Dla jednych Mapy Google są bezkonkurencyjne, dla innych przeładowane. Jest też trzecia grupa, która łączy te opinie, a nawet dodaje, że po prostu nie istnieje dobra alternatywa. Google wciąż rozwija swoją aplikację, co nikogo nie powinno dziwić, więc co chwilę spotykamy się z pewnymi nowościami. Niektóre są w fazie testów, aby z czasem pojawić się u każdego, a o innych najzwyczajniej w świecie się zapomina. Tymczasem Mapy Google pytają się o tłok w pociągach i autobusach. Po co Amerykanom te informacje?
Tłok w autobusie lub pociągu to kolejna nowość w Mapach Google
Odpowiedź na postawione wcześniej pytanie nie należy do najtrudniejszych. Lokalni Przewodnicy cały czas mogą udzielać odpowiedzi na pytania związane z miejscami, które odwiedzają. To pomaga Google określić komu dany lokal, firmę czy też inny punkt dostępny w Mapach warto polecić. Informacja o tłoku z pewnością zostanie wykorzystana do przewidywania, czy o danej porze w danym transporcie jest szansa na znalezienie miejsca do siedzenia lub w ogóle stania. Teoretycznie Google jest w stanie ocenić, ile osób znajduje się w danym pociągu czy też autobusie, ale nie może wskazać, ile jest ogólnie w nim miejsca. W tym mają pomóc użytkownicy Map Google — zarówno ci z Androidem, jak i iOS.
Zobacz też: To najlepszy moment, aby tłuc wyświetlacze w smartfonach Huawei.
Na razie informacje o tego typu pytaniach pojawiły się w Szwecji, Stanach Zjednoczonych, Japonii i Francji. Zapewne z czasem pojawią się też w Polsce. Tymczasem na koniec ciekawostka. Jeśli w Waszym schowku znajduje się tekst, mogący być adresem, to przy wyszukiwaniu w Mapach Google program automatycznie zasugeruje wybranie go:
Źródło: Android Police