Dzisiaj, żeby wyróżnić się na mobilnym rynku, trzeba naprawdę zwracać uwagi na szczegóły. Tak też robi Vivo S5, który oficjalnie ujrzał dzisiaj światło dzienne. Premiera tego smartfona została okraszona epitetami związanymi z modnym w tym roku wycinaniem wyświetlacza na sam aparat. Zawsze jest to odbieranie cennych pikseli na całej wysokości, ale w pełnoekranowych aplikacjach jest mniej zauważalne. W przypadku Vivo S5 ma być najmniej zauważalne. Niemniej to niejedyne ciekawe aspekty tego modelu, więc przyjrzyjmy się mu bliżej.
Vivo S5 chwali się swoją… dziurką
Tradycyjnie już dla wpisów o nowych smartfonach zacznijmy od poznania specyfikacji technicznej. Vivo S5 prezentuje się na papierze w następujący sposób:
- 6,44-calowy wyświetlacz Super AMOLED FullHD+ (20:9, wycięcie na aparat, 2400×1080, 91,38% wypełnienia frontu, 409 ppi)
- układ Snapdragon 712
- 8 GB RAM
- 128 lub 256 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 128 GB)
- aparaty:
- przód: 32 MPx
- tył: 48 MPx, 8 MPx (szerokokątny), 5 MPx (czujnik głębi), 2 MPx (makro)
- akumulator o pojemności 4100 mAh (szybkie ładowanie 22,5 W)
- czytnik linii papilarnych w wyświetlaczu, USB-C, gniazdo słuchawkowe, Bluetooth 5, Dual SIM
- Android 9 Pie (Funtouch 9.2)
- wymiary: 157,9 x 73,9 x 8,6 mm
- waga: 188 g
Jak sami widzicie, to nie mamy do czynienia z flagowcem, a modnym średniakiem. Nie zabrakło czterech aparatów i specjalnego malowania. Niemniej skupmy się jeszcze na tej małej dziurce, która skrywa matrycę do selfie, co za sprawą oprogramowania jest w stanie wybrać dla nas jedną ze 144 póz, abyśmy lepiej wyszli na zdjęciu.
Zobacz też: Nokia 7.2 trafiła do polskich sklepów!
Brzmi zachęcająco? Jeśli tak, to zapewne chcielibyście wiedzieć, ile to wszystko kosztuje. O ile na razie nie ma mowy na temat globalnej premiery, tak w Chinach Vivo S5 został wyceniony na 2698 CNY (1500 złotych) lub 2998 CNY (1650 złotych) w zależności od wielkości wbudowanej pamięci na pliki użytkownika. Sprzedaż rusza już 22 listopada.
Źródło: GSM Arena