Dlaczego Chińczycy przodują w produkcji elektroniki?

6 minut czytania
Komentarze

W dzisiejszych czasach niemal każde urządzenie urządzenie elektroniczne pochodzi z Chin. Nawet jeśli na obudowie wskazany jest inny kraj produkcji, to i tak większość (o ile nie wszystkie) komponentów powstało w Chinach. Dlaczego tak się dzieje?

Zamiłowanie do kopiowania

Chińczycy bardzo rzadko tworzą własne konstrukcje. Większość urządzeń bazuje na produktach konkurencji. Jakiś czas temu opisywałem przypadek firmy Goophone próbującej podrabiać produkty Apple. Dla nas to egzotyka, dla chińczyków codzienność. Lokalny rynek pęka w szwach od klonów iPhone’ów. Działają one różnie, ale dobrze się sprzedają. Podrabiana jest również sama elektronika, producenci niemal bezkarnie wykorzystują technologie innych firm. Warto tu zaznaczyć, że prawo patentowe w Chinach w zasadzie nie funkcjonuje. W swoim czasie chiński producent samochodów Brilliance próbował podbić rynek europejski. Plan się nie powiódł, nie pomógł test zderzeniowy (jeden z najgorszych w historii), niska jakość wykonania oraz wysoka cena. Po tych wydarzenia zostało kilkaset samochodów jeżdżących po europejskich drogach. Gdzie w takim razie szukać części zamiennych? Na Aliexpress? Nie, na złomowisku, niemal wszystko można zastąpić elementami z samochodów innych marek.

Model biznesowy

Bardzo dużo mówi się ostatnio o tzw. „polskich producentach”. Wymienić można firmy takie jak GoClever, myPhone, Kruger and Matz (Lechpol) itp. Oczywiście wszystko jest produkowane w chinach, Chińczykom nie przeszkadza brak własnej marki na obudowie. Są nawet gotowi przysłać urządzenie w częściach, aby złożyć je w kraju przeznaczenia i opatrzyć napisem „Made in Poland”. Dzięki temu zwiększają swoje wpływy na rynku. Pamiętacie okres przejściowy z telewizji analogowej na cyfrową? Najwięcej skorzystały na tym chińskie fabryki, ponieważ to właśnie tam powstały niemal wszystkie tunery DVB-T. Oczywiście duży udział mieli też nasi importerzy, zdarzało się, że na jednej półce w sklepie leżały 2 takie same urządzenia opatrzone różnymi markami. Jest jeszcze jedna kwestia – jeśli duża chińska firma wejdzie na rynek Europejski, to natychmiast zabiorą się za nią właściciele licencjonowanych technologii wykorzystanych w danym sprzęcie. Po doliczeniu tych kosztów może okazać się, że zakup danego urządzenia nie jest opłacalny. Jeśli jednak wyprodukuje się np. 100 tysięcy sztuk telefonu X, następnie wyśle się go do 10 importerów w różnych zakątkach świata, a ci sprzedadzą po 10 tysięcy sztuk pod własnymi markami, to cała gra o patenty przestaje mieć sens.

Gotowe rozwiązania

Chińczycy nie muszą być geniuszami, by przodować w produkcji elektroniki. Większość urządzeń bazuje na tych samych podzespołach, różnią się jedynie obudową i oprogramowaniem. Jest to możliwe dzięki wykorzystywaniu gotowych układów scalonych. Przykład? MediaTek stworzył układ MTK2502 przeznaczony do smart zegarków. Dość dobrze zapoznałem się z jego możliwościami – wszystko opisałem tutaj. Dzięki niemu producenci inteligentnych zegarków jedynie dorzucają wyświetlacz, baterię, obudowę, płytkę PCB i modyfikują oprogramowanie (czasem kończy się na zmianie grafik). Gotowe. Produkt można wysłać na rynek lub zaoferować współpracę importerom. Doszło nawet do tego, że na tym scalaku powstają małe telefony. Opracowanie takiego urządzenia jest bardzo tanie. Producenci mogą sobie na to pozwolić nawet jeśli towar nie znajdzie wielu nabywców.

Łatwy dostęp do maszyn produkcyjnych

Dla nas zakupy z Chin kończą się najczęściej na Aliexpress. Inaczej sprawa wygląda z punktu widzenia Chińczyków. Istnieją chińskie sklepy internetowe z nieco większym asortymentem. Poza gotowymi urządzeniami można kupić wszystko, co jest potrzebne do uruchomienia własnej fabryki. Dostaniemy tam maszyny produkcyjne i cały osprzęt w postaci np. taśmociągów.

Jakość i drobne oszustwa

Różnie bywa z jakością wykonania chińskich produktów. Czasem jest zadowalająca, czasem sprzęt rozpada się jeszcze w pudełku. Jest to wynik przesadnych oszczędności, które pozwalają zejść z ceną i poprawić atrakcyjność towaru. Zainteresowanie klientów przekłada się na dużą ilość zamówień, a w konsekwencji na zysk. Czasem oszczędności idą w parze z oszustwami, co jest widoczne szczególnie w przypadku akumulatorów. Kupując chiński power bank nieznanej marki, nie warto sugerować się informacją o pojemności, parametr ten jest losową, najczęściej technicznie nierealną wartością. Można porównać go do mocy PMPO głośników. W rzeczywistości w takich power bankach często montuje się ogniwa, które ktoś w innym kraju wyrzucił do specjalnie oznaczonego pojemnika. Takich przypadków jest więcej, wymienić można karty pamięci i pendrive’y, gdzie montuje się pamięci, które z powodu wad produkcyjnych nie przeszły testów.

Tania siła robocza

Nie jest tajemnicą, że zwykli pracownicy fabryk nie zarabiają zbyt dużo. Poza tym jest to praca wymagająca ogromnej precyzji i wykonywana pod dużą presją. Ludzie, którzy mieli okazję odwiedzić chińskie fabryki, zwracają uwagę na wszechobecny brud i ogromny rygor. W swoim czasie głośno było o fabrykach Foxconnu, gdzie zatrudniane były dzieci.

Nastawienie dużych firm na projektowanie sprzętu

Kupując telefon od Apple, wiemy, że został on wyprodukowany w chinach. Korporacja nie zajmuje się produkcją, woli jedynie zaprojektować urządzenie i przekazać produkcję podwykonawcy. To coraz częstsze podejście producentów, wiąże się to z próbą obniżenia kosztów, a czasem jest to wynik braku chęci do takich inwestycji. W przypadku Apple może być to spowodowane kwestiami marketingowymi. Zapewne pracownicy liczyliby na zarobki adekwatne do cen sprzętów tej firmy, w rzeczywistości czekałoby ich brutalne zderzenie z realiami.

Czy to się zmieni?

Prawdopodobnie nie, udział Chin w produkcję elektroniki będzie tylko rósł, w ostateczności niewielki procent mogą podebrać Indie. Produkcja w europie jest nieopłacalna, nie ma tu inżynierów, platform pozwalających sprzedawać towar zagranicznym klientom indywidualnym, prawo nie chroni za wszelką cenę producentów. Sama produkcja musiałaby być znacznie bardziej zautomatyzowana niż w chinach, ponieważ w europie koszt zatrudnienia pracowników jest znacznie wyższy, co przeniosłoby się na finalną cenę produktu. Automatyzacja z kolei wyklucza się z możliwością szybkiego przerobienia linii produkcyjnej na potrzeby nowego urządzenia. W swoim czasie firma Lechpol (właściciel marki Kruger and Matz) miała plany otworzenia montowni telewizorów w Polsce, jednak wszyscy wiemy, gdzie produkowane byłyby komponenty.

Motyw