Mapy Google to jedna z popularniejszych nawigacji, a już na pewno taka, o której jest najgłośniej. Teraz Google zaczęło przypominać swoim użytkownikom o tym, skąd brane są dane do nawigacji. Jednocześnie też prosi ich o potwierdzenie informacji, że rozumieją potrzebę udostępniania danych. Jeżeli tego nie chcą robić, bo Mapy Google praktycznie stracą dla nich użyteczność.
Mapy Google – informacja o udostępnianiu danych
O tym, że Google zbiera informacje o swoich użytkownikach, wie chyba każdy. Tak przynajmniej być powinno i trzeba sobie uświadomić to, że wielkie korporacje na tym po prostu zarabiają. Jednak czasem muszą przypomnieć swoim użytkownikom o tym, co wydaje się być oczywiste. I tak jest teraz w przypadku Map Google. Niektórzy użytkownicy zaczęli już dostawać informacje o tym, że firma zbiera dane z aplikacji, by ta po prostu mogła odpowiednio działać. Nawigacja Google dzięki temu jest w stanie wykrywać korki czy zdarzenia na drogach.
Informacja, która pojawia się po uruchomieniu aplikacji jest więc tylko „podkładką” dla firmy, by nikt nie przyczepił się o to i ich nie pozwał. Dobrze wiemy, że takie rzeczy się zdarzają, więc Google zabezpiecza się na wszystkich możliwych frontach. Google zbiera informacje o położeniu i trasach, ale jednocześnie ma nie zbierać danych powiązanych z naszym kontem i samym urządzeniem. Zbierane w ten sposób dane są po prostu przydatne i jeżeli chcemy korzystać z Map Google, to nie mamy wyjścia, by je udostępnić.
Zobacz też: Fitbit Charge 5 zaprezentowany – co nowego przynosi?
Jeżeli jednak komuś się to nie podoba lub wcześniej nie był tego świadom, to może taką opcję odrzucić. To skutkowało będzie mocnym okrojeniem funkcjonalności samej aplikacji. Nie będzie można korzystać z nawigacji czy podpowiedzi głosowych. Dostanie się jedynie zapis trasy i raczej nie ma co liczyć na pomoc w trakcie samej podróży. W tym przypadku dobrze więc dać zgodę na udostępnianie danych, bo jeżeli ktoś korzystał z Map Google i tak to robił.
Źródło: 9to5Google