Dzięki temu, że prędkość światła jest mocno ograniczona, to patrząc w niebo, widzimy przeszłość. Im dalej są obiekty, które obserwujemy, tym dawniejszy okres obserwujemy. Dzięki temu możemy poznawać proces powstawania i rozwoju gwiazd, galaktyk i innych obiektów w przestrzeni kosmicznej. Wystarczy tylko porównywać to, co się dzieje dalej z tym, co znajduje się bliżej. To jednak jedynie podstawowe założenie i takie obserwacje są znacznie bardziej skomplikowane.
Pierwsze galaktyki umierały młodo
Można by pomyśleć, że galaktyki z młodego wszechświata nadal gdzieś tam są. Jednak niekoniecznie tak jest. Naukowcy z Instytutu Nielsa Bohra i Narodowego Obserwatorium Japońskiego odkryli najdalszą znaną umierającą galaktykę. Znajduje się ona 12 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Oznacza to, że widzimy jej obraz sprzed 12 miliardów lat. Innymi słowy, zanikała już około 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu. Warto tutaj dodać, że pierwsze galaktyki pojawiły się około miliarda lat wcześniej. Dla porównania nasze Słońce ma ponad 4,5 miliarda lat. Zespół wykorzystał kombinację systemów teleskopów Keck i Bardzo Dużego Teleskopu, aby zmierzyć ruch gwiazd i dowiedzieć się, że rdzeń galaktyki został prawie w całości uformowany.
Zobacz też: Na Netflixie już wkrótce pojawi się aż 21 animowanych filmów od studia Ghibli
Odkrycia te są dość zbliżone tego, co przewidywałyby ostatnie komputerowe modele wszechświata. Jednak jednocześnie są na tyle odległe, że mogłyby zmusić astronomów do ponownego przemyślenia tych modeli i dostosowania ich rozumienia wczesnych dni wszechświata. Być może w stosunkowo niedalekiej przyszłości pojawi się bardziej wyrafinowany model. Naukowcy oczekują, że nadchodzący Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dostarczy znacznie więcej szczegółów i pomoże znaleźć więcej normalnych galaktyk, a nie tylko ekstremalne przykłady. Jego dane mogą określić, czy ta umierająca galaktyka jest wyjątkiem od reguły, czy tylko jedną z wielu.
Źródło: Engadget