Microsoft: aktualizacja Windowsa potrzebuje 8 godzin

Ciągle widzisz niebieski ekran śmierci na Windows 10? Nie jesteś sam

2 minuty czytania
Komentarze

Zanim jednak przejdę do sprawy, to odniosę się do tego, co zawsze pada pod tekstami o problemach Windowsa. Tak, wiem, że u wielu osób ten problem nie występuje. Ja na szczęście również go nie mam. Znam jednak osoby, które się z nim męczą. I nie, to nie jest kwestia pirackiego Windowsa. Mowa tu o legalnej kopii systemu, której instalator został pobrany ze strony Microsoftu. To, że nam coś działa, nie oznacza, że problem nie istnieje. 

Niebieski ekran śmierci prześladuje Windows 10

Niebieski ekran śmierci prześladuje Windows 10

No cóż, skoro kwestie organizacyjne mamy już za sobą, to przejdźmy do sprawy. Otóż najnowsza aktualizacja do Windowsa 10 oznaczona numerem KB4556799 powoduje poważne problemy i kasuje krytyczne pliki, powodując awarie BSOD i błędy oprogramowania. Aktualizacja ta miała na celu przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa. Jednym z aspektów miała być zmiana w przechowywaniu i zarządzaniu plikami. Efekt jest taki, że pliki są przenoszone, ukrywane tak, że nawet system nie potrafi ich odnaleźć oraz kasowane. Prowadzi to braku stabilności poszczególnych aplikacji, sterowników, jak i samego systemu. Zgadza się, pliki systemowe również spotyka podobny los. 

Zobacz też: Samsung pójdzie w stronę Huawei? Aparat rodem z P40 Pro

Problem dotyczy milionów użytkowników systemu, jednak nie wszystkich. Warto jednak pamiętać, że działa on dość losowo. Możliwe więc, że oprogramowanie, którego ostatnio nie wykorzystujemy padło jego ofiarą i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego tak trudno określić jego realną skalę. Wiele osób, które stwierdzą, że problemu nie ma, bo u nich wszystko działa może natomiast mocno się zdziwić, kiedy jeden rzadziej używanych programów nagle odmówi posłuszeństwa. Pocieszające jest to, że usunięcie aktualizacji zdaje się rozwiązywać problem. Jeśli jeszcze nie zainstalowaliście tej ferelnej aktualizacji, to najlepszym rozwiązaniem jest jej odwlekanie, aż Microsoft nie wyda poprawki. Dla osób pracujących zdalnie mam natomiast taką radę: róbcie kopie zapasowe w chmurze lub na zewnętrznym nośniku, a jeśli Wasza praca nie wymaga narzędzi pod Windowsa, to zainstalujcie sobie na wszelki wypadek jakąś dystrybucję Linuxa jako drugi system. Tak na wszelki wypadek.

Źródło: Forbes

Motyw