Sleevenote

Sleevenote – czy odtwarzacz MP3 z dużym ekranem ma dziś w ogóle sens?

2 minuty czytania
Komentarze

Smartfony niemal całkiem już wyparły odtwarzacze MP3. Zwłaszcza te tańsze modele nie wytrzymały ich konkurencji. I to akurat nie jest niczym dziwnym. Po co płacić dwa razy za to samo i nosić dwa identyczne urządzenia? Oczywiście, są jeszcze odtwarzacze wysokiej klasy, które oferują znacznie wyższą jakość. To jednak sprzęt skierowany do zupełnie innej i dość wąskiej grupy odbiorców. Sam bardzo chętnie używam swojego SanDiska SansaClip+, którego kupiłem w czasach, kiedy dobrze grający smartfon musiał być flagowcem, jednak robię to raczej z sentymentu. Dodatkowo jest on bardzo małym urządzeniem, mniejszym niż pudełka na słuchawki bezprzewodowe. Na rynek natomiast trafił Sleevenote — odtwarzacz MP3 o dużych gabarytach z gigantycznym ekranem, który może jedynie wyświetlać okładki albumów.

Sleevenote — duży odtwarzacz MP3

Pomiędzy erą prostych telefonów i osobnych odtwarzaczy MP3, a rozsądnie wycenionymi telefonami z obsługą tego formatu i kartami pamięci przez krótki czas funkcjonowały produkty będące tak zwanymi odtwarzaczami MP4. W swoich czasach były to prawdziwie multimedialne bestie, które były w stanie odtwarzać muzykę, wyświetlać filmy i odtwarzać pliki TXT. Sam byłem zapalonym użytkownikiem takich urządzeń głównie na tę ostatnią opcję. Pochodzę bowiem z małej gminy, gdzie jest mniej sklepów na kilka miejscowości, niż w dużym mieście na pojedynczej ulicy. Dlatego też nie ma co się dziwić, że lokalna biblioteka była wyposażona raczej… skromnie. To było jednak dobre kilkanaście lat temu. 

Zobacz też: Nieaktywne konto Google – firma zmienia politykę i będzie usuwała dane

Warto przy tym dodać, że odtwarzacz MP4 to multimedialna bestia przy Sleevenote. Dostajemy więc olbrzymi, 7,5-calowy ekran o proporcjach 1:1, który… potrafi wyświetlić okładkę albumu. Twórca urządzenia twierdzi, że to ma dać podobne odczucia, jak obcowanie z oryginalnymi okładkami na płyty, lub kasety, ponieważ te będą się wyświetlały na ekranie. Szczerze mówiąc… wątpię. Jeśli ktoś przywiązuje uwagę do takich rzeczy jak okładka albumu, to z takiego rozwiązania będzie równie zadowolony co miłośnik sztuki z oglądania obrazów w przeglądarce internetowej. Świetnie wypadają jednak jego parametry audio. Całością zarządza przetwornik cyfrowy Cirrus HQ Digital Audio Converter (DAC) obsługujący dźwięk hi-res o rozdzielczości do 24bit/96k. Wspiera go wzmacniacz słuchawkowy Wolfson 'Class-W’. Jeśli chodzi o pamięć na muzykę, to jest ona konkretna i wynosi 250 GB. Dodatkowo urządzenie oferuje łączność Wi-Fi i Bluetooth. Całość została wyceniona na 700 USD.

Źródło: TechSpot

Motyw