Metaverse to dla jednych to przyszłość Internetu i rozwój interakcji międzyludzkich w sieci. Dla innych to natomiast nudne gry MMO VR bez fabuły, czy rozwoju postaci. Sama Meta, której nazwa przecież się wzięła właśnie od idei metaverse, w oficjalnych komunikatach podkreśla, że to jest przyszłość społeczności w sieci. Największym zaś zwolennikiem metaverse jest Mark Zuckerberg. Zbiegło się to z pandemią i ograniczeniem fizycznych kontaktów pomiędzy ludźmi. Teraz zaś obostrzenia są mocno poluzowane, a ludzie wolą widzieć się realnie, niż oglądać swoje awatary. Zaś w samej Meta coraz głośniej słychać pracowników, którzy wątpią w sensowność projektu. Pracownicy Meta nie wierzą w Metaverse — a przynajmniej znaczna część z nich.
Pracownicy Meta nie wierzą w Metaverse
Zuckerberg chce, aby jego firma była pionierem w budowaniu Metaverse. Jest on przekonany, że wkrótce wszyscy będziemy spędzać większość naszego czasu — zarówno w pracy, jak i prywatnego — w metaverse. Jednak nie wszyscy, którzy dla niego pracują, zgadzają się z jego wizją. Wielu ma jej dość i określa ją mianem obsesji. Jeden z menedżerów, który niedawno odszedł z Mety właśnie z tego powodu, stwierdził:
Jedyną rzeczą, o której Mark chce ostatnio rozmawiać, jest Metaverse.
Zarówno inwestorzy, jak i pracownicy obawiają się, że Meta Marka Zuckerberga osiągnęła pułap wzrostu i przeżywa obecnie kryzys tożsamości podobny do Yahoo sprzed lat. Z jednej strony ludzie są podekscytowani nieokreślonymi możliwościami. Z drugiej — są zdezorientowani nowym kierunkiem i nagłą zmianą strategii, która zdaje się prowadzić donikąd. Efekt tego jest taki, że od czasu zmiany nazwy akcje Mety spadły o prawie 60 procent.
Zobacz też: Apple oskarża Meta o hipokryzję – chodzi o 47,5% prowizji w Metaverse
Nie pomaga także to, że sprzęt VR/AR jest dość drogi i mało popularny. A bez tego nie da się wejść do metaverse. I tu ktoś może zadać pytanie: dlaczego Zuckerberg to robi? Otóż odpowiedź jest prosta: aby przetrwać. Podkopywanie pozycji TikToka za pomocą fałszywych oskarżeń, kopiowanie jego funkcji, czy afera z destrukcyjnym wpływem Instagrama na młodzież sprawiają, że Meta i jej platformy powoli, acz nieubłaganie tracą na znaczeniu. Facebook i Instagram nie są wśród młodzieży zbyt popularne: są one postrzegane raczej jak miejsca dla starych ludzi i nawet jeśli mają tam konta, to nie spędzają na nich zbyt dużo czasu. Brak świeżej krwi oznacza zaś faktyczne starzenie się platformy, co zwiastuje scenariusz podobny do MySpace, czy znanej na naszym podwórku NK. Stworzenie czegoś zupełnie nowego, na co żadna początkująca firma sobie nie może pozwolić, czyli wirtualnych światów ma zapewnić Meta nie tylko przetrwanie, ale wręcz powrót do potęgi — przynajmniej w wizji Zuckerberga.
Źródło: TechSpot