Chrome jest zdecydowanie najpopularniejszą przeglądarką wśród użytkowników Internetu. Google udało się zmiażdżyć konkurencję, osiągając ruch na poziomie 77% w grudniu. Na drugim miejscu jest Firefox, który może pochwalić się „zaledwie” 12,4% udziałem. Czy kogoś to dziwi? Amerykanom udało się to za sprawą wielu posunięć, a jednym z nich jest sam silnik Chromium, na bazie którego powstaje wiele innych przeglądarek internetowych. W przypadku Androida duże znaczenie ma fakt, że jest to program, który jest zainstalowany od razu po pierwszym uruchomieniu urządzenia.
Niestety, ale nie jest to idealna aplikacja. Wiele osób narzekało na brak natywnego wsparcia dla wtyczek, co przekłada się na utrudnione blokowanie reklam. Google zdawało sobie z tego sprawę i w 64. wydaniu Chrome’a postanowiło wbudować swego rodzaju „AdBlocka”. Jako że Amerykanie żyją głównie z reklam to nie mogą pozbyć się ich wszystkich, więc skupili się wyłącznie na tych najbardziej irytujących. Zapewne nie raz zdarzyło się Wam kliknąć cokolwiek, co spowodowało otwarcie nowych kart z automatycznie odtwarzanymi animacjami lub filmami. Właśnie tego typu zagrywki Google chce ukrócić. Dopiero nasze pozwolenie sprawi, że nowe strony zostaną wyświetlone. Druga istotna zmiana dotyczy automatycznie odtwarzanych filmów – Amerykanie umożliwiają domyślne ustawienie w postaci wyciszenia dźwięku w takich przypadkach. Można to zrobić z poziomu ustawień.
Zobacz też: Czasy, gdy wyświetlacz pokazywał 256 kolorów…
Siłą rzeczy nie wszyscy od razu ujrzą u siebie stosowną aktualizację. Google zapowiedziało, że trafi ona na wszystkie wspierane urządzenia w ciągu kilku tygodni. Jeśli nie chcecie czekać to możecie samemu zainstalować nowe wydanie Chrome’a, pobierając je z APK Mirror.
źródło: Google (Github)