Elon Musk oskarżony o manipulację kryptowalutami

Twitter generuje 18 mln zł strat dziennie. Elon Musk pisze do pracowników o bankructwie

3 minuty czytania
Komentarze

Niewielu się spodziewało, że Elon Musk tak szybko może doprowadzić Twittera na skraj bankructwa. Wraz z rosnącymi stratami korporacji, coraz częściej mówi się o takiej ewentualności na głos. Paradoksalnie jednak status niewypłacalności mógłby być pomocny, oczywiście dla samego multimiliardera.

Elon Musk i trzy tygodnie grozy Twittera

Kiedy Elon Musk kupił korporację za 44 mld dolarów (~200 mld złotych), ta została zdjęta z amerykańskiej giełdy NASDAQ. Twitter w tej chwili ma 13 mld dolarów długu (~60 mld złotych). Tylko w zeszłym roku, budżet firmy na jego obsługę wyniósł zaledwie 632 mln dolarów (~2,870 mld złotych), czyli zdecydowanie za mało. Cięcie kosztów musiało się więc odbyć natychmiast. Padło na nieprzemyślane zwolnienie ok. 3700 pracowników, z których część korporacja i tak potrzebuje nawet dzisiaj.

Nie zaskakuje więc nikogo, że w swoim pierwszym liście do pracowników, Elon Musk wprost mówi o możliwości bankructwa dla ptasiego medium społecznościowego. Szef firmy stwierdził, że połowa dochodów korporacji musiałaby polegać na wpływach z subskrypcji Twitter Blue, kosztującej 8 dolarów miesięcznie (~ 36 złotych). Pomysł o tyle kontrowersyjny, że ta usługa ma zastąpić standardowy proces weryfikacji, oparty o skrupulatny dobór postaci popularnych ważnych dla świata międzynarodowej rozrywki, przemysłu i biznesu.

Mastodon Twitter Elon Musk
Mastodon to platforma, która ma w tej chwili największe szanse wypełnić lukę po Twitterze. Wiecie, gdyby jednak Elon Musk zamknął ten grajdołek…

Pomysł bardzo szybko odbił się prezesowi czkawką. Na platformie pojawiły się setki kont podszywających się pod celebrytów i, a jakżeby inaczej, samego Elona Muska, powodując istny chaos na ćwierkaczu. Sytuacja stała się na tyle nieznośna, że wstrzymano możliwość zakupu Twitter Blue dla wszystkich kont utworzonych po 9 listopada 2022 roku.

Bankructwo Twittera to szansa dla Elona Muska

W wyniku masowych zwolnień oraz tempa zmian na platformie, z korporacji odeszli ludzie, których Elon Musk raczej nie chciałby stracić. To przede wszystkim trzy nazwiska: Lea Kissner (dyrektor ds. bezpieczeństwa), Damien Kieran (dyrektor ds. prywatności) oraz Joel Roth, zarządzający bezpieczeństwem i integralnością platformy, odpowiadający także za walkę z mową nienawiści.

Sytuacji absolutnie nie pomaga fakt, że 90% przychodów platformy pochodzi z opłat od reklamodawców. Wskutek plagi zweryfikowanych kont podszywających się pod światowe korporacje oraz masowego generowania zweryfikowanych profili przez sztuczną inteligencję, firmy takie jak General Motors, Pfizer czy United Airlines już wycofały swoje reklamy z platformy.

Na nieszczęście Elona Muska, jeszcze więcej takich decyzji zostanie wkrótce podjętych. Warto też zaznaczyć, że obecnie Twitter generuje 4 mln dolarów (~18 mln złotych) strat dziennie. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że rozpoczynamy debatę o potencjalnym bankructwie platformy.

Dlaczego Elon Musk mógłby chcieć do niego doprowadzić? Chociażby dlatego, że oznaczałoby to refinansowanie długu. Gdy mówimy o takich pieniądzach, bankom będzie zależeć, by odzyskać z kwoty zadłużenia cokolwiek, co pozwoli właścicielowi na znacznie większe pole do negocjacji przy upadłym Twitterze. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że tej sytuacji dało się uniknąć, głównie poprzez rozsądniejsze zaplanowanie zmian na ptasim medium społecznościowym.

źródła: ithardware.pl, npr.org

Motyw