rachunki za internet będą wyższe

Japonia bije rekord prędkości Internetu – nawet najszybszy SSD na świecie nie dałby rady temu łączu

2 minuty czytania
Komentarze

Potrzeba szybkości w Internecie nigdy nie była większa niż teraz, i to nie tylko z powodu strumieniowego przesyłania wideo czy strumieniowego przesyłania gier. Od masowych wideokonferencji po współpracę w czasie rzeczywistym nad projektem multimedialnym, znaczna część dzisiejszego społeczeństwa stała się zależna od Internetu. Podczas gdy operatorzy sieci i przewoźnicy pchają 5G i WiFi 6 do przodu, informatycy i inżynierowie nastawiają się na jeszcze większe szybkości. W końcu zapotrzebowanie raczej nie spadnie, a będzie już tylko rosło. Jak się jednak okazuje mamy jeszcze olbrzymi zapas tego, jak szybkie może być łącze. O ile oczywiście weźmiemy pod uwagę rekord, który ustanowił Japoński Narodowy Instytut Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych zwany także jako NICT.

Japonia z rekordem prędkości Internetu

Japonia z rekordem prędkości Internetu

W zeszłym roku szybszy transfer internetowy został osiągnięty dzięki współpracy pomiędzy Wielką Brytanią i Japonią. Byli oni w stanie osiągnąć zdumiewający wynik 178 Tb/s w sierpniu 2020 roku, ale to zostało teraz przyćmione przez wyczyn NICT. Prawie podwajając tę liczbę, rekord świata dla najszybszej prędkości transferu danych internetowych wyniósł 319 Tb/s. Dla porównania obecnie najszybsze dyski SSD oferują zapis mierzony w gigabitach na sekundę, czyli o rzędy wielkości niższej. Wróćmy jednak do rekordu, ponieważ jego osiągnięcie nie było łatwe. NICT musiało wprowadzać innowacje na każdym poziomie technologii transmisji danych. Zaczęło się od czterordzeniowego kabla światłowodowego, który zachował ten sam rozmiar, co standardowy światłowód jednożyłowy. Następnie zastosowano 552-kanałowy grzebień, który wystrzeliwał lasery o różnych długościach fali przez wzmacniacze złożone z minerałów ziem rzadkich. Innymi słowy, nie jest proste, ani tanie rozwiązanie.

Zobacz też: Oppo A16 oficjalnie zaprezentowany – budżetowa alternatywa

Warto także podkreślić, że całość odbyła się w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych i nie miało do dyspozycji elementów środowiska rzeczywistego. Aby zasymulować odległość 3,001 km, badacze musieli na przykład zwinąć światłowód dookoła. To również spowodowało, że nie ma degradacji jakości sygnału lub prędkości podczas danych płynących przez kabel. Dlatego też nie ma najmniejszych szans na to, że zobaczymy takie rozwiązanie konsumencie. I to nie tylko dlatego, że koszty samego sprzętu byłyby zaporowe. Po prostu technologia ta mogłaby się nie sprawdzić w bardziej naturalnym dla łączności środowisku.

Źródło: SlashGear

Motyw