FitBit Charge 4

Fitbit Charge 4 zaprezentowany – pozwoli zapomnieć o smartfonie i zapłacić za zakupy

2 minuty czytania
Komentarze

Fitbit Charge 4 to ostatnia szansa na zakup opaski tego producenta, w której projekt Google nie maczało jeszcze swoich palców. Jest to więc gratka dla fanów marki. Biorąc jednak pod uwagę liczne udogodnienia względem modelu poprzedniego, to nie tylko oni będą z niej zadowoleni. Mimo że wygląda identycznie jak Fitbit Charge 3, to we wnętrzu opaski zmieniło się bardzo dużo. Myślę, że rozpisywanie się na temat dokładnej specyfikacji w przypadku opasek nie ma większego sensu. Większość z nich działa na autorskim systemie operacyjnym ani nie pozwala na wgrywanie własnych plików. Co więc za różnica, jaki znajdziemy tam procesor, ile RAM, a ile pamięci wewnętrznej? Zajmijmy się więc funkcjami. I to tymi nowymi, ponieważ obecnie pisanie o mierzeniu pulsu, wodoodporności czy wyświetlaniu powiadomień ma tyle sensu, co zwracanie na możliwość wykonywania połączeń i pisania SMS-ów w przypadku smartfona. Zacznijmy od rzeczy, którymi Fitbit Charge 4 się wyróżnia.

Fitbit Charge 4

Przede wszystkim płatności zbliżeniowe. Ten aspekt robi spore wrażenie, zwłaszcza w czasie pandemii. Nie trzeba wyciągać z kieszeni ani karty, ani smartfona. Przykładamy tylko nadgarstek z opaską i sprawa załatwiona. A w razie gdybyśmy dotknęli jakiejś powierzchni, to przecież jest ona wodoszczelna. Możemy ją umyć wodą z mydłem i problem rozwiązany. I tu pojawiają się pewne schody. Lista obsługiwanych banków jest bardzo długa, niestety nie w Polsce. U nas prezentuje się ona następująco:

  • Santander Bank Polska
  • Pekao SA (Mastercard)
  • TransferWise (Mastercard)
  • Alior Bank (Mastercard)
  • Revolut

Zobacz też: Microsoft 365 – żegnamy Office 365 i witamy nowości

Kolejnym aspektem, na który warto zwrócić uwagę w Fitbit Charge 4, jest GPS. Pozwoli on na pozostawienie smartfona w domu podczas treningu przy jednoczesnym zapisywaniu trasy. Albo wyłączenie w nim modułu nawigacji satelitarnej w celu oszczędzania baterii. Przyznam, że jest to coś, czego bardzo mi brakuje w moim Mi Band 4, a przynajmniej wydaje mi się, że bym z tego korzystał. Jednak pozostawienie smartfona w domu nie jest dobrym pomysłem, jeśli chcemy korzystać z ostatniej funkcji. Jest nią możliwość sterowania Spotify. Wiem, że niektóre portale twierdzą, że opaska się synchronizuje z usługą i nie trzeba dzięki temu zabierać ze sobą smartfona. To chyba jednak jakiś żart z okazji 1 kwietnia. Na stronie producenta jest wyraźnie zaznaczone, że chodzi tu tylko o sterowanie aplikacją i działa to tylko ze smartfonem w pobliżu. Producent chwali się, że bateria opaski powinna wytrzymać do 7 dni pracy. Jeśli zaś chodzi o cenę… No cóż, tanio nie jest. Opaska kosztuje 149 USD, co po obecnym kursie daje nam jakieś 600 PLN. Czy warto? Oceńcie sami.

Źródło: Fitbit

Motyw