Corephotonics zdradza sekrety dwóch soczewek w nowym HTC One

3 minuty czytania
Komentarze
dual-lens camera

Kiedy do Sieci wyciekły nieoficjalne zdjęcia HTC One, wielu zwróciło szczególną uwagę na tył urządzenia, który zdecydowanie różnił się od aktualnie dostępnych na rynku modeli. Chodzi oczywiście o fakt posiadanie dwóch soczewek aparatu. Niektórzy z Was sądzili, że może chodzić o technologię 3D lub lepsze zdjęcia w zaciemnionych miejscach. Dziennikarze portalu Engadget postanowili zwrócić się o wyjaśnienie tej zagwozdki do startupu Corephotonics, który od pewnego czasu zajmuje się rozwojem podobnych rozwiązań.

Firma nie stoi bezpośrednio za pomysłem użytym w M8, jest on stworzony przez konkurencję bądź samą firmę HTC, jednak zasada działania jest dokładnie taka sama jak projekt Corephotonics. Przedstawiciele startupu postanowili przedstawić więc sposób funkcjonowania na własnym przykładzie, wyjaśniając przy tym sztuczki wynikające z zastosowania dwóch soczewek wykorzystywanych przez pojedynczy układ przetwarzania obrazu.

Całym trikiem jest tutaj zastosowanie soczewek o różnych ogniskowych. Pierwsza jest szerokokątna, druga natomiast posiada zbliżenie x3. Oznacza to, że moduł sam wybiera soczewkę, którą lepiej w danym momencie wykorzystać i na przykład przy fotografowaniu przedmiotu z dalszej odległości nie wymaga użycia cyfrowego przybliżenia. Fakt ten tłumaczy przedstawiciel Corephotonics i porównuje system z dwoma soczewkami ze standardowym aparatem stosowanym w smartfonie. Dzięki temu uzyskuje się czysty obraz (bez zniekształceń) w rozdzielczości 13MP, bez znaczenia czy przybliżenie wynosiło 1x czy 3x. W przypadku np. PureView od Nokii, przybliżenie powoduje automatycznie zmniejszenie rozdzielczości obrazu do 5MP, a gdy mamy do czynienia z dwiema soczewkami, ten sam piksel „wyłapywany” jest dwa razy, a system sam wybiera który z nich jest lepszy. Cecha ta najlepiej dostrzegalna jest podczas nagrywania filmów.

dual-lens camera-prezentacja

Kolejną zaletą używania zestawu dwóch soczewek, każdej z własnym sensorem, jest to, o czym wspominaliście w komentarzach. Chodzi oczywiście o lepszą jakość zdjęć w zaciemnionych miejscach. Corephotonics stworzyła system, który w czasie rzeczywistym porównuje każdy piksel z jednej soczewki z sąsiadującymi pikselami z drugiej, i analizując cały obraz wybiera te, które są bliższe prawdy (czyli po prostu lepiej pasują do całości). W efekcie szumy matrycy są niwelowane do minimum, a sam obraz wygląda tak, jakby był generowany przez jedną dużą matrycę. Sprytne, nie sądzicie?

Trzecią zaletą, o której także wspominaliście przy okazji pierwszego wpisu o aparacie w HTC M8, jest analiza „głębokości” sceny. Dzięki tej funkcji możliwe jest uzyskanie ciekawego efektu rozmazanego tła, gdy skupiamy się na bliższym przedmiocie, szybsze łapanie ostrości oraz oczywiście lepszej jakości zdjęcia. Możecie powiedzieć „ok, ale przecież inne modele mają tę funkcję już od dawna”. Oczywiście macie w tym momencie racje, jednak w tym wypadku obraz tworzony jest programowo, a nie fizycznie , więc jakość jest zauważalnie gorsza.

Sumując wszystkie wspomniane cechy możemy w jasny sposób dojść do wniosku, że dwa „aparaty” w nowym HTC to nie tylko chwyt marketingowy, lecz realna obietnica poprawy jakości zdjęć robionych przy pomocy smartfona. Najważniejszym w tym momencie pytaniem jest, jak powyższe funkcjonalności zostały zaimplementowane przez tajwańskiego producenta. Z odpowiedzią na to pytanie będziemy zmuszeni poczekać do premiery urządzenia, czyli jeszcze parę tygodni.

Źródło: engadget.com

Motyw