E-voting niemal na pewno nie zostanie wykorzystany podczas najbliższych wyborów prezydenckich – ważny polityk obozu władzy twierdzi, że to krok za daleko. Łukasz Schreiber wskazuje na problem z kwestiami technicznymi. Przeszkodą ma być także zbyt mały wysiłek, jaki byłby potrzebny do oddania głosu, gdyby głosowanie elektroniczne zostało zaakceptowane.
Dlaczego e-voting to „krok za daleko”?
Organizacja tegorocznych wyborów prezydenckich stała się dużym wyzwaniem, a także powodem licznych kontrowersji i politycznych sporów. Zorganizowanie tradycyjnych wyborów w lokalach zdaniem wielu ekspertów może być niebezpieczne podczas epidemii. Wybory korespondencyjne to z kolei duże wyzwanie dla Poczty Polskiej. Ponadto wiele autorytetów, wśród których są konstytucjonaliści i prawnicy, ma poważne wątpliwości co do legalności, uczciwości oraz ważności tego typu głosowania.
Do debaty publicznej wraca więc temat e-votingu. Zdaniem niektórych to idealne rozwiązanie problemu. Każdy mógłby zagłosować ze swojego domu, nie narażając w żaden sposób innych na zakażenie koronawirusem. Wkrótce mamy poznać szczegóły dotyczące przebiegu wyborów prezydenckich. Temat ten poruszył redaktor Piotr Witwicki w programie Wydarzenia i opinie podczas rozmowy z Łukaszem Schreiberem, przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów. Na antenie Polsat News padło pytanie o możliwość głosowania przez internet. To wymagałoby postawienia stałego systemu. Trudno się spodziewać, żeby w krótkim czasie było to realne. Po drugie to byłby krok za daleko. W akt wyborczy powinien być włożony choć minimalny wysiłek – odpowiedział Łukasz Schreiber.
Czytaj także: E-voting w Polsce – czy to możliwe?
Wszystko wskazuje więc na to, że głosowania przez internet podczas najbliższych wyborów nie będzie. Być może temat wróci ponownie za jakiś czas. Niewykluczone, że wtedy do listy argumentów za e-votingiem zostanie dopisana możliwość przeprowadzenia głosowania w trudnych okolicznościach, takich jak stan epidemii.