Przed wami test Volvo S60 w wydaniu T8 Polestar Engineered, będący swego rodzaju hołdem dla tego modelu, jego zwieńczeniem i wersją ostateczną. Tym sposobem mamy do czynienia z nie byle jakim samochodem, bo śmiało możemy określać go mianem sleepera, czyli auta niepozornego, a bardzo szybkiego.
Jednocześnie nadal jest to Volvo, czyli bezpieczna limuzyna, która nie zapomina o komforcie. Brzmi jak połączenie idealne? Coś w tym jest, ale nie do końca. Dlatego serdecznie zapraszam was do recenzji Volvo S60 T8 Polestar i poznania naszej opinii na jego temat.
Test Volvo S60 T8 Polestar Engineered. Spis treści
Zalety
- komfortowa, niepozorna limuzyna…
- … która jak chce, to potrafi być szybka
- minimalistyczna formuła, prosta w obyciu
- udane systemy wsparcia
- rewelacyjny system nagłośnienia
- rozsądne spalanie
Wady
- momentami zbyt wolna praca skrzyni biegów
- sporo czerni fortepianowej we wnętrzu
- ograniczona liczba schowków i USB
- Apple CarPlay tylko po kablu
Test Volvo S60 T8 Polestar Engineered – krótka opinia
Szukając szybkiego sedana, niekoniecznie musimy myśleć o Volvo, a okazuje się, że to właśnie S60 T8 Polestar Engineered może być tą idealną propozycją dla nas. To bardzo niepozorny samochód, który oferuje sporo komfortu, świetne nagłośnienie i udane systemy wsparcia. Do tego nie jest nachalny w żadnym aspekcie, a w razie potrzeby pozwala na dynamiczną jazdę.
Cena Volvo S60 i wersje wyposażenia
Rzutem na taśmę udało mi się jeszcze poznać konfigurator Volvo S60, który tak naprawdę został podzielony na dwa modele: S60 (MHEV, miękka hybryda) i S60 Recharge (PHEV, hybryda Plug-In). W ofercie nie pojawiają się, nigdy nie były oferowane i już nie będą napędy wykorzystujące silniki wysokoprężne, na których producent dawno temu postawił krzyżyk.
Dlatego możemy wybrać jedną z wariacji, której podstawą jest 2-litrowy silnik benzynowy (R4, turbodoładowany). Przez wszystkie lata produkcji Volvo oferowało modele T4, T5, T6, które później zostały przemianowane na B4 i B5 (T6 wycofano). Mówimy w tym wypadku o mocach od 190 do 310 KM, gdzie T6 i B5 występowały dodatkowo z opcją napędu na wszystkie koła.
Wyjątkiem w tym wszystkim jest testowany przez nas model Volvo S60 T8, który pozostał w swoich oznaczeniach aż do końca, choć w zależności od roku produkcji kryje się za nim różna moc. Jednak o danych technicznych za chwilę, bo T8 wyróżnia przede wszystkim cena. Na moment publikacji tej recenzji Volvo S60 mogliśmy kupić jako:
- B5 AWD od 248 tys. złotych:
- miękka hybryda
- moc: 250 KM
- napęd na wszystkie koła (wał napędowy)
- 0-100 km/h: 6,5 s
- T8 Polestar Engineered od 350 tys. złotych:
- hybryda typu Plug-In (doładowywana z gniazdka)
- moc: 455 KM
- silnik spalinowy: 310 KM
- silnik elektryczny: 145 KM
- napęd na wszystkie koła (eAWD, tylna oś – silnik elektryczny)
- 0-100 km/h: 4,6 s.
Pojawienie się Polestar w nazwie oznacza, że mamy do czynienia z tym wzmocnionym modelem, a w tym wypadku wręcz najmocniejszym w całej jego historii. Niezależnie od wyboru możemy liczyć na 2-letnią gwarancję producenta, którą możemy przedłużyć nawet do 5 lat (lub 200 tys. km). Podobnie Volvo oferuje kilka wariantów pakietów serwisowych.
Ile kosztuje ubezpieczenie Volvo S60 T8?
Według danych Rankomat ubezpieczenie OC testowanej S60’ki dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 660 złotych. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Volvo, klikając poniższy link.
Tym sposobem nasz test Volvo S60 dotyczy modelu T8 Polestar Engineered, którego cena zaczyna się od niecałych 350 tys. złotych i w sumie nie mamy do wyboru dodatkowych poziomów wyposażenia. Polestar wyznacza szczyt sam w sobie dla szwedzkiej marki. Jest za to całkiem spora lista dodatkowych opcji, które możemy wybrać i w przypadku naszego egzemplarza są to następujące pozycje:
Opcja | Cena (w tys. złotych) |
---|---|
system audio Bowers & Wilkins | 12,95 |
lakier Onyx Black | 4,25 |
laminowane szyby boczne | 3,85 |
20-calowe, kute felgi Polestar Engineered | 3,7 |
Kamery 360 stopni | 3,1 |
Co ciekawe, w konfiguratorze pojawiają się m.in. takie opcje jak specjalny fotelik dziecięcy, podgrzewane tylne siedzenia, poduszki (niepowietrzne) dla pasażerów, hak holowniczy, dodatkowe osłony pod silnik, mini-pilot lub cyfrowe lusterko wewnętrzne.
Poza tym możemy skusić się na wiele dodatkowych form transportu (bagażnik dachowy, rowerowe), kolejne formy osłon przeciwbłotnych i oczywiście szereg dywaników. Z tymi wszystkimi dodatkami zbliżymy się do ceny 400 tys. złotych. Niemniej testowany przez nas egzemplarz Volvo S60 T8 Polestar Engineered to koszt nieco ponad 380 tys. złotych.
Dane techniczne Volvo S60 T8 Polestar Engineered
Jak to bywa z każdym Volvo, nie ma znaczenia, ile dany samochód oferuje mocy, tak prędkość maksymalna ograniczana jest do 180 km/h. Inne ograniczenia związane z obecnością napędu hybrydowego typu Plug-In to zmniejszona pojemność bagażnika do 390 l (względem bazowych 427 l). Ze względu na pojawienie się zawieszenia Polestar z amortyzatorami Öhlinsa, testowana S60 jest minimalnie niższa, z mniejszym prześwitem.
Podstawą modelu T8 pozostaje 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 310 KM, który napędza przednie koła poprzez 8-biegową skrzynię automatyczną Getrag. Przechodząc na tylną oś, pojawia się silnik elektryczny o mocy 145 KM, który energię czerpie z akumulatora o pojemności 18,8 kWh (brutto, 14,7 kWh netto). Teoretycznie na samym prądzie jesteśmy w stanie prejechać ~90 km, co oczywiście sprawdzimy w swoim czasie.
Volvo S60 to jeden z tych modeli, który może pochwalić się długą historią. Niestety, jest to jednocześnie historia już zamknięta, bo nietypowo zacznijmy od końca. Otóż testowana, trzecia generacja jest ostatnią i nie będzie miała następcy. Producent idzie pełną parą w elektryfikację swojej gamy, choć od czasu do czasu pojawiają się pogłoski o daniu jeszcze szansy spalinowym silnikom. Niemniej na pewno nie w nadwoziu typu sedan, więc S60 znika z salonów. W momencie publikacji tej recenzji (początek sierpnia 2024 roku) Volvo oficjalnie potwierdziło zakończenie produkcji. Dlatego recenzowany egzemplarz to ewidentne zwieńczenie całej historii.
Model S60 ujrzał światło dzienne w 2000 roku jako nowożytny następca krótko produkowanego modelu S70. Oczywiście pierwsza generacja S60’tki była mniejsza, bo równolegle oferowana była już flagowa limuzyna S80. W sumie oba modele, a także XC90 korzystały z tej samej platformy podłogowej. Volvo znane jest z tego, że rzadko zmienia swoje modele, więc druga generacja pojawiła się na rynku dopiero w 2010 roku, a trzecia, testowana w 2018, wprowadzając jedynie lifting w 2022 roku. Nie inaczej jest i tym razem, gdyż S60 jest spokrewnione technologicznie z flagowym modelem S90.
Założeniem S60 było otwarcie się Volvo na nieco młodszą klientelę, szukającą mniejszej limuzyny, z bardziej sportowym charakterem. Oczywiście w przypadku szwedzkiej marki ten sport przejawiał się w detalach. Niemniej każda z generacji S60 występowała w swego rodzaju wyczynową wersję. Na początku było to S60 R, później S60 Polestar, a w naszym przypadku jest to właśnie S60 Polestar Engineering, gdyż samo Polestar zostało wydzielone jako osobna marka ze swoimi autorskimi projektami.
Volvo S60 to reprezentant segmentu D w ramach luksusowych limuzyn. Nie wspomniałem wcześniej, ale zmieniając S na V, otrzymujemy kombi, a więc model V60, będący praktycznie bliźniaczą propozycją, ale z innym nadwoziem. Jednak zostańmy przy sedanie, który nie musi szukać daleko konkurencji.
Przede wszystkim będzie to niemieckie trio w postaci Mercedesa klasy C, Audi A4 (A5) i BMW serii 3. Idąc dalej, zajrzymy do Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie czeka na nas Lexus IS. Poza tym możemy spojrzeć jeszcze na Alfa Romeo Giulia lub Jaguara XE. Naturalnie każdy z tych modeli oferowany jest w równie mocnych, a często i mocniejszych odmianach napędowych, choć niekoniecznie z możliwością podłączenia do gniazdka.
System multimedialny w Volvo, czyli Android Automotive bez sterydów
Mimo że Volvo S60 nie jest najmłodszym samochodem na rynku, to wciąż wyróżnia się obecnością platformy Android Automotive. To właśnie system Google zarządza praktycznie całym autem, co też przekłada się na ergonomię rodem ze smartfonów i tabletów. Oczywiście recenzowana S60’tka korzysta ze starszej odsłony platformy względem tej, którą mogliśmy poznać podczas testu Volvo EX30. To dokładnie to samo rozwiązanie, które spotkałem przy okazji sprawdzania Volvo XC60 z silnikiem Diesla. Dlatego w S60 bezzmiennie doceniam prostotę i brak jakiegokolwiek przekombinowania w obsłudze. Fakt, dla niektórych (czyt. geeków) może być to nawet ograniczenie, ale w praktyce to po prostu platforma, która nie absorbuje.
Centralna część deski rozdzielczej została zdominowana przez pionowy, nieco wgłębiony, 9-calowy wyświetlacz. Z kolei przed kierowcą pojawia się 12-calowy panel, który wykorzystywany jest jako cyfrowe zegary. Do tego dołóżmy Head-Up Display, który może nie jest ogromny, ale kolorowy i w sposób bardzo czytelny prezentuje istotne informacje.
Centralny ekran bajecznie prosty w obsłudze
Android Automotive w Volvo XC60 to tak naprawdę kilka ekranów na krzyż, panel powiadomień i ustawienia. Platformę Google wyróżnia przede wszystkim obecność Sklepu Play, który pozwala nam pobierać nasze ulubione aplikacje. Ich liczba wyraźnie rośnie, więc też nie ma problemów, aby na postoju obejrzeć film na YouTubie, MAX lub innej platformie VOD. Jednak wracając na ziemię, pojawiają się jeszcze profile kierowcy i czytelna, rozbudowana instrukcja obsługi.
W ramach podstawowych ekranów możemy ustawić najważniejsze widżety, będące tak naprawdę skrótami do konkretnych aplikacji. Poza tym otrzymujemy spis zainstalowanych programów i w gruncie rzeczy niewiele od Volvo. Ok, jest dziennik podróży, informacje serwisowe i to z grubsza wszystko. Próżno szukać chociażby wbudowanego komputera pokładowego, który z miejsca pozwoliłby nam na analizę zużycia energii lub paliwa. Jest za to Asystent Google, który można uznać za jeden z najlepszych na rynku automotive.
Volvo wyróżnia S60 poprzez rozbudowany system monitorowania jakości powietrza, który zespolony jest z szeregiem filtrów i oczywiście systemem wentylacji. Obsługa samej klimatyzacji jest całkiem prosta, momentami może aż nazbyt, patrząc na możliwości planowania klimatyzacji postojowej. Podobnie do minimum Volvo sprowadziło obsługę centralnego zamka, świateł i innych ustawień komfortowych. Niemniej najważniejsze funkcje są na pokładzie.
W zakresie łączności Volvo przygotowało moduł 4G, Bluetooth i Wi-Fi, gdzie ten ostatni pozwala podłączyć testowaną S60’tkę do zewnętrznych sieci, co by na przykład z łatwością oglądać filmy. Wszystko działa bez zarzutu, a obsługa jest bajecznie prosta.
Coś, co na pozór też jest proste, bo sprowadza się do kilku ekranów w systemie, w praktyce wręcz rzuca na kolana. Mowa o systemie audio, który w recenzowanym egzemplarzu, reprezentuje najwyższy poziom. Opcjonalny zestaw Bowers & Wilkins to w sumie 15 głośników o łącznej mocy 1410 W. Nie jest to tania opcja (~13 tys. złotych), ale zdecydowanie jedna z najbardziej wyróżniających się i w pełni warta rozważenia. Jakość audio jest wybitnie dobra w każdym aspekcie. Mnie na kolana rzuciły przede wszystkim niskie tony, które potrafią dobitnie i bardzo szybko wprawiać w ruch nasze wnętrzności. Także przestrzenność dźwięku robi rewelacyjne wrażenie. Po prostu dawno nie słyszałem tak dobrego zestawu audio w samochodzie.
Jedynie przyczepię się do tego, że czasami wysokie tony przy wyższym natężeniu dźwięku potrafią zaskrzypieć z jednego głośnika, ale mam podejrzenie, że może to być kwestia testowanego egzemplarza.
Nawigacja najlepsza z możliwych, brak Android Auto, ale jest Apple CarPlay
Mapy Google i wszystko jasne. Oczywiście potrzebne jest stałe łącze z internetem, aby Volvo S60 mogło pokazać potencjał swojego systemu nawigacji. Niemniej faktycznie nie możemy narzekać na jakość pracy tego rozwiązania, a także na aktualność baz. Jeśli jednak wolimy pójść w innym kierunku, to zawsze możemy zainstalować np. Waze.
W Volvo S60 Android Automotive nie pozwala na podłączenie smartfonów z Android Auto, bo w sumie po co? Wszystko i tak mamy wbudowane w samą platformę. Jest za to możliwość uruchomienia Apple CarPlay, ale tylko po kablu.
Cyfrowe zegary przejrzyste i proste, podobnie jak HUD
Prostota nie kończy się na centralnym ekranie i dalej uwidacznia się w ramach cyfrowych zegarów. W testowanym Volvo S60 tak naprawdę możemy prezentować mapę lub nie i to cała personalizacja, do której powinniśmy się szykować. Dlatego też warto zwracać uwagę na detale.
Duża mapa z Google Maps to naprawdę przydatne rozwiązanie, bo w końcu mówimy o pełnej integracji Android Automotive. Jeśli jednak korzystamy z innego programu do nawigacji, to nadal podstawowe polecenia będą wyświetlane. Dodatkowo możemy wywołać komputer pokładowy i to z grubsza wszystko. Oczywiście samych komunikatów nadal jest mnóstwo wyświetlanych, ale są one czysto kontekstowe.
Możemy też całkowicie zrezygnować z informacji prezentowanych centralnie, zostając przy czarnym środku, co by skupić się na skrajnych cyferblatach. Lewa strona to prędkościomierz, a prawa to obrotomierz lub swego rodzaju ekonomizer. Świetnym detalem jest pokazanie, jak wiele mocy możemy wykorzystać w jeździe elektrycznej (tryb hybrydowy), kiedy to nie zostanie zaprzęgnięty do pomocy silnik spalinowy.
Tak naprawdę do pełni szczęścia zabrakło mi jedynie informacji o multimediach, gdyż nie możemy szybko sprawdzić, jaki utwór lub radio aktualnie nam towarzyszy. Dodatkowe motywy lub kolory? Pewnie również są ważne dla niektórych, bo w końcu opcje personalizacji mają znaczenie.
Całość uzupełnia Head-Up Display (HUD), który jest skromnych rozmiarów, ale w pełni wystarczający do swojego celu. Wyświetlacz przezierny na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo ubogi w informacje, które prezentuje. Tylko ponownie Volvo daje się poznać ze swojej minimalistycznej strony, a wręcz bezpiecznej, bo dane związane z tempomatem, poboczne ostrzeżenia i inne wskazania (m.in. z nawigacji) faktycznie się pojawiają, ale w momentach, kiedy rzeczywiście będziemy mogli z nich skorzystać.
Wnętrze Volvo S60 T8 Polestar Engineered otacza elegancją
Niezależnie, o którym Volvo mówimy, tak wnętrze spalinowych modeli od razu zdradza producenta i nie chodzi wcale o znaczek. Z jednej strony Szwedzi stawiają na eleganckie formy, które podkreśla zastosowany minimalizm, a z drugiej pojawia się sporo kształtów i przetłoczeń, a także różnorodności w materiałach. W przypadku tych ostatnich siłą rzeczy muszę przyczepić się do fortepianowej czerni, która występuje w wielu miejscach na desce rozdzielczej, ale też na tunelu centralnym.
Piano black brudzi się szybko, ale blisko 30 tys. km przebiegu testowanego egzemplarza S60 T8 nie zrobiło wyraźnych szkód na tych powierzchniach. Spasowanie i sama jakość zastosowanych materiałów robią bardzo dobre wrażenie, choć pod względem ergonomii mogłoby być lepiej. Po prostu konkurencja oferuje więcej schowków i przydatnych urozmaiceń.
System dostępu bezkluczykowego w Volvo S60 T8 Polestar Engineered sprowadza się do szeregu czujników we wszystkich klamkach. Tak, niezależnie, czy chcemy dostać się do przodu auta, tyłu lub bagażnika, tak wszystkie klamki rozpoznają pilota i otwierają centralny zamek. Blokada testowanego samochodu może odbywać się poprzez dotknięcie wgłębienia, które pojawia się na wszystkich czterech klamkach.
Wyjątkiem jest bagażnik, którego nie zamkniemy razem z centralnym zamkiem. Musimy dodatkowo udać się do dowolnej klamki. Za to sama klapa bagażnika może się unieść po wykonaniu gestu ruchu nogą pod zderzakiem. Mimo że piąte drzwi nie są elektrycznie sterowane, to zawiasy nie mają problemu, aby otworzyć bagażnik po zwolnieniu zamka.
Pierwszy rząd jest tradycyjny
Volvo S60 to sedan, więc nadwozie, które po części wymiary, o czym świadczy sam fakt, że sam producent zamierza minimalizować swój udział w tym segmencie. Niemniej możemy liczyć na to, że zajmowanie miejsca w pierwszym rzędzie nie stanowi większego problemu, bo drzwi otwierają się bardzo szeroko. Trzeba jedynie przeskoczyć nad boczkami siedziska fotela, ale to akurat urok tej wersji i nic przeszkadzającego na dłuższą metę. Oczywiście siedzimy nisko, ale to też cecha, którą trzeba znać, a nie wada.
Sam boczek drzwi wykonany jest przyjemnych w dotyku materiałów i w sumie bardzo klasyczny. W oczy rzuca się przede wszystkim ogromna, aluminiowa maskownica głośników z zestawu audio od Bowers & Wilkins. Do tego dochodzą drobne schowki i to z grubsza wszystko.
Fotele w Volvo S60 T8 zyskują charakteru
Fotele w testowanej wersji Volvo S60 od razu pokazują się ze strony, że są tymi lepszymi. Oczywiście model Polestar Engineered wyróżniają złote pasy, ale samo wykończenie połączone z ukształtowaniem poszczególnych sekcji pokazują, że będziemy otuleni. Faktycznie tak jest, bo zajmując pozycję za kierownicą, zgodnie ze sztuką, przede wszystkim nie musimy obawiać się o trzymanie boczne, ale jednocześnie o komfort podróżowania. To bardzo wygodne stołki z wieloma opcjami regulacji. Jedyne, co nie do końca zgrywało się z moimi potrzebami, to zintegrowane zagłówki.
Elektryczna regulacja w całości realizowana jest z poziomu bocznego panelu, aczkolwiek część informacji prezentowana jest na wyświetlaczu centralnym. Dotyczy to ustawiania odcinka lędźwiowego i podparcia ud, które regulujemy dodatkowym panelem z przełącznikiem. Co istotne, oba fotele w pierwszym rzędzie Volvo S60 są identyczne, czyli zarówno kierowca, jak i pasażer otrzymują takie same funkcje. Prowadzi to też do tego, że kierowca może ustawiać ze swojego poziomu fotel pasażera. Całość zwieńcza opcja podgrzewania.
Kierownica Volvo jest najzwyczajniej w świecie wygodna
Zazwyczaj w najmocniejszych odmianach konkretnych aut to kierownica zdradza, że mamy pod maską topowy napęd. Jednak nie w Volvo, więc widoczne narzędzie kierowcy nie różni się niczym względem innych wersji. To stosunkowo gruby, skórzany wieniec, który jest podgrzewany i dobrze leży w dłoni. Regulacja odbywa się manualnie i nie ma problemów z ustawieniem poprawnej pozycji.
Sterowanie w Volvo S60 odbywa się poprzez dwa panele wykonane z czerni fortepianowej, więc z czasem widać na nich zabrudzenia. Widoczne klawisze są fizyczne, z wyraźnym skokiem, więc sama ergonomia wypada dobrze. Producent nie zdecydował się na dołożenie manetek za kierownicą, ale biegi możemy ręcznie zmieniać samą dźwignią przekładni. Za to z tyłu pojawiają się rozbudowane wajchy, które oprócz pokręteł kryją przyciski.
Deska rozdzielcza Volvo S60 po staremu, czyli prosto i przejrzyście
Patrząc na wnętrze Volvo S60, nie widać jego wieku. To wciąż elegancki projekt, który dobrze wpisuje się w swoje trendy, bo samemu część z nich wyprzedził. Mowa tu m.in. o piano black, ograniczeniu liczby przycisków i skupieniu się na montowaniu dużych ekranów. Dzisiaj oczywiście przekątna centralnego panelu jest akceptowalna, więc całość jest jak wino i oczywiście może się podobać.
Na szczycie deski rozdzielczej Volvo S60 znajdziemy część systemu nagłośnieniowego z oznaczeniem jego producenta, a także otwór, który odpowiada za wyświetlacz przezierny. Niżej wita nas wspomniany ekran, jednym przyciskiem oraz systemem wentylacji. Całość została skierowana w stronę kierowcy. Poniżej pojawiają się fizyczne klawisze, które pozwalają uruchomić najważniejsze funkcje klimatyzacji, multimediów oraz światła awaryjne.
Przechodząc na tunel pomiędzy fotelami, dojrzymy największą połać piano black, które się brudzi, ale na szczęście dobrze wytrzymuje próbę czasu i kilometrów (dla przypomnienia: blisko 30 tys. km). Jest to miejsce, gdzie znajdziemy szklaną dźwignię od przekładni biegów, przełącznik do uruchamiania i gaszenia samochodu, a także całą obsługę hamulca postojowego. Całość uzupełnia roleta, za którą znajdziemy dwa uchwyty na kubki.
Centralny podłokietnik jest nieregulowany, ale otwierany. Wewnątrz znajdziemy bardzo płaski schowek i jedyne dwa złącza USB (na szczęście C) w całym Volvo S60. Do tego dochodzi gniazdo 12 V i to z grubsza wszystko. To właśnie te punkty, gdzie producent mógł postarać się zaoferować coś więcej, bo w sumie też próżno szukać ładowarki indukcyjnej.
Dodatkowy schowek znajdziemy jeszcze przed pasażerem, który również nie wyróżnia się specjalnie swoją objętością. Przy podsufitce czekają na nas dotykowy panel od sterowania oświetleniem i oknem dachowym, a także lusterko fotochromatyczne.
Drugi rząd może liczyć na komfort
Zajmowanie miejsca w drugim rzędzie Volvo S60 T8 Polestar Engineered nie stanowi większego problemu. Cały czas mamy do czynienia z dobrze wykończonym samochodem, gdzie po prostu czuć, że jest to segment premium. Naturalnie także na tylnej kanapie nie mogło zabraknąć złotych pasów.
Drugi rząd Volvo S60 jest ewidentnie dla dwóch osób, o czym świadczy duży tunel środkowy, w którym producent nie ukrył wału, ale część napędu elektrycznego. Obudowa jest spora nie tylko na szerokość, ale również na wysokość, więc wygoda podróżowania na środkowym miejscu jest ograniczony.
Jeśli zdecydujemy się na podróżowanie we dwie osoby z tyłu S60’tki, to osoby ze wzrostem do 1,9 m będą czuły się w pełni komfortowo. Docenią one m.in. duży podłokietnik z wysuwanymi uchwytami na kubki, aczkolwiek ponownie dadzą znać o sobie zintegrowane zagłówki w fotelach, które mocno ograniczają widoczność.
Oprócz rozbudowanego i wygodnego podłokietnika, w drugim rzędzie Volvo S60 znajdziemy jeszcze gazetowniki, mocowania Isofix, dodatkowe haczyki, wentylację w słupkach B (bez osobnej strefy klimatyzacji), a także gniazdo 12 V. Do pełni szczęścia zabrakło tak naprawdę tylko złączy USB-C. Z ciekawostek, składanie zagłówków na tylnej kanapie odbywa się elektrycznie, co możemy zrobić z poziomu centralnego ekranu. Z kolei oparcia kanapy zwalniane się poprzez przyciski zlokalizowane za lewym zagłówkiem.
Oświetlenie bez zarzutu, a okno dachowe to miły dodatek
Volvo w S60 nie postawiło jeszcze na żaden system rozbudowanego oświetlenia nastrojowego. Znajdziemy za to podstawowe źródła światła, wykorzystujące zimne punkty LED, które w akceptowalnym stopniu wypełniają wnętrze. Z kolei na zewnątrz docenimy obecność oświetlenia każdej klamki, a po otworzeniu drzwi dodatkowe światło rzucane na drogę. W bagażniku Volvo proponuje dwie, centralne lampki, umieszczone od dołu i góry.
Okno dachowe w Volvo S60 to tak naprawdę 1,5x szyberdach, bo część nad drugim rzędem jest wyraźnie mniejsza, co oczywiście wynika z dosyć szybko opadającej linii nadwozia. Pierwsza część otwiera się na dwa sposoby, a całość możemy zasłonić roletą. W dzień faktycznie ciemne wnętrze testowanego Volvo może zostać trochę rozjaśnione.
Bagażnik Volvo S60 w hybrydzie jest po prostu skromny
Testujemy sedana, więc teoretycznie nadwozie, które nie zostało stworzone z myślą o praktyczności bagażnika. Jeśli potrzebujemy przewozić duże przedmioty, to wtedy Volvo skieruje naszą uwagę na model V60, czyli po prostu kombi.
Jednak wróćmy do S60, który nie ma elektrycznie sterowanej klapy, aczkolwiek system zawiasów (ukryty we wnękach) jest w stanie podnieść piąte drzwi po zwolnieniu zamka. Ten możemy odblokować poprzez przycisk na pilocie, we wnętrzu auta, na samej klapie lub gestem ruchu nogą pod zderzakiem. Bagażnik zamykamy z wykorzystaniem prostego uchwytu, który mógłby być nieco wygodniejszy.
Zaglądamy do wnętrza bagażnika Volvo S60, aby odkryć przestrzeń o pojemności 390 litrów. To nie jest ogrom miejsca, bo też pamiętajmy, że mówimy o hybrydzie typu Plug-In. Dlatego część przestrzeni zabrały akumulatory, a dokładniej rzecz biorąc, niecałe 40 litrów, bo inne wersje S60 oferują blisko 430 litrów. Niemniej dostępny bagażnik jest foremny i bez problemu powinniśmy zmieścić dwie duże walizki. W razie potrzeby możemy złożyć oparcia tylnej kanapy lub skorzystać z otworu na narty, aby przewieźć dłuższe przedmioty.
Z udogodnień czekają na nas dwie siatki w okolicach nadkoli, gniazdo 12 V, dwa odciągane, duże, podwójne haczyki, a także zestaw uchwytów do mocowania kolejnych siatek. Pod podłogą znajdziemy jedynie wytłaczankę na obowiązkowe wyposażenie. Na potencjalne kable do ładowania musimy przeznaczyć podstawowe miejsce w bagażniku.
Wrażenia z podróżowania Volvo S60 T8 Polestar Engineered są iście przyjemne
Na pierwszy rzut oka ciężko poznać, że testowane Volvo S60 wyróżnia się czymś szczególnym względem klasycznych wersji. Dopiero wprawne oko dojrzy białe emblematy, kute felgi, ukryte za nimi złote zaciski i takie same pasy wewnątrz. To wyznaczniki tego, że patrzymy na S60 T8 Polestar Engineered, a co za tym idzie, samochód, który ma dużo mocy, potrafi hamować i nawet skręcać. Niemniej nieustająco głównym zadaniem Volvo jest komfortowe i bezpieczne podróżowanie. Emocje związane z prędkością są na drugim miejscu.
Mimo wszystko producent nie poszedł na łatwiznę, więc z dużą mocą do gry wchodzą modyfikacje m.in. zawieszenia, które powstało z renomowaną firmą Ohlins. Efekt tego jest taki, że kierowca może zajrzeć pod maskę i ustawić, jak mają pracować amortyzatory. Tak, dzisiaj w dużej mierze robimy to z wnętrza, na ekranie. Może to swego rodzaju placebo, ale jednak odnoszę wrażenie, że skrajne pozycje w S60 potrafią drastycznie zmienić charakter auta.
Z jednej strony mamy dobrze prowadzącego się sedana, a z drugiej bardzo sztywnego zawodnika. Oczywiście nawet w tym pierwszym ustawieniu czujemy nierówności, bo nie przeskoczymy niskoprofilowych opon. Jednak w drugim poczujemy wszelkie ubytki w drodze. Ogólnie rzecz biorąc, Volvo S60 T8 jeździ się bardzo pewnie, bo niezależnie od ustawienia auto słucha się kierowcy, w żaden sposób nie przechyla i po prostu czujemy się bezpiecznie.
Kolejna modyfikacja odnosi się do układu hamulcowego, który w połączeniu z systemem rekuperacji pozwala pewnie wytracać prędkość. Fakt, testowany egzemplarz nie miał lekkiego życia i było czuć, że tarcze lub klocki nie zużywają się równomiernie, ale wciąż efektywność hamowania robi dobre wrażenie. Ponownie kierowca może czuć się bezpiecznie, bo pamiętajmy, że mówimy o sedanie, ale ocierającym się na wadze o 2 tony.
Tym sposobem mówimy o mocnym aucie, które dobrze trzyma się drogi, potrafi hamować, ale… układ kierowniczy pozostał w miarę seryjny. Dlatego jest on dosyć miękki i nie męczy w żaden sposób podczas podróży, ale czasami brakuje mu precyzji. Nie można też zapominać, że znacznie większa część mocy całego układu hybrydowego przenoszona jest na przednią oś, więc S60’tka pozostaje autem wyraźnie nadsterownym.
Dynamika jazdy Volvo S60 z dopiskiem Polestar zaskakuje kierowcę i nie tylko
Pod maską oprócz możliwości regulacji pracy zawieszenia i dodatkowej belki usztywniającej, znajdziemy przede wszystkim 2-litrowy silnik spalinowy o mocy 310 KM i część napędu elektrycznego o mocy 145 KM. Łącznie do dyspozycji otrzymujemy ~450 KM, które potrafią rozpędzić testowane Volvo S60 T8 Polestar Engineered od 0 do 100 km/h w ~4,5 sekundy. Jednak trzeba ewidentnie zakomunikować autu, że zależy nam na dynamice, bo domyślnie skrzynia biegów ma zupełnie inne priorytety. Dlatego w praktyce wspomniany czas jest powtarzalny, ale bardziej zbliża się do 5 sekund.
W Volvo S60 występują tryby jazdy, choć dostęp do nich kryje się za kilkoma ekranami w systemie operacyjnym. Trzeba tutaj zaglądać za każdym razem po uruchomieniu auta, gdyż domyślnie samochód startuje w trybie hybrydowym, czyli najbardziej klasycznym. Dodatkowo możemy wybrać Polestar, kiedy cały układ wie, że zależy nam na szybkich reakcjach, dynamice, więc nie ma mowy o gaszeniu silnika spalinowego, a skrzynia zaczyna szybciej zmieniać biegi i ogólnie sprawniej reagować.
Pure to nic innego jak jazda na samym prądzie (do ~120 km/h) i tutaj naprawdę doceniam Volvo za odpowiednią dynamikę. Kompletnie nie czuć braku mocy i możemy swobodnie poruszać się w każdych warunkach. Z kolei Constant AWD to niejako tryb Polestar, czyli stale włączone wszystkie silniki, ale już ze spokojniejszą pracą 8-biegowej przekładni automatycznej.
Codzienną jazdę Volvo S60 T8 Polestar Engineered najlepiej określać mianem aksamitnej pracy. Testowany samochód minimalizuje wszelkie szarpnięcia, wręcz niezauważalnie zmienia biegi, co dla niektórych może być wręcz ospałe. Jednak doceniając właśnie taki charakter aut, a więc spokojnego, komfortowego podróżowania w ciszy i ze świetnym audio, S60 sprawdza się znakomicie. Fakt, reakcja na kickdown jest dosyć powolna, ale jak już układ załapie, to wtedy bardzo płynnie odlatujemy. Oczywiście nasz lot skończy się na 180 km/h, gdyż niezależnie ile mamy mocy, tak Volvo ogranicza prędkość maksymalną dla naszego bezpieczeństwa.
Na koniec jeszcze co nieco o jeździe elektrycznej Volvo S60 T8 Polestar Engineered, bo w końcu to hybryda typu Plug-In. To ewidentnie nie był priorytet dla producenta, aby wprowadzać jakkolwiek rozbudowane systemy, więc tak jak w systemie operacyjnym nie ma zbyt wielu opcji, tak samo w trakcie jazdy auto nie atakuje nas żadnymi eko-wskazówkami. Nie ma też rozbudowanego systemu rekuperacji. Jedyne, co możemy zrobić, to ustawić na selektorze jazdy tryb B, który na swój sposób może stanowić zastępstwo dla rozwiązań One Pedal Driving, aczkolwiek ostateczne hamowanie wciąż pozostaje po stronie kierowcy.
Spalanie, zużycie energii i zasięg Volvo S60 T8 Polestar Engineered
Volvo S60 może jeździć na samym prądzie, na benzynie lub na obu paliwach jednocześnie. Tryb Pure, czyli czysto elektryczny zostawmy z boku, a skupmy się na klasycznym trybie hybrydowym, gdzie oba układy się uzupełniają. Zbiornik paliwa liczy 60 litrów, co w przypadku układu PHEV jest jeszcze akceptowalnym wynikiem. W takim razie przekonajmy się, ile przejedziemy na jednym baku.
W mieście bardzo istotne jest, aby maksymalizować wykorzystanie napędu elektrycznego i śledzić, gdzie na wskaźniku przepływu energii aktualnie znajduje się „kropelka”, która sygnalizuje konieczność uruchomienia silnika spalinowego. Przy dobrych wiatrach nie miałem problemu, aby w mieście uzyskiwać spalanie w okolicach 6,5 l/100 km (zasięg: ~920 km). Przy bardziej zatłoczonym ruchu trzeba będzie doliczyć kolejny litr.
Wyjeżdżając na obrzeża miast, siłą rzeczy spalanie będzie jeszcze niższe. Podróżując z prędkościami ~80 km/h, silnik elektryczny wciąż ma istotne znaczenie, więc umiejętne wykorzystując prostą formę rekuperacji, uzyskamy spalanie Volvo S60 T8 w okolicach 5,8 l/100 km (zasięg: ~1030 km). Czas wybrać się na drogi szybkiego ruchu:
- 100 km/h: 6,1 l/100 km (zasięg: ~980 km),
- 120 km/h: 6,5 l/100 km (zasięg: ~920 km),
- 130 km/h: 7,3 l/100 km (zasięg: ~820 km),
- 140 km/h: 7,8 l/100 km (zasięg: ~760 km).
Powyższe dane doskonale pokazują, kiedy silnik elektryczny ewidentnie idzie na odpoczynek i to benzyna stanowi główny napęd testowanego auta. Co istotne, jeżeli faktycznie będziemy chcieli wykorzystywać w pełni napęd Volvo S60 T8 Polestar Engineered, to wtedy zużycie paliwa drastycznie szybuje. Przy dynamicznej jeździe bez problemu dobijemy do 17-18 l/100 km. Dlatego kluczem do sukcesu w osiąganiu powyższych wyników było wykorzystywanie cech, którymi emanuje Volvo, a więc aksamitnej, płynnej jazdy.
Dwulitrowy silnik benzynowy pokazał, że jeśli chcemy, to bez problemu możemy liczyć na niskie zużycie paliwa przez mocne Volvo S60 T8 Polestar Engineering, ale oczywiście z pomocą motoru elektrycznego. Jednak mamy do czynienia z hybrydą typu Plug-In, więc możemy podróżować również na samym prądzie. Nawet jest to wskazane, co by wykorzystywać pełen potencjał auta, które w takim wydaniu wciąż oferuje więcej niż wystarczającą dynamikę do miasta i nie tylko.
Na pokładzie testowanego Volvo S60 T8 znajdziemy akumulator o pojemności 18,8 kWh (brutto, 14,7 kWh netto). Według pomiarów WLTP ma on przekładać się na możliwość przejechania bezemisyjnie na odcinku od 75 do nawet 94 km. To bardzo rozsądna zapowiedź, patrząc na 2-tonowe auto i silnik o mocy 150 KM na tylnej osi.
W praktyce udało mi się zabrać Volvo na czysto elektryczne wycieczki dwukrotnie w ramach mieszanych tras, gdzie nawet udało się potwierdzić maksymalną prędkość w okolicach 120 km/h. Większość podróży to oczywiście obszary zabudowany i podmiejskie. Temperatura powietrza wynosiła ~25 stopni Celsjusza. Ostatecznie nie miałem problemu, aby uzyskiwać zasięg Volvo S60 T8 na samym prądzie w okolicach 70-75 km. To bardzo dobry rezultat w scenariuszu, gdzie podróżujemy głównie po mieście i mamy możliwość doładowywania auta z gniazdka.
Tymczasem regeneracja ogniw odbywa się za pośrednictwem klasycznego gniazda Type 2 (AC). Ładowarka pokładowa jest skromnej mocy, bo 6,4 kW, więc tak naprawdę nie musimy szukać specjalnych stacji. Wystarczy prosty zasilacz na 230 V (3,6 kW), a czas potrzebny na naładowanie akumulatora Volvo S60 T8 do pełna to niecałe 5 godzin. W połączeniu z wallboxem (6,4 kW) czas ten skraca się do 3 godzin. To ponownie bardzo rozsądne rezultaty.
Volvo ma być bezpieczne, więc systemy wsparcia w S60 czuwają
Volvo uchodzi za synonim bezpieczeństwa, a to w dzisiejszych czasach wiąże się z szeregiem systemów wsparcia. Mimo że testowane S60 swoje lata już ma, to kierowca wciąż może czuć się spokojny, patrząc na rozwiązania zawarte w samym aucie. Co prawda w samym systemie operacyjnym nie znajdziemy zbyt wielu przełączników, które odpowiadają za działanie poszczególnych opcji, ale w praktyce nic nie brakuje Volvo i całość działa bardzo dobrze.
Oczywiście system czytania znaków znajduje się na pokładzie, ale dosyć często się myli i ciężko uznać go za bardzo pomocny. Ot, taka klasyka, czyli nie warto polegać na wskazaniach związanych z ograniczeniami prędkości. Z drugiej strony należy docenić Volvo, że rozpoznaje nie tylko znaki związane właśnie z dopuszczalną prędkością, ale jeszcze szereg innych, m.in. z pasami dla pieszych.
Lusterka w S60 są spore i bardzo pomocne podczas manewrowania. Do tego Volvo wyposażyło je we wszystkie rozwiązania, które są pomocne ogólnie w trakcie jazdy. Siłą rzeczy na pokładzie testowanej S60 znajdziemy wyraźny system monitorowania martwego pola (i ruchu poprzecznego). Producent poprawia jeszcze widoczność w nocy poprzez funkcję samościemniania, która dotyczy obu zewnętrznych luster, co wcale nie jest takie oczywiste. Oba też mogą obniżać się podczas cofania.
Tempomat w Volvo S60 określany jest jako Pilot Assist, bo to zestaw aktywnego tempomatu z asystentem pasa ruchu. Oba rozwiązania działają całkiem dobrze, bo w żaden sposób nie uprzykrzają życia kierowcy, przekazują czytelne komunikaty i po prostu robią swoją robotę. Utrzymywanie odległości względem poprzedzających aut regulowane jest w sposób płynny i odpowiednio dynamiczny, utrzymując cały czas fakt, że jedziemy samochodem segmentu premium.
Z kolei asystent pasa ruchu całkiem dobrze rozpoznaje linie na drodze i trzyma się pomiędzy nimi bez żadnego odbijania się od jednej do drugiej. Fakt, czasami potrafi się wyłączyć bez podania konkretnej przyczyny (szczególnie przy prędkościach autostradowych), ale poza tym mówimy o udanym rozwiązaniu.
Reflektory w Volvo należą do tych rozbudowanych, ale też bardzo unikalnych. Podstawowy snop światła jest dobry, mógłby być jedynie minimalnie lepiej wypełniony, ale to ściśle związane jest z funkcją, o której wielu producentów już zapomniało. Otóż mówimy o skrętnych światłach mijania i to w sposób bardzo wyraźny, znacząco pomagający na krętych drogach.
W tym wszystkim nie mogło zabraknąć trybu adaptacyjnego świateł drogowych, ale ponownie nie mówimy o segmentach, a dwóch, mocnych snopach, które wykorzystują omówiony mechanizm skrętnych „luster”. Dlatego Volvo nie wycina wprost każdego auta, a stara się otaczać je „długimi”. Działa to doskonale, choć segmentacyjna alternatywa pozwala rzucać więcej światła jednocześnie na bardziej zatłoczonych drogach. Całość domykają spryskiwacze reflektorów, które także są bardzo rzadko spotykane w dzisiejszych autach.
Na koniec pojawia się system kamer 360 stopni, który pozytywnie zaskoczył mnie jakością obrazu. W końcu testowane Volvo ma już swoje lata, co najczęściej widać po możliwościach matryc. Tymczasem sensory zastosowane w S60 nadal sprawdzają się bardzo dobrze. Jedyny minus w moim odczuciu to brak automatycznego dostosowywania obrazu z poszczególnych kamer do aktualnych warunków. Jeśli zaczynamy zbyt blisko dojeżdżać przodem lub tyłem do przeszkody, to oprogramowanie nie przełączy odpowiednio obrazu, a wciąż pozostanie w aktualnym ustawieniu, wybranym przez kierowcę.
Test Volvo S60 T8 Polestar Engineered. Podsumowanie i nasza opinia
Kończymy test Volvo S60 T8 Polestar Engineered z pewnym smutkiem, bo świadomością, że następca się nie pojawi. I to nie tylko w zamyśle mocnej wersji, ale w ogóle samego auta, jakim jest wygodna limuzyna segmentu D.
Niemniej, wracając do recenzowanego modelu, na pewno trzeba docenić, że jest to genialne auto, gdy nie chcemy się wyróżniać, a doceniamy nadmiar mocy pod nogą. Jednocześnie Volvo nie jest 0-1 i jest wręcz komfortowym autem z pazurem, który ujawnia się na zawołanie. Do tego dołóżmy bardzo prosty system multimedialny i podstawowe założenie, że nic ma nie przeszkadzać kierowcy, co w dobie coraz to nowszych aut staje się jeszcze bardziej istotne do doceniania. I ten system audio…
Oczywiście we wnętrzu pojawia się sporo czerni fortepianowej, która się brudzi, nie ma zbyt wielu udogodnień znanych z nowszych aut, bagażnik jest skromny, a cena niekoniecznie. Fani typowo sportowych wrażeń mogą częściowo rozczarować się działaniem skrzyni biegów lub nadsterownością, ale pamiętajmy, że to ma być sedan do wygodnego podróżowania i z pewnością, że mocy nam nie zabraknie.
Zdj. otwierające: Łukasz Pająk / Android.com.pl
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.