Konfederacja pokazała dziś projekt ustawy, która przewiduje kary dla serwisów społecznościowych za usuwanie treści. W zamyśle autorów projektu Facebook, Twitter i inne platformy musiałyby płacić nawet do 50 mln zł za skasowanie jakichkolwiek treści, które opublikowała organizacja polityczna. Kary miałaby nakładać Państwowa Komisja Wyborcza.
Kary dla serwisów społecznościowych za usuwanie treści — projekt ustawy
W środę Facebook usunął FanPage Konfederacji. Według administracji popularnego serwisu społecznościowego powód tej decyzji to powtarzająca się dezinformacja na temat koronawirusa na profilu partii. Posunięcie Mety (właściciela Facebooka) wywołało dyskusję o granicach działań internetowych gigantów. W tej sprawie rząd napisał nawet list do administracji Facebooka.
Dziś Konfederacja pokazała projekt ustawy o ochronie demokratycznej debaty publicznej w Internecie. Partia proponuje objęcie ochroną prawną stron i treści publikowanych na platformach społecznościowych przez organizacje polityczne (partie, komitety wyborcze, kluby parlamentarne itp.). Zgodnie z proponowanymi przepisami serwisy społecznościowe mające w Polsce ponad milion użytkowników rocznie nie mogłyby usuwać stron organizacji politycznych. Na tym jednak nie koniec. Platformy społecznościowe nie mogłyby również kasować żadnych treści, które taka organizacja zamieściła (np. postów, zdjęć). Za złamanie tej zasady groziłaby kara administracyjna w wysokości do 50 mln zł. Karę miałaby nakładać Państwowa Komisja Wyborcza, działająca z urzędu lub na wniosek pokrzywdzonej organizacji.
Pojawia się pytanie, co w sytuacji, gdy jakaś organizacja będzie zamieszczać np. na Facebooku skrajnie szkodliwe treści. Takie, których rozpowszechniania zabraniają nawet przepisy prawa, a nie tylko regulamin platformy. Konfederacja proponuje, by zwolnić właściciela platformy społecznościowej ze wszelkiej odpowiedzialności związanej z nieusuwaniem treści. Od tej zasady miałby być tylko jeden wyjątek związany z prawomocnym wyrokiem sądu.
Czytaj także: Dla żartu zmienili nazwę kościoła w Google Maps — błąd trafił do kalendarzy dla gminy
Warto pamiętać, że to dopiero projekt ustawy. Nie wiadomo, czy poprą go inne partie w Sejmie, jakie ew. poprawki zostaną do niego wprowadzone i kiedy trafi pod głosowanie.
źródło: Twitter