Wczoraj pisałem o tym, że rosyjski nadzór internetowy Roskomnadzor dał Google 24 godziny na usunięcie ponad 26 tysięcy przypadków mediów internetowych uznanych za nielegalne w tym kraju. W przypadku niespełnienia żądań władze zagroziły spowolnieniem usług Google w Rosji i karami w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów firmy, które miały być poprzedzone bardziej symbolicznymi grzywnami. Rosyjskie władze ukarały Google grzywną w wysokości 6 mln rubli, czyli niespełna 82 tys. dolarów, po tym jak firma nie zastosowała się do żądań Moskwy dotyczących usunięcia zakazanych treści z internetu.
Google ukarane w Rosji
Roskomnadzor ukarał Google grzywną w trzech partiach po 2 mln rubli za sztukę, zarzucając mu wykroczenia administracyjne. Warto podkreślić, że mimo iż Rosja, powołując się na treści zakazane, jako przykłady podaje strony z treściami pornograficznymi z udziałem dzieci, czy miejsca, gdzie można kupić narkotyki, to jest to tylko zasłona dymna. Duża część zakazanych treści dotyczy wezwań do akcji społecznych po zatrzymaniu w styczniu głośnego krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego. Protesty w Rosji wybuchły na początku tego roku po jego aresztowaniu. Rosyjskie władze pozwały Google, Twittera, Facebooka i inne serwisy, zarzucając im, że udostępniały treści zachęcające do udziału w protestach, co Moskwa uznała za nielegalne.
Zobacz też: Nie, PGE nie wyłączy Ci prądu – uwaga na oszustwo SMS
Wkrótce po tych pozwach, Roskomnadzor zablokował Twittera w Rosji. Organ powoływał się wtedy na treści dotyczące pornografii dziecięcej, używania narkotyków i samobójstw, pomijając wszelkie wzmianki o protestach. Oczywiście obecna grzywna to jedynie ostrzeżenie. Nie wiadomo jak Google zareaguje na potencjalną karę sięgająca 10% przychodów. Mowa tu bowiem o kilkunastu miliardach dolarów.
Źródło: Engadget