Biało-czarny bezprzewodowy kontroler do gier DualSense z przyciskami i analogami, położony na drewnianym blacie.

Molestowanie i dyskryminacja w Sony? Sąd przyjrzał się oskarżeniom

3 minuty czytania
Komentarze

Firma Sony jakiś czas temu została oskarżona o dyskryminację pracowników ze względu na płeć, oraz o molestowanie. I chociaż zarzuty te brzmią niezwykle groźnie, to opierały się głównie na tym, że większość ważnych stanowisk pełnią tam mężczyźni. Jeśli zaś chodzi o molestowanie seksualne, to jako przykład takiego zachowania podano… awans mężczyzny, zamiast kobiety. Brzmi to więc raczej jak próba wymuszenia czegoś na firmie, stosując poważne, ale niczym niepoparte zarzuty.

Dyskryminacja w Sony

Dyskryminacja w Sony

Do podobnych wniosków doszła sędzia Laurel Beeler, która odrzuciła 10 z 13 roszczeń powódki Emmy Majo. Zdaniem sądu kobieta w niektórych przypadkach nie przedstawiła wystarczających dowodów, a w innych niesłusznie twierdziła, że awanse i degradacje stanowią… molestowanie seksualne. Od siebie tutaj dodam pewną dygresję: nazywanie każdego niepowodzenia w życiu molestowaniem seksualnym może i początkowo robi wrażenie, ale z czasem znacznie zmniejsza powagę tego czynu. Z czasem może to doprowadzić do sytuacji, kiedy piekło, przez jakie przechodzą prawdziwe ofiary molestowania, będzie bagatelizowane. Dlatego też w interesie kobiet jest nie tylko nierobienie tego, ale aktywne zwalczanie takich zachowań.

Zobacz też: Sony zainwestowało w Epic Games miliard dolarów!

Skoro już dygresję mamy za sobą, to przejdźmy do sprawy: otóż Majo po raz pierwszy pozwała Sony w listopadzie ubiegłego roku w związku z zarzutami dyskryminacji instytucjonalnej. Była analityk ds. bezpieczeństwa PlayStation oskarżyła Sony o zwolnienie jej za dyskusję na temat seksizmu, z którym podobno zetknęła się w firmie. Z czasem dołączyło do niej kolejne osiem kobiet, które postanowiły wytoczyć firmie pozew zbiorowy. Jednak większość z oskarżeń została na start odrzuconych. Nie oznacza to jednak, że jest to koniec sprawy. Sąd dopuścił bowiem trzy oskarżenia. Te jednak nie dotyczą dyskryminacji, ani tym bardziej molestowania. Mowa tu o bezprawnym wypowiedzeniu, naruszeniu ochrony informatorów i o próbie zablokowania statusu pozwu zbiorowego. Nie oznacza to jednak, że Sony jest uznane za winne. 

Zobacz też: Sony zdradza swoje plany względem Bungie – firma ma wielkie oczekiwania

No dobrze, ale dlaczego Sony postąpiło w ten sposób? Otóż dalsza współpraca z kimś, kto próbuje coś wymusić przez wzgląd na płeć, nazywając wszystkie swoje niepowodzenia dyskryminacją i molestowaniem może być… trudna. Co więcej, pozew zbiorowy od razu przyciągnąłby masę aktywistów, którzy zniszczyliby opinię firmy w oparciu o zwykłe pomówienia — bo inaczej nie da się nazwać sytuacji, w której sąd odrzuca dane zarzuty. Oczywiście nie oznacza to, że działania Sony były legalne. Na pewno jednak były one odpowiedzią na działania Majo, a nie z ich powodu kobieta wytyczyła proces. Czy więc Sony jest tu winne?  To ustali sąd.

Źródło: Engadget

Motyw