’DLC’ w samochodach, czyli Mercedes może być szybszy, ale tylko jeśli dopłacisz

2 minuty czytania
Komentarze

Wszystko wskazuje na to, że 'DLC’ znalazło sobie miejsce także w motoryzacji. Najpierw mikropłatnościami w swoich samochodach zaskoczyło nas BMW. W samochodach z Bawarii będziecie musieli wykupić abonament na korzystanie z niektórego wyposażenia, na przykład ogrzewanych foteli, czy kierownicy. Mercedes poszedł o krok dalej i ograniczył abonamentem… osiągi samochodu.

Mercedes i mikropłatności. Czy to już nie przesada?

Mikropłatności na wyposażenie jeszcze jesteśmy w stanie jakoś wytłumaczyć. Wszak nie każdy konfiguruje swój samochód maksymalną specyfikacją, a za wyposażenie premium, tak czy inaczej, trzeba dopłacić. Rzeczywista ingerencja w osiągi to w zasadzie podobne rozwiązanie. To jednak nie wszystko, bo od jakiegoś czasu marka ze Stuttgartu w Azji utworzyła abonament na… zwiększony promień skrętu.

Nowa propozycja dotycząca przyspieszenia samochodu to 'zaledwie’ 1200 dolarów rocznie, czyli 100 dolarów miesięcznie. Samochód dzięki temu zwiększa swoją moc o około 25%, co polepsza przyspieszenie do 100 km/h o mniej więcej 1 sekundę. Oferta dotyczy na razie wyłącznie elektrycznych Mercedesów, ale biorąc pod uwagę, w którą stronę świat zmierza, prawdopodobnie projekty mikropłatności w samochodach czekają na nas na każdym kroku. Co będzie następne? Szersze otwieranie drzwi, czy nielimitowane używanie bagażnika w samochodzie?

Oczywiście, jeśli taki drastyczny wzrost mocy za drobną opłatą wam się znudzi, bez problemu będziecie mogli z 'usługi’ zrezygnować. Wolałbym mieć jednak taki wybór w konfiguratorze. Ostatecznie mikropłatności w samochodach uświadamiają klientów, że nawet w najtańszej opcji dopłacają do wyposażenia, tylko nie mogą z niego korzystać bez kolejnych dopłat.

    Motyw