Czarna lista to termin często używany w technice i innych branżach do opisu listy zawierającej zakazane, niedozwolone lub niepożądane elementy. Znajdują się na niej między innymi SPAM, niechciane kontakty, podejrzane strony czy pliki. Natomiast biała lista to przeciwieństwo, zawierająca wszystko, co jest dozwolone. Brzmi prosto i klarownie, prawda? Zwykłe, niegroźne określenia, coś jak czarny charakter w literaturze bądź kinematografii.
Rasistowska czarna lista
No cóż, nie dla wszystkich… Okazuje się bowiem, że są ludzie, którzy widzą w tym odniesienie do… koloru skóry. I są to wysoko postawieni ludzie. Okazuje się bowiem, że w Wielkiej Brytanii Krajowe Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego (NCSC), a dokładniej jego oddział Centrali Komunikacji Rządowej (GCHQ), stwierdził, że wprowadza zmiany, które mają pomóc w zwalczaniu rasizmu w bezpieczeństwie cybernetycznym. Polegają one na zakazaniu korzystania z określeń czarnej i białej listy. To w ogóle istniało coś takiego jak rasizm w cyberbezpieczeństwie? Oczywiście, można było się tego spodziewać. W końcu istnieją ludzie, którym przeszkadza określenie Białe Święta. I nie da się im wytłumaczyć, że odnosi się ono do koloru śniegu.
Zobacz też: Intel chce kupić aplikację do… planowania podróży
Myślałem jednak, że takimi rzeczami zajmują się znudzeni ludzie, którzy nie mają co robić z własnym życiem, a nie rządowe agencje. I żeby nie było: jestem gorącym przeciwnikiem rasizmu. Jednak kolory są… no cóż, kolorami. Ich używanie wcale nie oznacza odnoszenia się do jakiejś grupy osób o konkretnej pigmentacji. Jestem nawet w stanie wysnuć hipotezę, że tylko rasista doszukuje się odniesienia do ras ludzkich tam, gdzie ich nie ma. To natomiast prowadzi do chorych sytuacji, w których ludzie boją się używać słowa czarny w odniesieniu do czegokolwiek. Dyskryminacja kogokolwiek ze względu na kolor skóry jak najbardziej jest czymś, z czym należy walczyć. Jednak walka z czarnym kolorem najzwyczajniej ośmiesza ideę tolerancji wobec osób innych ras.
Źródło: TechSpot