Donald Trump ogłosił, ze pozywa Twittera, Facebooka oraz YouTube. Były już prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że pogwałcona została pierwsza poprawka do tamtejszej konstytucji, która gwarantuje każdemu wolność słowa. Trump pozywa nie tylko same portale, ale również CEO każdego z nich.
Donald Trump pozywa Twittera, Facebooka i YouTube
Na specjalnie zwołanej konferencji Donald Trump ogłosił, że nie godzi się na to, by ograniczać wolność słowa, którą gwarantuje mu Konstytucja Stanów Zjednoczonych. Można się było spodziewać takiego ruchu ze strony byłego prezydenta, który jest dość skory do awantur. W tym przypadku chodzi o sytuacje z początku roku, czyli słynnych już zamieszek na Kapitolu. Wtedy też Twitter oraz Facebook niemal równocześnie zawiesiły konta Donalda Trumpa na swoich portalach. Tłumaczono to tym, że wpisy Trumpa mogłyby doprowadzić do dalszej eskalacji przemocy, a tego oczywiście nikt sobie nie życzył.
Na konferencji prasowej Donald Trump powiedział, że jego pozew może położyć kres uciszaniu ludzi. Padły też słowa „shadow banning”, czyli odnoszące się do tego, że posty danej osoby są „wyciszane” i nie widzi ich społeczność na portalu lub widzi je bardzo mało osób. Trump nie chce godzić się na cenzurę, którą według niego stosuje Twitter, Facebook oraz YouTube. Były prezydent zamierza udowodnić przed sądem, że taka cenzura jest niekonstytucyjna.
Zobacz też: Który operator stracił największą liczbę klientów w ostatnim kwartale?
Donald Trump dalej ma zawieszone konto na Facebooku i tak ma być przynajmniej do stycznia 2023 roku. Nie wygląda też na to, żeby platforma nagle zmieniła zdanie po tym, jak pojawią się pozwy. Rada nadzorcza Facebooka przyznała, że „ban” był prawidłowym ruchem i nie zamierza się z niego wycofywać. Teraz można tylko czekać na odpowiedź technologicznych gigantów, których pozwał były prezydent USA.
Źródło: Engadget