Game Boy zasilany słońcem i graczem

Game Boy czerpiący energię ze Słońca i z… gracza – Matrix staje się faktem

2 minuty czytania
Komentarze

Zespół naukowców z Northwestern University i Delft University of Technology (TU Delft) w Holandii opracował wersję klasycznego Game Boya, który całkowicie eliminuje konieczność korzystania z baterii. Zamiast tego wysysa moc ze Słońca i z… gracza. Brzmi trochę jak Matrix w wydaniu Nintendo. To jednak nie maszyna rządzi w tym przypadku. Albo przynajmniej nie jesteśmy tego świadomi, dopóki nie weźmiemy niebieskiej pigułki od podejrzanego faceta w czarnym płaszczu i ciemnych okularach…

Game Boy zasilany słońcem i graczem

Podejrzewam, że w takim wypadku nie obudzilibyśmy się w świecie opanowanym przez maszyny, a raczej w takim gdzie ograbiono by nas z godności i przynajmniej jednej nerki. O ile w ogóle byśmy nie poszli całkowicie na części zamienne. Dlatego też odradzam tego typu kroki. Lepiej skupmy się tu na owej konsoli. Ta została nazwana Engage. Jej głównym elementem jest miniaturowy ekran LCD otoczony panelami słonecznymi. Warto dodać, że jest on o wiele mniejszy, niż oryginalny ekran stosowany przez Nintendo w Game Boyu. Kolejny pasek solarny znajduje się w pobliżu dolnej części urządzenia. To wszystko odpowiada za pozyskiwanie energii ze Słońca. Co jednak z wysysaniem jej z gracza?

Zobacz też: Doradzamy, jaki smartfon do 3000 zł wybrać – wrzesień 2020

No cóż, proces ten jest o wiele mniej inwazyjny, niż mogłoby się wydawać. A na pewno mniej inwazyjny, niż zabiegi, którymi mógłby nas poddać ktoś, po poczęstowaniu nas tajemniczą tabletką. Otóż przyciski urządzenia są piezoelektryczne. To oznacza, że zamieniają one energię kinetyczną w elektryczną. Mechanizm ten jest spotykany między innymi w zapalniczkach i w nie jednej szkole swego czasu siał terror, jako wczesnoszkolny odpowiednik paralizatora. Oczywiście siła nacisku w przypadku Game Boya jest o wiele niższa. Konsola obsługuje oryginalne kartridże Nintendo. I ma jedną, dość istotną wadę. Otóż nawet w słoneczny dzień można liczyć na około 10 sekund gry, zanim konsola się wyłączy na sekundę. Na szczęście postępy nie zostaną utracone. Jednak proces ten będzie się powtarzał. I tak na każde 10 sekund gry przypadnie sekunda bez rozgrywki. Jest to więc rozwiązanie dla cierpliwych. A, na dźwięk też nie ma co liczyć. No cóż, w końcu to tylko ciekawostka. Gdyby wbudowali w konsolę akumulator, to rozwiązałby on problem z wyłączaniem się, jednocześnie nie byłaby to już konsola bez baterii.

Źródło: TechSpot

Motyw