htc dream era g1 pixel google

Pamiętasz rozwój smartfonów Google od 2006 roku?

7 minut czytania
Komentarze

Zapewne doskonale wiecie, że już jutro ujrzymy nowe urządzenia od Google. Równo o godzinie 18 rozpocznie się konferencja, na której poznamy między innymi Pixele, czyli kolejną generację smartfonów od Amerykanów. Wbrew pozorom, nie tylko Nexusy i ich następcy są uważane za urządzenia, które gigant z Mountain View stworzył. Oczywiście nie samemu, gdyż zawsze Google towarzyszyła przynajmniej jedna firma.

Początki Androida nie były łatwe, ale skupmy się na samych urządzeniach. W 2006 roku pojawił się pierwszy projekt smartfona, gdzie w dokumentacji podpisywała się właśnie amerykańska firma. Za sprzęt odpowiadało HTC – wtedy jeden z liderów inteligentnych telefonów komórkowych.

Sooner (2006-2007)

Wykupienie firmy Android Inc. przez Google sprawiło, że wiele osób zaczęło patrzeć na Amerykanów przez pryzmat wielu rynków. Pierwszy smartfon o nazwie kodowej Sooner miał być kolejnym telefonem, których ówcześnie było wiele. Brak dotykowego wyświetlacza, fizyczna klawiatura, coś na wzór BlackBerry. Specyfikacja zmieniła się wielokrotnie w ciągu dwóch lat pracy nad projektem. Jednak wspólnym mianownikiem był ekran 320×240, 64 MB RAM, aparat 1,3 MPx i moduł GPRS. Smartfon nigdy nie ujrzał światła dziennego, gdyż w międzyczasie Steve Jobs przedstawił iPhone’a.

Więcej o Soonerze znajdziecie pod poniższym linkiem: Klik!

HTC Dream, Era G1 (2008)

Pierwszy, oficjalnie zaprezentowany smartfon z Androidem na pokładzie. Ponownie Tajwańczycy pomagali Google i zapewne nikomu nie muszę przedstawiać tego smartfona. Pozostałości z projektu Sooner wciąż były widoczne – nie pozbyto się fizycznej klawiatury. Z perspektywy czasu, Dream był swego rodzaju pomostem pomiędzy dotychczasowymi smartfonami, a nowoczesnymi, multimedialnymi kombajnami.

HTC Magic, Google Ion (2009)

W Polsce powyższy smartfon pojawił się wyłącznie pod tajwańską marką. Niewiele osób wie, że to kolejny model, przy którym projektowaniu Google miało swoje zdanie. Jednak nie miał to być flagowy telefon, chociaż w zakresie specyfikacji nie różnił się drastycznie od HTC Dream. Oczywiście Magic był lepszy, ale pozbawiony fizycznej klawiatury. Za to cena była dwukrotnie niższa – odpowiednio 400 i 200 dolarów.

Motorola Droid (2010)

HTC poszło swoją drogą, a Google postanowiło rozpocząć współpracę z Motorolą. Tak powstał „iPhone killer”, ale pamiętajmy, że tak określano niemalże każdy smartfon z Androidem. W tym wypadku również swój udział miało studio Lucasfilm, które pozwoliło na użycie poszczególnych marek. Ponownie ujrzeliśmy fizyczną klawiaturę QWERTY. Jednak drastycznie zwiększono wyświetlacz (3,7 cali!) oraz ogólnie poprawiono specyfikację. Droida wyceniono, podobnie jak HTC Magic, na 200 dolarów.

Nexus One (2010)

Google znowu wraca do współpracy z HTC i firmy po raz kolejny rozpoczynają coś wielkiego. Marki Nexus nie muszę nikomu przedstawiać. Android w 2011 roku zyskał już dużą popularność i Google zaczynało pokazywać czysty system, razem z jego możliwościami. To był główny powód powstania rodziny Nexus, który do końca jej istnienia stanowił największą zaletę. Przy okazji dowiedzieliśmy się jak ważne są karty pamięci, które smartfon z 2010 roku na szczęście obsługiwał. Wbudowana pamięć została ograniczona do 512 MB, więc o szaleństwach – nawet na tamte czasy – można było zapomnieć. Swoją drogą to jedyny Nexus, który pozwalał na stosowanie kart MicroSD. Cena – 530 dolarów.

Nexus S (2010)

Jeszcze tego samego roku, co zaprezentowany został Nexus One, Google razem z Samsungiem zaprezentowało Nexusa S. Poprzednik nie został dobrze przyjęty ze względu na wiele wad w przeciwieństwie do modelu stworzonego we współpracy z Koreańczykami. Wyświetlacz Super AMOLED pokryty zakrzywionym szkłem, NFC, 16 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika i wysoka wydajność. Oczywiście był to odpowiednio zmodyfikowany Samsung Galaxy S, którego pozbawiono slotu na karty pamięci. Cena się nie zmieniła, a z czasem przedstawiono odmianę ze wsparciem dla sieci 4G.

Galaxy Nexus (2011)

Samsung zaczął wspinać się na szczyt. Firma, która przed powstaniem Androida tak naprawdę niczym się nie wyróżniała na rynku mobilnym, teraz zaczynała pokazywać swój pomysł na klienta. Tanie modele z dobrą specyfikacją – pamiętacie jeszcze takie Samsungi? Galaxy Nexus został wyceniony przez Google na 400 dolarów i bazował w głównej mierze na jednym z najlepszych, koreańskich smartfonów wszech czasów, czyli Galaxy SII.

Nexus 4 (2012)

Do gry wchodzi kolejna firma z Korei Południowej. Tym razem Google postawiło na LG. Dzieckiem tej współpracy był jeden z najlepszych Nexusów. Nexus 4, bazujący na Optimusie G, miał swoje problemy w postaci łatwo kruszącego się, szklanego tyłu, ale możliwości w stosunku do ceny (299/349 dolarów) były ogromne.

Nexus 5 (2013)

LG ponownie dostało szansę od Google. Wykonany z poliwęglanu Nexus 5 nie wzbudził aż takich emocji jak poprzednik, ale wciąż był to interesujący smartfon. Mimo że podrożał do 349/399 dolarów za odpowiednio wersje 16 i 32 GB to użytkownicy chwalili wyraźną poprawę aparatu, który i tak nie stanowił czołówki. Jednak Nexus 5 został przedstawiony z Androidem 4.4 KitKat, który pokazał, że mobilny system Google może dobrze działać nawet na słabszych urządzeniach.

Nexus 6 (2014)

Po kilku naprawdę udanych Nexusach, Google ponownie rozpoczęło współpracę z Motorolą. Nexus 6 był moim ulubionym urządzeniem z tej rodziny ze względu na wyświetlacz, który okazał się też jego największą zmorą. W czasach, gdy normą były 5-calowe panele, Amerykanie pokazali 6-calowego smartfona. Nawet dzisiaj, w dobie bezramkowych modeli, to naprawdę dużo. Wysoka wydajność, wprowadzenie „Ok, Google”, nowe środowisko uruchomieniowe  (ART całkowicie zastąpił Dalvik) i kilka innych wyjątkowych cech zostało pogrążonych ekranem. Niewątpliwie pieniądze miały też swoje znaczenie. W końcu po atrakcyjnych cenowo propozycjach, Google za podstawową wersję Nexusa 6 zażądało 650 dolarów.

Nexus 6P i 5x (2015)

Google zrozumiało swoje błędy. Po sprzedaży marki Motorola Lenovo Amerykanie uznali, że współpraca z Chińczykami jest opłacalna. Gigant z Mountain View ponownie zaprosił LG, ale też Huawei, które już miało aspirację do bycia w czołówce mobilnego rynku. Tym sposobem poznaliśmy aż dwa smartfony. Pierwszy, tańszy i mniej wydajny Nexus 5X był dziełem LG, a drugi, flagowy Nexus 6P został stworzony przez Chińczyków. Premiera związana była z wielką klęską Qualcomma, gdyż Snapdragon 810 przysparzał więcej problemów z przegrzewaniem niż jakiegokolwiek pożytku. Niektóre firmy próbowały stosować radiatory (Sony), ale na nic się to nie zdawało. OnePlus zmniejszyło taktowania, HTC się grzało jak opętane, a 5,7-calowy Nexus 6P? Został odpowiednio przygotowany (pasta termoprzewodząca) i tak ten smartfon zyskał w oczach konsumentów. Przynajmniej tą kwestią, gdyż długo musieliśmy się przyzwyczajać do charakterystycznego designu.

Z kolei 5,2-calowy Nexus 5X był w pełni poprawnym smartfonem. Wykorzystano Snapdragona 808, ale połączono go z 2 GB RAM, co dla wielu było największą wadą. Jednak rekompensowała ją cena wynosząca 380 dolarów. Za Nexusa 6P trzeba było zapłacić 500 dolarów.

Pixel (XL) (2016)

Wraca HTC i ponownie – razem z Google – rozpoczynają coś zupełnie nowego. Pixele to bardzo młoda rodzina Amerykanów i nie zabrakło niechęci wśród konsumentów. Szczególnie w Polsce, gdyż gigant z Mountain View oficjalnie zamknął się na nasz kraj. Częściowo za sprawą Google Assistant, ale mimo wszystko dla nas temat smartfonów od Amerykanów przestał istnieć. Same urządzenia są bardzo atrakcyjne, ale z tygodnia na tydzień wychodziły na wierzch kolejne problemy. Jednak do dzisiaj stanowią czołówkę pod każdym względem. Za podstawowego Pixela Google zażyczyło sobie 500 dolarów, podczas gdy odmiana XL wyceniona została na 770 dolarów.

Nowe Pixele będą jeszcze droższe, ale też zdecydowanie lepsze. Mimo wszystko widać jak zmieniało się Google. Na początku to Amerykanie wyznaczali standardy, dzisiaj patrzą na propozycje konkurencji. Jednak czy to źle? Oceńcie sami.

źródło: Engadget

Motyw