Wypadek Tesli bez kierowcy — a jednak jakiś był

Śmiertelny wypadek Tesli na autopilocie był bez… autopilota? Firma przedstawia dziwne wnioski

2 minuty czytania
Komentarze

Niedawno pisałem o przypadku wypadku Tesli, o który był oskarżony autopilot skrajna głupota. Otóż jak ustalili żadna z osób, która zginęła w wypadku, nie mogła siedzieć za kierownicą pojazdu. Podejrzenia więc padły na to, że po prostu uczestnicy zdarzenia usiedli na miejscu pasażerów i oddali prowadzenie autopilotowi. Światło na tę sprawę rzuca teraz Tesla: według firmy samochód miał kierowcę, a autopilot był wyłączony.

Tesla zabiera głos w sprawie śmiertelnego wypadku bez kierowcy

Tesla zabiera głos w sprawie śmiertelnego wypadku bez kierowcy
Ktoś siedział za kierownicą?

Niedawna katastrofa w Teksasie z udziałem jednego z samochodów Tesla Model S kosztowała życie dwóch mężczyzn, ale firma nie tylko upiera się, że na miejscu kierowcy był ktoś, ale także twierdzi, że Autopilot nie był nawet włączony. Wnioski te są sprzeczne z tym, co stwierdzili śledczy z Houston. Choć z samochodu nie zostało wiele, pozycje ciał doprowadziły ich do przekonania, że jeden mężczyzna siedział po stronie pasażera, a drugi na tylnym siedzeniu. Sugeruje to, że w momencie zdarzenia nikt nie siedział za kierownicą, co miałoby sens tylko wtedy, gdyby w aucie działał Autopilot lub funkcja Full Self-Driving.

Zobacz też: Dyrektor YouTube z nagrodą za ochronę wolności słowa – zgadnijcie kim jest jej sponsor

Przedstawiciele Tesli, którzy przeprowadzili oględziny wypadku, odpierają jednak te zarzuty. Chociaż dochodzenie wciąż trwa, co sprawia, że ujawnienie informacji jest nieco przedwczesne, firma twierdzi, że zdeformowany kształt kierownicy sugeruje, że ktoś faktycznie siedział na miejscu kierowcy. Dodatkowo ustalono, że pasy bezpieczeństwa były niezapięte, co uniemożliwiłoby działanie Autopilota, choć niektóre raporty twierdzą, że nie było tak trudno oszukać tę kontrolę bezpieczeństwa. Elon Musk dodał później, że właściciel pojazdu nie wykupił nawet opcji FSD, co wyklucza taką możliwość. Jedynym wyjaśnieniem, które mogłoby pogodzić zarówno wnioski Tesli, jak i śledczych jest to, że za kierownicą siedział ktoś trzeci. Człowiek, który przeżył śmiertelny wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia. Nie brzmi to jednak zbyt prawdopodobnie.

Źródło: SlashGear

Motyw