Człowiek, który „zhakował” Google Maps upamiętniony w muzeum. „Wkurzanie kierowców to sztuka”

2 minuty czytania
Komentarze

Artysta w Berlinie oszukał Google Maps i stworzył w okolicy niemieckiej siedziby Google wirtualny korek. To nietypowe doświadczenie, o którym znów jest głośno z uwagi na ekspozycję w muzeum. Nieco więcej powiedziała o nim jego kuratorka. Kierowcy z pewnością nie byli zachwyceni, ale odwiedzający wystawę, mogą podziwiać sposób, w jaki aktywista-artysta zhakował nawigację.

Jak to zrobił? Nic prostszego. Zobaczcie sami… i nie róbcie tego w domu.

Fake-korek w Google Maps. Przepis prosty

Google Maps oznacza korki w bardzo prosty sposób — poprzez aktualnie działające smartfony, które przesyłają sygnał o powolnym poruszaniu się na danej drodze.

Simon Weckert, niemiecki artysta, wykorzystał algorytm i wrzucił do małego wózeczka 99 uruchomionych smartfonów. Google Maps wykryło wolno poruszający się wózek jako korek, dzięki czemu (prawdopodobnie) sporej ilości kierowców proponował alternatywną i dłuższą trasę.

Spokojnie, nie denerwujcie się — to przecież tylko artystyczna ekspresja. Można by rzec, że wręcz sztuka nowoczesna… pod warunkiem, że wierzymy w to, że wkurzanie kierowców to sztuka. Stosunkowa prosta (biorąc pod uwagę jak łatwo i często przeklinamy za kierownicą), ale jednak sztuka.

Żyjemy w zrobotyzowanym świecie

Wózek, który uprzykrzył życie kierowcom w Berlinie, stoi teraz dumnie w muzeum. Kuratorka jest zachwycona eksponatem i twierdzi, że to symbol zrobotyzowanego świata, w którym się znajdujemy. Co więcej, jako że się w tym świecie znajdujemy i przesyłamy do niego dane, to oznacza, że sami jesteśmy tymi robotami.

Ja natomiast twierdzę, że to prosty „hack” na Google Maps, który jest jednocześnie straszną głupotą. Ale to przecież w końcu sztuka — nie muszę jej rozumieć, dopóki rozumieją ją artyści. Albo aktywiści.

Motyw