google pixel

Google ponownie zwraca kasę — tym razem za awaryjnego Pixela

2 minuty czytania
Komentarze

W przypadku mobilnego rynku wiele kwestii jest stałych. Od kilku lat jedną z nich jest to, że Google zawsze ma jakieś problemy z Pixelami. Właściwie to użytkownicy mają z nimi problem, a Amerykanie starają się je łatać w kolejnych aktualizacjach. Jednak kwestii typowo technicznych nie załatwi nowa wersja oprogramowania, szczególnie gdy mówimy o wadzie wrodzonej. Jak to w Stanach Zjednoczonych bywa, unikanie odpowiedzialności skończyło się w sądzie i wszystko wskazuje na to, że sprawa ma już swój finał. Google musi zapłacić użytkownikom pierwszych Pixeli.

Google pod naporem sądu się ugięło — użytkownicy wadliwego Pixela czekają na zwrot pieniędzy

google pixel

O co tak naprawdę chodzi? Otóż pierwszy Pixel miał problem z mikrofonami, a właściwie z taśmą, która go łączyła z płytą główną. Ta najzwyczajniej w świecie pękała, a użytkownicy po powrocie z serwisu i nowym egzemplarzem notowali dokładnie ten sam problem. Sama sprawa w sądzie rozpoczęła się w 2018 roku, ale dzisiaj już wszystko jest jasne. Google musi zapłacić użytkownikom Pixeli. Oczywiście tym, co się zgłoszą i tym, którzy kupili urządzenie w Stanach Zjednoczonych, ale to naturalne. Progów wypłat jest kilka. Wszystko zaczyna się od 20 dolarów dla wszystkich, którzy się tylko zgłoszą — nawet dla tych, którzy nie spotkali się z omawianym problemem. Kolejny punkt to użytkownicy, którzy doświadczyli niedziałającego mikrofonu — oni dostaną 350 dolarów. Ostatnia grupa to osoby, które otrzymały dwa wadliwe modele i w tym wypadku mówimy już o 500 dolarach. W sumie mowa jest o 7,25 milionów dolarów.

Zobacz też: Reklamy na smartfonach Samsunga mogą irytować.

Naturalnie ta kwota nie robi wrażenia na Google. Już przy okazji kary za podsłuchiwanie przez samochody Street View wyliczono, że 13 milionów to 1/6 dochodu firmy, więc powyższa kwota tym bardziej nie nadwyręży budżety giganta z Mountain View. Czy w przypadku Pixela 4 też musimy martwić się o jakieś wady? W końcu czekamy na kolejne rewolucje technologiczne, które… mogą się popsuć na etapie produkcji.

Źródło: Arstechnica

Motyw