Zapewne wielu z Was słyszało o Google Glass i spora część pewnie chciałaby je mieć. To świetny gadżet, który jest lekki, a zarazem funkcjonalny. Kwestią zaporową może być jedynie cena oscylująca w granicach 1500 dolarów. Co powiecie jednak na produkt o podobnych możliwościach za kwotę pięciokrotnie niższą?
Podczas targów elektronicznych CES odbywających się w Azji chińska firma Beijing Palo Alto Tech zaprezentowała urządzenie, które jest niezwykle podobne do Google Glass. Mowa tutaj o Cool Glass One, okularach oferujących morze możliwości za niewielkie pieniądze.
Czego możemy się spodziewać po Cool Glass One? Okulary mają się komunikować z telefonami wyposażonymi w system Android. Do ich obsługi posłużymy się panelem dotykowym, który został umieszczony na boku jednego z nauszników – wystarczy po nim ślizgać palcem, a funkcje interfejsu będą się przewijać.
Ponadto Cool Glass One pozwoli nam robić zdjęcia i nagrywać wideo w rozdzielczości 1080p. Mówi się, że maksymalny czas nagrania to 45 minut. Wynik ten może być spowodowany pojemnością akumulatora, która nie jest nam znana. Nie ma się jednak, co martwić, bo jak zapewniają producenci ładowanie baterii ma trwać 15 minut. Choć wydaje mi się, że chodzi tutaj o minimalny czas, po którym z okularów znów będziemy mogli skorzystać. Jeśli jednak kwadrans wystarczy na pełne naładowanie akumulatora to znaczy, że Cool Glass One będzie znikać tylko na moment z naszych głów.
Ile taka przyjemność będzie nas kosztować? Kwota ta jest niezwykle atrakcyjna, bo wynosi od 330 do 500 dolarów w zależności od modelu. To o wiele mniej niż woła sobie Google, dzięki czemu Cool Glass One może się okazać światowym hitem.
Zakupu internetowego będziemy mogli dokonać już niebawem. Sprzedaż zostanie rozpoczęta w sierpniu br. W ofercie będą do wyboru różne wersje kolorystyczne.
Co sądzicie o chińskiej wersji Google Glass? Cool Glass One to okulary cechujące się nie tylko nagrywaniem w rozdzielczości Full HD, ale i świetną ceną. W dodatku wzornictwo jakim posłużyła się firma Beijing Palo Alto Tech nie pozostawia pola do narzekań. Są wśród nas pierwsi kupujący?
źródło: Business Insider