Powszechnie znanym faktem jest to, że fizyki nie da się oszukać i stworzenie zbyt małej matrycy aparatu sprawi, że ta będzie bezużyteczna. Rzecz w tym, że odnosi się to do klasycznych przetworników stosowanych w obecnych aparatach fotograficznych i dosłownego przedstawienia przechwyconego obrazu. Naukowcy udowodnili jednak, że zupełnie nowe podejście do produkcji elementów światłoczułych i zastosowanie SI w interpretacji przechwyconego obrazu może sprawić, że w pełni funkcjonalny aparat może mieć rozmiar kryształka soli. No dobrze, może i gruboziarnistej, ale jednak soli.
Aparat wielkości ziarnka soli
New Atlas donosi o aparacie wielkości ziarnka soli, który stanowi rozwinięcie poprzednich rejestratorów obrazu w skali mikro. Aby to osiągnąć, naukowcy opracowali unikalny rodzaj metapowierzchni, czyli sztucznego materiału o grubości poniżej długości fali. Ta składała się z 1,6 miliona światłoczułych elementów pod postacią słupków, które zostały umieszczone na powierzchni folii o szerokości 0,5 milimetra. Tak naprawdę nie ma sensu podawanie w liczbach wysokości elementów światłoczułych, ponieważ liczby te są abstrakcyjnie małe. Znacznie lepiej na wyobraźnie zadziała fakt, że każdy z nich jest tak wysoki, jak długi jest wirus HIV.
Zobacz też: Pamiętam Windowsa na dyskietkach i zaczyna wkurzać mnie życie na subskrypcji
Aby zarejestrować obraz, słupki pochłaniają przychodzące fotony, a każdy z nich działał jak swego rodzaju antena optyczna. Metapowierzchnia następnie przekształca sygnał wygenerowany przez przechodzące fotony na sygnały, które komputer mógł odczytać. Używając sieci neuronowych — czyli algorytmów uczenia maszynowego — badacze byli w stanie zdekodować te sygnały, zamieniając nadmiernie rozmazane obrazy w stosunkowo wyraźne i czyste grafiki. Oczywiście to może się wiązać z zagrożeniami takimi jak podglądanie ludzi za pomocą kamer, których nie zauważy nawet najbardziej czujne oko paranoika. Oczywiście to będzie prawdziwym problemem dopiero w przyszłości. Jednak ta kiedyś nadejdzie.
Źródło: SlashGear