuje na to, że wolność słowa również mu mocno przeszkadza. Tak przynajmniej wynika z krytyki wprowadzenia jej na platformie, na której do tej pory dominowała narracja tylko jednej grupy ideologicznej — chociaż inne również mogły zabierać głos. Rzecz jasna z ograniczonym zasięgiem i musiały się bardzo pilnować, ale jednak mogły. Teraz zaś to się zmieni, a Bill Gates ostrzega przed wolnością słowa na Twitterze.

Bill Gates ostrzega przed wolnością słowa

Bill Gates ostrzega przed wolnością słowa

Podczas konferencji Wall Street Journal’s CEO Summit Bill Gates wypowiedział się na temat przejęcia Twittera przez Muska:

Jak on się czuje z czymś, co mówi, że 'szczepionki zabijają ludzi’ albo że 'Bill Gates śledzi ludzi’? Jakie są jego cele, co to w końcu będzie? Czy chce on rozprzestrzeniania się także mniej skrajnych nieprawd i dziwnych teorii spiskowych? Czy on podziela ten cel, czy nie?

Sęk w tym, że Elon Musk chce wolności słowa: to nie znaczy, że wspiera każdą rzecz, która zostanie wypowiedziana, jak głupia by nie była. A przecież już teraz pojawiają się dziwne teorie spiskowe, ale nawet jeśli nie do końca zgodne, to pokrewne z narracją wspieraną przez Twittera i jakoś to nie przeszkadzało do tej pory nikomu, kto jest przerażony wizją wolności wypowiedzi na platformie.

Zobacz też: Elon Musk vs Bill Gates — miliarderzy na wojennej ścieżce

Zacznijmy od tego, że wolność słowa to wspaniała idea. Dzięki niej każdy może przedstawić swój punkt widzenia na dany temat. Oczywiście niesie to także pewne negatywne konsekwencje: oznacza to bowiem, że każdy może kłamać, lub opowiadać bzdury, w które osobiście wierzy. Jednak alternatywa, w której istnieje jedyny słuszny pogląd i stosuje się on do wszystkiego, jest równie niebezpieczna i również może powoływać się na bzdury, oraz przeczyć faktom. Dobrym przykładem jest tu rosyjski łysenkizm, który był komunistyczną odpowiedzią na kapitalistyczną teorię ewolucji. A przy okazji był stekiem bzdur, który tylko szkodził radzieckiemu rolnictwu. Zapewne w dzisiejszej narracji wspieranej przez Twittera również odnajdzie się pewne niezgodne z faktami przekonania, które nie odbiegają zbytnio poziomem od przeciwników 5G, których jednak nie wspomnę, bo nie zależy mi na awanturze w komentarzach.

Zobacz też: Elon Musk naruszył umowę z Twitterem? Szybko poszło…

Chodzi o to, że istnieją zarówno lewicowe szury, jak i prawicowe szury. I chociaż w idealnym świecie dałoby się ograniczyć wszystkich, to tak naprawdę ludzie mają tendencję do przymykania oka na bzdury, które narodziły się po ich stronie barykady. Jednak jeśli pozwolimy mówić wszystkim, to z czasem zajdzie pewnego rodzaju równowaga w wojnie dezinformacyjnej. Natomiast użytkownicy platformy widząc wiele sprzecznych narracji, będą musieli się w końcu nauczyć myśleć krytycznie i nie traktować wszystkiego, co jest na Twitterze jak prawdy objawionej.

Źródło: TechSpot

Motyw