Snapchat z rasistowskim flitrem

Snapchat chce udowodnić jak bardzo kocha ludzi wszystkich ras i… wychodzi na rasistę

2 minuty czytania
Komentarze

Są osoby lub firmy, które tak bardzo się starają stanąć po konkretnej stronie, że końcowy efekt w najlepszym wypadku jest absurdalny, a w najgorszym wydaje się wręcz prześmiewczy i obraźliwy. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Snapchat ma za sobą historię tworzenia niewrażliwych, a czasem wręcz rasistowskich treści. Kilka dni temu użytkownicy platformy otrzymali filtr do świętowania pamięć o amerykańskich niewolnikach, którzy zostali poinformowani, że są wolni.

Snapchat z rasistowskim flitrem

Snapchat z rasistowskim flitrem

Filtr zachęca użytkowników do uśmiechania się i rozbijania łańcuchów. Podczas robienia sobie selfie nowy filtr powoduje, że wirtualne łańcuchy wznoszą się nad głowę użytkownika, a po tym, jak się on uśmiechnie — pękają. Pomysł brzmi wręcz absurdalnie i naprawdę nie rozumiem, dlaczego nikt nie zauważył wcześniej jakie to bezsensowne. Oczywiście nie podejrzewam, aby to było celowe działanie. Jednak Snapchat powinien albo zmienić specjalistę od symboliki, albo w ogóle zamknąć to stanowisko. Zwłaszcza że to już kolejna tego typu wpadka. W 2016 roku serwis wypuścił filtr o tematyce Boba Marleya. Jednak w efekcie dostaliśmy taki, który zamienia twarz na czarną.

Zobacz też: Zostań testerem gamingowych laptopów Lenovo Legion – ciekawy konkurs

Oczywiście ofiarą próby Snapchata w udowadnianiu jak bardzo nie jest rasistowski, nie padli jedynie czarni. Gigant wypuścił nawet filtr, który zmieniał twarz użytkownika w azjatycką karykaturę ze stereotypowo rozciągniętymi oczami i dużymi zębami. Zdaje się, że Snap wciąż popełnia ten sam błąd. Firma wydała w tej sprawie następujące oświadczenie:

Głęboko przepraszamy członków społeczności Snapchat, którzy uznali ten filtr za obraźliwy. Różnorodna grupa członków zespołu Snapa była zaangażowana w opracowanie koncepcji, ale wersja obiektywu, która została udostępniona dziś rano, nie została zaakceptowana w naszym procesie recenzji. Badamy, dlaczego ten błąd wystąpił, żebyśmy mogli go uniknąć w przyszłości.

Brzmi to, jak typowe przeprosiny z całkowitym nieprzyznaniem się do winy. Jednak to już praktyka korporacji, do której już dawno powinniśmy przywyknąć.

Źródło: Engadget

Motyw