HTC to znana, aczkolwiek dość zapomniana firma, która czasy swojej świetności ma już dawno za sobą. Niemniej jednak producent wciąż stara się przebić do świadomości użytkowników, od czasu do czasu prezentując nowy smartfon. Dziś światło dzienne ujrzał średniopółkowy HTC Desire 20+. „Na papierze” to bardzo ciekawy sprzęt, który ma szansę nieźle się sprzedać. Nie pozostaje nam nic innego, jak mu się porządnie przyjrzeć.
Premiera HTC Desire 20+
HTC Desire 20+ to brat pokazanego kilka miesięcy temu Desire’a 20 Pro. Smartfon prezentuje się bardzo dobrze, choć nie rewolucyjnie. Sercem tego urządzenia jest ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 720G, którego wydajność powinna zadowolić większość użytkowników. Urządzenie ma też 6 GB RAM-u, dzięki czemu można je określić mianem całkiem przyszłościowego. Sporą zaletą tego modelu jest jeszcze obecność slotu na kartę microSD, pojemna bateria i moduł NFC.
Specyfikacja HTC Desire 20+
- Ekran IPS LCD o przekątnej 6,5 cala (rozdzielczość: 720 x 1600 px, proporcje: 20:9)
- Qualcomm Snapdragon 720G
- Adreno 618
- 6 GB RAM
- 128 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozbudowy za pomocą karty microSD
- Przedni aparat – 16 Mpix (f/2.0)
- Poczwórny tylny aparat:
- Szerokokątny – 48 Mpix (f/1.8)
- Ultraszerokokątny – 5 Mpix (f/2.2), 115°
- Macro – 2 Mpix (f/2.4)
- Czujnik głębi – 5 Mpix (f/2.4)
- Bateria o pojemności 5000 mAh z szybkim ładowaniem Quick Charge 4.0
- Wyjście słuchawkowe typu jack 3,5 mm
- Czytnik linii papilarnych
- Wi-Fi 802.11ac
- Bluetooth 5.0
- GPS
- NFC
- USB-C
- Dual SIM
- Android 10
- Dokładne wymiary: 164,9 x 75,7 x 9 mm
- Dokładna waga: 203 g
Zobacz także: LG zamierza kontynuować swoją politykę względem flagowców także w przyszłym roku
HTC Desire 20+ – cena i dostępność
HTC Desire 20+ został wyceniony naprawdę nieźle. Otóż w Tajwanie za smartfon w jedynej dostępnej konfiguracji z 6 GB RAM-u i 128 GB pamięci wbudowanej trzeba będzie zapłacić 8490 dolarów tajwańskich, co po przeliczeniu daje około 1153 złote. Średniak trafi do sprzedaży w dwóch kolorach: Dawn Orange (pomarańczowym) i Twilight Black (czarnym). Na razie nie wiadomo, czy kiedykolwiek zawita do Polski, choć lepiej nie robić sobie nadziei.
Źródło: Gizmochnia