Wszystko wskazuje na to, że Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba to jeden, wielki sukces. Oczywiście NASA przyzwyczaiła już nas do swoich minimalnych oczekiwań względem swojego sprzętu. Dlatego też tak naprawdę mało które urządzenie nie przekracza założeń misji przynajmniej kilkukrotnie. Zmniejsza to więc nieco wrażenie, jakie robi deklaracja, że wydajność optyczna teleskopu przekracza najbardziej optymistyczne przewidywania — ot, amerykańska agencja jest znana raczej z ostrożnego sceptycyzmu. Jednak to nie na słowach NASA powinniśmy się skupiać, a na obrazach przesłanych przez nasze nowe oko na świat kosmosu. Te zaś robią piorunujące wrażenie.
Zdjęcia od Jamesa Webba
Najnowsze obrazy, wykonane przez wszystkie główne przyrządy teleskopu możecie zobaczyć w powyższym klipie. NASA podkreśla, że ich jakość jest ograniczona dyfrakcyjne, co oznacza, że dokładność jest tak dobra, jak to fizycznie możliwe, biorąc pod uwagę rozmiar samego Jamesa Webba. Tym samym teleskop pomyślnie zakończył siódmy i ostatni etap zestrojenia i jest gotowy do przejścia do fazy uruchamiania wszystkich instrumentów naukowych. Zdjęcia zawarte w nagraniu to natomiast ostatni test jakości, który potwierdził, iż teleskop jest w stanie rejestrować wyraźne, dobrze zogniskowane obrazy za pomocą każdego ze swoich czterech pokładowych instrumentów naukowych: kamery na bliską podczerwień (NIRCam), spektrografu na bliską podczerwień (NIRSpec) oraz czujnika precyzyjnego naprowadzania / wywoływania obrazów w bliskiej podczerwieni, instrumentu na średnią podczerwień (MIRI) i spektrografu bezszczelinowego (FGS/NIRISS).
Zobacz też: James Webb gotowy do dalszej kalibracji – przymusowy urlop dobrze mu zrobił
Oczywiście to nie tak, że teleskop już jest gotowy do działania. Przesłane obrazy są naprawdę niesamowite, jednak bez pełnego uruchomienia instrumentów naukowych ich wartość dla badaczy jest co najwyżej dyskusyjna. Miną jeszcze przynajmniej dwa miesiące, nim do Ziemi zaczną docierać pełnowartościowe dane badawcze, dzięki którym będziemy mogli nie tylko podziwiać, ale także lepiej zrozumieć najodleglejsze zakamarki Wszechświata — a przynajmniej te, które są w zasięgu czujnego oka Jamesa Webba.
Zobacz też: James Webb zrobił niesamowite zdjęcie gwiazdy – teleskop zdał ważny test
Warto tu także zwrócić uwagę, że chociaż Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest przez wielu uznawany za następcę Kosmicznego Teleskopu Hubble`a, to nie do końca jest to prawda. Obydwa są zupełnie innymi typami teleskopów skupionymi na innych zadaniach. Pierwotnie miały one się wzajemnie uzupełniać, jednak opóźnienia w przypadku Webba sprawiły, że Hubbl`e do tego czasu stał się przestarzałym i awaryjnym teleskopem, którego dni są już policzone. Miejmy jednak nadzieję, że obydwa będą działały jak najdłużej.
Źródło: NASA