Trump i główny negocjator handlowy Chin, Liu He, podpisali umowę na konferencji prasowej. Jest to pierwszy krok w kierunku zakończenia wojny handlowej pomiędzy tymi mocarstwami. Ma to olbrzymie znaczenie także dla rynku smartfonów i elektroniki użytkowej. Obejmuje ona bowiem także zakup komponentów elektronicznych od Stanów Zjednoczonych przez Państwo Środka.
Pierwsza faza zakończenia wojny handlowej
Podczas tego wydarzenia, prezydent USA, Donald Trump oświadczył:
Dziś robimy doniosły krok w kierunku przyszłości uczciwego i wzajemnego handlu. […] Nareszcie Amerykanie mają rząd, który stawia ich na pierwszym miejscu przy stole negocjacyjnym.
Twierdził również, że była to największa transakcja, jaką ktokolwiek kiedykolwiek widział. Obiecał przy tym, że to dopiero początek sukcesów. Pierwsza faza transakcji jeszcze bardziej otworzy rynek chiński dla firm amerykańskich i spowoduje, że chińskie firmy zakupią amerykańskie towary i usługi o wartości około 200 mld dolarów. Pozostawi to jednak również znaczną część ceł, które Stany Zjednoczone już nałożyły na chińskie towary. Dodatkowo zapisy umowy grożą dodatkowymi karami, jeśli Pekin nie spełni warunków umowy.
Zobacz też: Mobilne Teamfight Tactics z premierą w połowie marca
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie przyczepił się jednej, istotnej kwestii. Jeszcze kilka tygodni temu USA dążyło do odcięcia Chin od swoich technologii, wskazując na to, że jest to zagrożenie dla bezpieczeństwa. Natomiast dziś władze tego kraju świętują podpisanie z Chinami umowy, która wymuszą na nich zakup amerykańskich technologii… Czy tylko ja widzę tutaj pewną niekonsekwencję? Nagle to przestało być zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego? Rozumiem, że to element gry politycznej. Boli mnie jednak fakt, że kraje takie jak Polska w jej imieniu zrezygnowały z szybkiej i względnie taniej budowy sieci 5G w oparciu o chińskie technologie. W końcu w całym tym konflikcie nigdy nie byliśmy stroną i nic na tym nie zyskaliśmy.
Źródło: Gizmochina