bilety miejskie skycash agencja gazeta

Bilety miejskie SkyCash — UWAGA — Mandat pomimo posiadania ważnego biletu

6 minut czytania
Komentarze

Internetowe sposoby płatności za przejazdy komunikacją miejską dla użytkowników smartfonów są chlebem powszednim. Bilety miejskie SkyCash i innych dostawców o podobnym sposobie działania są jednak prawdziwą zmorą (a może wręcz przeciwnie?) dla kontrolerów biletów. Głównie z powodu ich natychmiastowego działania zaraz po ich zakupie. Z tego tytułu bilet można zakupić nawet w trakcie trwania kontroli — i według łopatologicznego podejścia jest on biletem ważnym.

Sprawa jednak komplikuje się, jeżeli kontrolerzy przedstawią podróżującemu wątpliwości co do czasu zakupu biletu. W takiej sytuacji kontroler może wystawić mandat za brak ważnego biletu. Co jeśli jednak podróżujący został pokrzywdzony? Co w sytuacji, w której poszkodowana zostanie osoba z ważnym biletem, która niezwłocznie po wejściu do pojazdu przystąpiła do zakupu biletu, ale z różnych powodów ten zakup się opóźnił? W takim wypadku kontroler ma wszelkie podstawy zarzucić człowiekowi „jazdę na gapę”, ponieważ bilet został kupiony po rozpoczęciu kontroli. Jak to zatem wygląda w praktyce i czy osoby z nałożoną karą mają jakiekolwiek środki, by się bronić przed niesłusznym mandatem?

Bilety miejskie SkyCash — sposób działania

bilety miejskie skycash aplikacja
Fot. bas / tuwroclaw.com

Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, w jaki sposób działa zakupiony bilet w aplikacji. Różni się on diametralnie od biletu papierowego — daleko mu też do funkcjonalności karty miejskiej. Nie możemy w nim na przykład odbić biletu na stacji początkowej i ponownie na stacji końcowej. Właściwie nie możemy w ogóle go odbić. Bilet jest aktywny od razu po zweryfikowaniu płatności. W zależności od ustaleń danego Zarządu Transportu Miejskiego można jedynie nałożyć tzw. czas ochronny, który pozwala na pokazanie biletu po upływie kilku-kilkunastu sekund.

To jednak w niczym nie przeszkadza, by poinformować kontrolerów biletów o tym, że dopiero wsiedliśmy do danego transportu publicznego. Może się przecież zdarzyć (i często zdarza!), że kontroler wsiądzie do komunikacji razem z wieloma podróżującymi. Dzieje się tak głównie z tego powodu, że bileterzy najczęściej przesiadają się w najbardziej strategicznych miejscach w mieście. A co za tym idzie — często w tych najbardziej zatłoczonych.

Zobacz też: Rowery miejskie IV generacji: Początek rowerowej rewolucji

W tym momencie dochodzimy do kluczowej pointy całego artykułu. Pasażer w momencie kontroli nie jest w stanie w żaden sposób udowodnić, że dopiero wsiadł lub nie mógł kupić biletu wcześniej. Powody opóźnienia w zakupie mogą być różne i nie naruszają regulaminu przejazdu:

Pasażerowie regulujący opłaty za przejazd biletami jednorazowymi zobowiązani są kasować je niezwłocznie po wejściu do pojazdu i jego włączeniu się do ruchu.

Cytat na podstawie zarządzeń wielu Prezydentów Miast w Polsce

Słusznym pytaniem wydaje się zatem, cóż takiego oznacza „niezwłocznie po wejściu”? Czy jeżeli podróżujący musi uprzednio doładować aplikację, aplikacja zawodzi lub ma problemy z Internetem — czy jest to powód do wystawienia mu mandatu?

Słuszność wystawienia mandatu pomimo ważnego biletu

kontrola biletów agencja gazeta
Fot. Tomasz Hołod / Polska Press Grupa

No dobrze, ale można byłoby powiedzieć, że konto powinniśmy mieć przygotowane i doładowane przed wejściem do pojazdu. Jak to się ma jednak do zapisu, aby przystąpić do kasowania biletu po tym, jak pojazd włączy się do ruchu? Przecież nie mamy obowiązku kasować biletu w oczekiwaniu na autobus. Lub co gorsza, jeżeli dany środek transportu stoi na przystanku w korku. Bilet w takiej sytuacji mamy prawo odbić dopiero gdy komunikacja wyruszy w dalszą podróż.

Z drugiej strony kontroler biletów nie ma podglądu z monitoringu komunikacji miejskiej (jeżeli takowy w ogóle istnieje). Dlatego też wystawia mandat i spycha na obciążonego obowiązek dochodzenia swoich praw i niewinności. Czy to jest jednak w porządku? Przecież niezapłacony mandat to murowane wezwanie do sądu. Czy komukolwiek chce się kłócić z Zarządem Transportu Publicznego w sądzie, skoro raczej wiadomo, na czyją korzyść ta sprawa zostanie rozpatrzona?

Wydaje się zatem, że słuszność ma zarówno kontroler (który ma prawo mieć wątpliwości co do czasu zakupienia biletu), jak i pasażer (który mógł kupić bilet zgodnie z przepisami). Sytuacja jest jednak na tyle kuriozalna, że żadna ze stron nie jest w stanie udowodnić, że ma racje. Jest to jednak ze szkodą wyłącznie dla podróżującego. Nawet jeżeli nie zgodzi się na podpisanie wezwania do zapłaty podczas kontroli, monit w swoim czasie otrzyma. A to sprawia, że dochodzimy do kuriozalnej sytuacji, w której hipotetyczny, nieuczciwy kanar (tutaj pozwolę sobie go tak nazwać) wystawia mandaty zgodnie z jego „widzimisię”.

Kontrowersje wobec możliwości dochodzenia swoich praw

Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta

Problem rodzi więc wiele kontrowersji. Szczególnie że oczywiste jest to, że istnieje druga strona medalu. Takie niejasności i niedopowiedzenia stwarzają całkiem wiarygodną wymówkę dla osób, które nie chcą zapłacić za przejazd. A to z kolei niekorzystna sytuacja dla Zarządów Transportów Miejskich. Figurant nie chce zapłacić za mandat, bo wydaje mu się, że nikt mu nie jest w stanie nic udowodnić. Co wtedy?

Niestety najbardziej poszkodowani (jak w wielu przypadkach) prawdopodobnie będą ci najbardziej uczciwi, którzy faktycznie mieli ważny bilet. Osoby migające się od płatności za przejazd, będą się także migały od zapłacenia mandatu. Uczciwi z kolei często nie chcą być obciążeni niewyjaśnionymi długami i dla świętego spokoju wolą w końcu je spłacić.

I tu bezbronny pasażer raczej skłonny jest rozłożyć ręce. Trudno jest udowodnić cokolwiek w tak zapętlonym systemie, w którym zawsze to podejrzany musi się bronić. Czy to jednak nie powinno być tak, że podejrzany nie jest winny, dopóki tej winy mu się nie udowodni? Jedyną deską ratunku pozostaje być monitoring danego pojazdu — jednak zapewniam, że w większości przypadków niewiele zmieni.

Źródło: wieloletnie korzystanie z aplikacji, połączone z obserwacjami zachowań ludzi podczas kontroli biletów, rozmowami z pasażerami i bileterami, a także (niestety) własne, smutne doświadczenia z ZTM.

Zdjęcia pochodzą z: Agencja Gazeta, tuwroclaw.com, Polska Press Grupa

Motyw