Raspberry Pi to urządzenie niezwykle wszechstronne. Możemy z niego zrobić sterownik do drzwi, świateł, gogle VR, czy nawet wykorzystać jako mózg respiratora. Wiele osób robi z niego po prostu… komputer osobisty. Co prawda niezbyt wydajny, jednak wciąż wystarczający do podstawowych zadań. Takie podejście wiąże się jednak z pewnymi problemami. Nawet jeśli zdecydujemy się na zastosowanie obudowy, tak aby uniknąć przypadkowego zwarcia na płytce, to wciąż urządzenie jest na tyle lekkie, że plątanina kabli zwyczajnie je przeważa.
CrowPi2, czyli Laptop Raspberry Pi
Rozwiązaniem tego problemu może być ta stacja bazowa. Zostały w niej zintegrowane wszystkie najważniejsze komponenty. Nie musimy więc już podłączać do malinki klawiatury, myszy, monitora czy zasilania. Kabel Ethernet nie siłuje się już z HDMI o to, który zrzuci komputerek z biurka. Wszystko dzięki CrowPi2, czyli platformie edukacyjnej kompatybilnej z Raspberry Pi 3B+ lub 4. Wewnątrz niewielkiej obudowy laptopa o wymiarach 291 × 190 × 46 mm dostajemy 11,6-calowy ekran IPS 1080P oraz odłączaną klawiaturę bezprzewodową z gładzikiem. Nad ekranem znajduje się mikrofon i kamera internetowa 2 MPx, które mogą być używane do rozmów wideo. CrowPi2 jest zasilany niestandardową ładowarką 12 V. Nie znajdziemy w nim również wewnętrznej baterii. Nie brzmi to zbyt zachęcająco, zwłaszcza że przestrzeni wewnątrz powinno być pod dostatkiem dla naprawdę potężnego akumulatora. Ta została jednak zagospodarowana w znacznie ciekawszy sposób. Na szczęście producent zdecydował się na dodanie możliwości zasilania go przez powerbank. Ten musi jednak oferować nie mniej niż 15 W mocy (5 V/ 3 A).
Zobacz też: Państwo Środka nie potrzebuje już GPS – Chińska nawigacja nareszcie ukończona
To, co najważniejsze znajduje się jednak pod klawiaturą. Znajdziemy tam ponad 22 czujniki i moduły. Należą do nich między innymi joystick, czujnik nachylenia, panel dotykowy, termometr i wilgotnościomierz. Są tam nawet czytnik RFID i ultradźwiękowy czujnik odległości. Znajdziemy tam również dwuwierszowy ekran LCD, interfejsy silnika krokowego i serwomotoru oraz matryca LED RGB. A to wciąż jedynie część elementów tego zestawu. Wygląda to, jak miniaturowy plac zabaw dla elektronika i tym właśnie jest. Żałuję, że kiedy chodziłem do technikum, to nie było takich urządzeń. Zamiast tego mogliśmy się uczyć jedynie na poczciwym DSM-51, który mimo olbrzymiego potencjału wypada blado w porównaniu do tego małego cudu techniki.
Źródło: Tomshardware