Prawo do bycia zapomnianym sprawdza się tylko na papierze?

1 minuta czytania
Komentarze
eu-eu

Wprowadzone przed rokiem Prawo do bycia zapomnianym jest niewątpliwie jednym z najbardziej ambitnych projektów, jakie wzięły na siebie władze państw europejskich w ciągu ostatnich lat. Prawo to daje możliwość osobom prywatnym w każdej chwili wystąpić z żądaniem o usunięcie z wyszukiwarek informacji o nich.  Google i inne wyszukiwarki nie mogą odmówić. Wraz z wprowadzeniem tego prawa powstał jednak zupełnie nowy problem: serwisy internetowe zaczęły informować o dokonanych usunięciach z wyszukiwarek. Na tych stronach znaleźć można między innymi imię i nazwisko osoby, która poprosiła o wymazanie z wyszukiwarki wraz z odnoszącymi się do niej stronami:

prawo_do_bycia_wymazanym_google

Linki do stron informujących o kim wymazano dane … bez problemu można znaleźć w wyszukiwarkach. Dlatego też europejscy urzędnicy zajmujący się ochroną danych sugerują konieczność pójścia krok dalej i nakazać usuwanie operatorom wyszukiwarek także odnośników do takich portali. Choć takie bazy najczęściej nie zawierają wszystkich informacji o przeszłości konkretnej osoby to jednak mogą świadczyć na jej niekorzyść. Nasuwa się też pytanie o sensowność istnienia tego prawa skoro niechciane informacje nadal są w pewnym stopniu dostępne?

Wydaje się, że rozpoczęta na nowo batalia z wyszukiwarkami jest zupełnie bezcelowa – w praktyce ciężko jest bowiem wymazać informacje z tak rozproszonej sieci jaką jest Internet. Usunięcie odnośnika z wyszukiwarki nie rozwiąże w żaden sposób problemu: informacja nadal będzie przecież na serwerze zbierającej takie dane strony. Być może to właśnie kwestią legalności zbierania i rozpowszechniania takich danych powinni zająć się urzędnicy zajmujący się ochroną danych?

Źródło: googlewatchblog.de

Motyw