Zorza polarna nad Polską

Różowa zorza polarna na niesamowitych zdjęciach – to bardzo rzadkie i niezwykłe zjawisko

2 minuty czytania
Komentarze

Różowa zorza polarna to niezwykle rzadkie zjawisko, a jeśli już występuje, to zwykle jest bardzo słaba. Dlatego też to, co mogli obserwować mieszkańcy północy Norwegii przed kilkoma dniami, jest tak niesamowite. I na całe szczęście udało im się uchwycić tę piękną grę świateł na nocnym niebie za pomocą aparatów. Dzięki temu my również możemy ją podziwiać na poniższych zdjęciach.

Różowa zorza polarna na zdjęciach

Różowa zorza
Zwykle to tak wygląda.

Jak w ogóle powstaje takie zjawisko? Otóż to dość proste: ziemska magnetosfera, która chroni nas przed promieniowaniem kosmicznym i cząsteczkami wiatru słonecznego jest najmocniejsza na równiku i najsłabsza na biegunach. Dlatego też zorzę polarną widać głównie na północy i na południu, czyli… w obszarach polarnych. Oczywiście nie jest ona widoczna cały czas.

Aby to zjawisko mogło w ogóle powstać, cząstki wiatru słonecznego muszą się przebić przez magnetosferę, a to ma miejsce zwykle w przypadku burzy słonecznej. To jednak nie tak, że na Słońcu walą pioruny i pada deszcz, nic z tych rzeczy. Burza słoneczna to okres, kiedy słońce jest bardzo aktywne i emituje przez to znacznie więcej wiatru słonecznego, niż zwykle.

Po zrobieniu wyłomu w naszej tarczy rozpędzone cząsteczki zaczynają przemieszczać się w stronę Ziemi. Na szczęście nie są przy tym zbyt groźne, ponieważ uderzają one w cząsteczki naszej atmosfery, a szczególnie w jej górne warstwy. 

Różowa zorza

I chociaż z perspektywy powierzchni planety tlenu jest tam bardzo mało, to procentowo właśnie ten gaz ma największe udziały w tych warstwach. Uderzając w atomy tlenu, wiatr słoneczny wybija elektrony tego pierwiastka na wyższe powłoki, a te wracając na niższe pozycje, emitują fotony w zielonym kolorze. Działa to trochę tak, jak naturalna dioda świecąca, chociaż czynnikiem energetyzującym nie jest tu energia elektryczna. 

No dobrze, ale skoro tlen daje zielony kolor, to skąd się wzięła różowa zorza? Otóż burza słoneczna, która 3 listopada uderzyła w magnetosferę ziemi, była tak silna, że udało jej się przebić około 100 kilometrów w głąb atmosfery. Tym samym cząstki wiatru słonecznego wzbudzały nie tylko tlen, ale przede wszystkim azot. A gaz ten emituje spektrum światła, które widzimy jako róż – warto tu dodać, że kolor ten z fizycznego punktu widzenia nie istnieje, ale to już ciekawostka na zupełnie inną okazję. Tak natomiast prezentuje się różowa zorza w pełnej krasie:

Źródło: livescience, Twitter

Motyw