chromebook

Steam na Chrome OS to twarde zderzenie z rzeczywistością – wielu liczyło na więcej

2 minuty czytania
Komentarze

Okazuje się, że granie w gry ze Steam na Chrome OS będzie iście konsolowym doświadczeniem — przynajmniej pod jednym względem. I nie chodzi to o prostotę, a o… brak możliwości wprowadzania jakichkolwiek modyfikacji do gier. Tym samym fani modyfikacji, lub ci, którzy chcą uruchomić ulubiony tytuł z np. nieoficjalnym tłumaczeniem, mogą o tym zapomnieć. Z drugiej strony osoby, które po prostu instalują gry… no cóż: grają w nie, raczej tego nawet nie odczują.

Steam na Chrome OS bez modów

Steam na Chrome OS bez modów

Do działania Steam na Chrome OS wykorzystywana jest maszyna wirtualna Borealis, która jest oparta na zmodyfikowanej dystrybucji Arch Linux. To także tłumaczy niższą, niż spodziewana wydajność Steam na Chrome OS: komputer musi bowiem utrzymać w sobie dwa systemy operacyjne, klienta Steam i samą grę. Oczywiście podjęto tutaj pewne środki zaradcze mające poprawić osiągi. Google stworzyło nawet własny sterownik wirtualizacji Vulkan, aby zmniejszyć narzut wydajności związany z używaniem maszyny wirtualnej do gier. I to właśnie ona stanowi problem w instalowaniu modyfikacji. Otóż obraz maszyny wirtualnej w przypadku Steam jest tylko do odczytu. Dodatkowo system przed uruchomieniem maszyny wirtualnej upewnia się, że obraz nie został naruszony. Weryfikacja jest tak szczelna, że nie można nawet instalować oprogramowania na maszynie wirtualnej za pomocą narzędzi takich jak Pacman, nie ma Sudo, su jest zablokowany, a edytory tekstu nie są dostępne.

Zobacz też: Steam na Chrome OS – oto chromebooki, które jako pierwsze dostaną wsparcie

W ten sposób wszelkie modyfikacje nie są możliwe — przynajmniej na obecny stan wiedzy. A żeby tego było mało, to nawet jeśli komuś ta sztuka się uda, to jest niemal pewne, że w ten sposób można całkowicie uszkodzić maszynę wirtualną Steam. Tym samym wszystkie modyfikacje, w tym te polegające na zmianie ustawień konfiguratora, aby uzyskać wyższą wydajność danej gry, przez tak zwany potato mod, nie są możliwe. A biorąc pod uwagę wydajność Chromebooków i konieczność wirtualizacji, oraz uruchamiania gier na Linuksie, to możliwość lekkiego przycięcia rozdzielczości, tekstur i zasięgu rysowania poniżej minimalnej granicy przewidzianej przez twórców może okazać się istnym zbawieniem. Z drugiej strony raczej nikt nie kupuje Chromebooka, żeby grać w tytuły AAA, a dla prostych gier niezależnych nie powinno to być wcale jakieś potężne ograniczenie uniemożliwiające dalszą rozgrywkę. Warto jednak mieć to na uwadze, ponieważ zawsze znajdzie się jakiś kłopotliwy tytuł, z którym możemy sobie nie poradzić z powodu tego ograniczenia.

Źródło: AndroidPolice

Motyw