Opel Manta GSe

Jeździłem elektrykiem z manualną skrzynią biegów. Opel Manta GSe jest niesamowity

4 minuty czytania
Komentarze

Opel Manta to prawdziwa legenda motoryzacji. Ikona czasów, w których na rynku widniało całe mnóstwo sportowych i ogólnodostępnych coupe, które sprzedawano w jednym celu: czerpania frajdy z jazdy.

Opel Manta GSe, przez niektórych nazywany „nową Mantą”, to restomod utworzony w fabryce niemieckiego producenta. Samochód robi wrażenie już od ponad roku, ale prawdziwie poznałem go dopiero w tym tygodniu, na wydarzeniu w Maladze. Miałem również okazję porozmawiać z konstruktorem oraz przejechać się za sterami tego niesamowitego auta. Jak było?

Opel Manta GSe, czyli „nowa Manta w starej Mancie”

Opel Manta GSe

Przede wszystkim uważam, że nazywanie tego samochodu „nową Mantą” jest błędne. Oczywiście, Opel zafundował modelowi prawdziwy facelifting o kilka epok w przód, zainstalował w niej współczesny napęd elektryczny, światła LED-owe, wyświetlacze LCD na desce rozdzielczej i wystrzałowe, duże koła, ale to ledwie wierzchołek góry lodowej. Prawdziwa magia Manty GSe kryje się „pod spodem”.

Bardziej poprawnym stwierdzeniem będzie „nowa Manta w starej Mancie” albo „stara Manta od nowa”. Powód jest prosty: Opel starał się, mimo wszystko, zachować jak najwięcej oryginału. Poza wizualnymi zmianami i silnikiem elektrycznym, w samochodzie wciąż jest dokładnie ten sam układ napędowy (skrzynia biegów, wał i tylny dyferencjał), co w klasycznych Mantach. Nie ma wspomagania, nie ma poduszek powietrznych, szyby otwierają się na korbki, a samochód dalej cieszy oko klasycznymi detalami.

Jak jeździ samochód elektryczny z manualem?

Opel Manta GSe

Samochody elektryczne z manualną skrzynią biegów wydają się dość abstrakcyjne, a producenci raczej je omijają. Przełożenia zazwyczaj nie mają większego zastosowania, chociaż w przypadku wyższych prędkości autostradowych mogą poskutkować o wiele niższym zużyciem energii.

Jak to się przekłada od strony ekonomicznej w Mancie GSe? Nie mam pojęcia, bo wskaźnik zużycia prądu i naładowania akumulatora nie działał. Tutaj jednak powód manualnej przekładni był zupełnie inny. Jeden z konstruktorów powiedział, że głównym celem ludzi odpowiedzialnych za budowę samochodu, było zachowanie jak najwięcej ducha Manty. „Manual” ma tutaj gwarantować tylko i wyłącznie podróż w czasie i czerpanie przyjemności z jazdy klasycznym samochodem.

To też jest jedyne sensowne wytłumaczenie. Skrzynia biegów jest tam umowna, bo w większości przypadków wystarczyłoby poruszanie się na trzecim biegu, ewentualnie przerzucanie na czwarty przy wyższych prędkościach. Silnik elektryczny oferuje maksymalny moment obrotowy od samego „początku”, więc samochód bez problemu rusza z „trójki”, czy „dwójki” a „jedynki się prawie w ogóle nie używa”. Jak jednak chcecie czerpać przyjemność z jazdy klasykiem, to Opel Manta GSe jest właściwym miejscem. Silnik faktycznie reaguje na przełożenia, zmiana biegów wymaga wysprzęglania, a nieumiejętna obsługa skutkuje szarpnięciem.

Opel Manta GSe

Samochód jest dynamiczny i daje niesamowitą frajdę z prowadzenia. Zaledwie odrobina czasu wystarczy, by przyzwyczaić się do obsługi skrzyni biegów. Manta odwdzięczy się wam wtedy dynamiką płynącą z wystarczających 146 koni mechanicznych, niewielkiej masy i fantastycznej przyczepności. Odczucia z jazdy są niemal stuprocentowo analogowe, a elektryczna konwersja nie spowodowała utraty duszy starego samochodu.

To fantastyczny samochód. Co tu dużo mówić: chcę więcej

Opel Manta GSe

Jako bardzo zagorzały fan samochodów klasycznych, jestem zachwycony. Jako fan motoryzacji i nowinek technologicznych, jestem skołowany. Nie w negatywnym znaczeniu. Wprost przeciwnie: Opel Manta GSe dogłębnie udowodnił mi, że ciekawe samochody elektryczne dopiero mogą nadejść i są na wyciągnięcie ręki.

Opel Manta GSe

Powód jest prosty: nie trzeba martwić się emisjami. Producenci znów mogą zainwestować w ciekawe projekty samochodów, których głównym celem jest czysta przyjemność z jazdy. „Stara-Nowa Manta” to doskonała okazja do odrodzenia Feniksa z popiołów. Skoro dało się z ponad pięćdziesięcioletnią bazą, dlaczego nie można zrobić tego od zera? Zupełnie nowy model, powrót legendy, elektryczna, 200-konna, tylnonapędowa Manta z sześciobiegową, manualną skrzynią biegów. Wyobrażacie to sobie?

Prawdopodobnie wziąłbym na to kredyt i z takiego samochodu nie wysiadał. A rynek motoryzacyjny eksplodowałby momentalnie. Na razie to jednak sfera marzeń, chociaż, jak widać, nie wszystko stracone…

Opel Manta GSe to nie wszystko? Być może będzie ich więcej…

Opel Manta GSe

Co prawda nie ma co liczyć na seryjną produkcję Manty GSe ze zdjęć, ale być może Opel nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Konstruktorzy na pytanie „czy będzie więcej?” odpowiadali „może tak, może nie„, „jest na to szansa”, a nawet „ja widziałbym takie wydanie Calibry”. Kto wie, czy w którymś hangarze w Rüsselsheim nie jest budowany kolejny restomod?

Motyw