Weekendowa Porcja Gier i Aplikacji [15.02.13]

29 minut czytania
Komentarze

Witam w kolejnej Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji. Na początku pragnę przeprosić za przerwę w wydawaniu tej serii. Była ona spowodowano dość absorbującą sesją egzaminacyjną na studiach, przez co mimo chęci nie byłem w stanie poświęcić kilkunastu godzin na napisanie i przygotowanie tego artykułu na czas, a także dodatkowego czasu na przetestowanie wszystkich aplikacji. W najbliższym czasie nie przewiduję podobnych przerw w wydawaniu Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji.

W tym wydaniu przygotowałem recenzje 5 gier oraz 5 aplikacji. Mimo standardowej liczby pozycji recenzje są dłuższe i bardziej wyczerpujące. Starałem się zawrzeć wszystkie najważniejsze informacje, które mam nadzieję, że pomogą Wam w podjęciu informacji, która z pozycji jest dla Was najlepsza. W tym tygodniu znajdziecie świetne gry zręcznościowe, karciane, logiczne i edukacyjne. Nie zabraknie również aplikacji, które są najlepsze w swoich kategoriach (m.in. Filmweb, NoNonsene Notes, Vippie)

Zgodnie z Waszymi sugestiami od tego wydania do tabelki informacyjnej dodałem flagę, która sygnalizuje w jakim języku została przygotowana pozycja. Mam nadzieję, że ułatwi to osobom nieznającym języka angielskiego podejmowanie szybkiego wyboru, co do instalacji aplikacji. Dodatkowo pragnę w tym miejscu nadmienić, że w grudniu ubiegłego roku w ramach Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji przygotowałem recenzję aplikacji Dropsport, jednak ta w momencie opublikowania tekstu została wycofana z Google Play, ale teraz trafiła ponownie do sklepu, także osoby zainteresowane zachęcam do zapoznania się z recenzją.

Tradycyjnie proszę o komentarze – dajcie znać, co powinno zostać poprawione, co lubicie w WPGiA oraz przesyłajcie własne pomysły dotyczące serii. Możecie to robić zarówno publikując komentarze pod artykułem, jak również wysyłając maile na mój adres e-mail czy pisząc posty na forum (w odpowiednim temacie), Facebook-u czy Google+. Ponadto poprzez system komentarzy pod artykułem lub poprzez pisanie w komentarzach na moim profilu w Google+ możecie składać propozycje aplikacji, które chcielibyście ujrzeć w kolejnych wydaniach WPGiA.

Dla przypomnienia: w przypadku znalezienia jakichkolwiek błędów ortograficznych, stylistycznych, interpunkcyjnych czy technicznych proszę o korzystanie z przycisku „Zgłoś Błąd”, który znajduje się pod artykułem (a dokładnie pod dolnym menu), gdyż dzięki temu każde zgłoszenie o błędzie otrzymuję bezpośrednio na swój adres e-mailowy i mogę odpowiednio szybko zareagować i poprawić artykuł, a pisząc w komentarzach ewentualne poprawki uzależnione są od tego kiedy je przeczytam.

Życzę miłej lektury!

[strona=”Gra: Shadow Era”]

Shadow Era

Dzięki komentarzom pod jednym z ostatnich wydań Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji napisanych przeze mnie zwróciliście moją uwagę na gry karciane. Nie spodziewałem się, że gatunek ten tak bardzo mnie wciągnie i obok prezentowanego ostatnio Summoner Call postanowiłem spróbować swoich sił w kolejnej produkcji, która została polecona mi przez wiele osób, a mowa oczywiście o Shadow Era.

Gra jest typową karcianką i główna zasada pozostała bez zmian. Musimy wygrać z przeciwnikiem odpowiednio wykorzystując posiadane karty.  Teraz zaś z pomocą użytkownika naszego forum o nicku „Klocek94” postaram się opisać zasady gry, które są dosyć skomplikowane, i których poznanie jest podstawą przed rozpoczęciem zabawy. W Shadow Era występują dwie nacje (Shadow i Human), zaś każda z nacji posiada dziesięciu bohaterów, którzy dzielą się na profesje. Przygotowano trzy główne profesje, a mianowicie: Warrior, Hunter i Mage, jednak każda nacja posiada jeszcze dodatkowe profesje, np. w przypadku Human jest to Priest i Rouge, a w Shadow – Wulven i Elemental. Każdy z dostępnych bohaterów ma wyjątkową dla niego zdolność, która może pomóc w czasie gry, zaś każda nacja posiada dwadzieścia jednostek, które wystawia się na pole bitwy. Dana profesja natomiast posiada dziesięć kart umiejętności, z których może korzystać wyłącznie określona grupa. Do tego wszystkiego dochodzi trzydzieści zwykłych kart, które można użyć niezależnie od profesji (dziesięć neutralnych i po dziesięć dla każdej nacji). Pozostałe karty (łącznie czterdzieści) służą jako pancerze i przedmioty dla bohaterów. Karty walczące mają życie, obrażenia, a niektóre specjalne umiejętności. Łącznie do naszej dyspozycji jest ponad dwieście różnych kart!

Jeżeli już zapoznaliście się z regułami i zdecydowaliście się, że podejmiecie wyzwanie i zainstalujecie Shadow Era zapraszam do dalszej części recenzji J. Po założeniu nowego konta (znalezienie dobrego nicka jest dosyć trudne, ponieważ na rejestrację zdecydowało się już ponad 2 miliony graczy) wybieramy głównego bohatera. Do wyboru jest dziesięciu kandydatów z nacji Human. Po zdecydowaniu się przechodzimy dalej i otrzymujemy trzydzieści kart i pięćset jednostek złota. Teraz możemy rozpocząć prawdziwą walkę. Na początek w ręku mamy sześć kart. Aby przywołać kartę musimy posiadać manę (na początku każdej tury możemy wysłać jedną kartę na pole many), a każda karta posiada określoną ilości many. Teraz pozostaje nam tylko walczyć i odpowiednio używać posiadanych kart walczących i z umiejętnościami. Trzeba jednak pamiętać, że w grze ustalamy sami własną talię, w której musi mieć minimum trzydzieści kart. Nie dodajemy wszystkich posiadanych kart, dzięki czemu każda talia jest indywidualna i wyjątkowa. Pewnego rodzaju ograniczeniem przy doborze jest zakaz wybrania więcej niż czterech kart danego typu, a także dodawania kart, które związane są z profesją niezwiązaną z naszą nacją. Za każdą wygraną partię otrzymujemy punkty doświadczenia i dodatkowe złoto. Posiadane fundusze możemy przeznaczyć na zakup pojedynczych kart do talii. Jeżeli uda nam się przejść na wyższy poziom otrzymujemy dodatkowo 25 kryształów, zaś kryształy możemy wydać na zakup zestawów kart (jest jedenaście zestawów, a każdy kosztuje sto kryształów). Karty można też sprzedawać, ale niestety za niższą cenę. Pierwszy zestaw zdobywamy dość szybko, ale niestety kolejne związane są ze znacznie dłuższą zabawą i albo decydujemy się na to, albo możemy je nabyć za prawdziwe pieniądze poprzez system mikropłatności.

Gra posiada niezłą oprawę graficzną. Plansze są ładne i czytelne. Dodatkowym ułatwieniem jest możliwość zmiany widoku kamery, dzięki czemu możemy wybrać ustawienie, które najbardziej przypada nam do gustu w danej chwili. Autorzy umożliwiają grę online i offline. Niestety ten drugi tryb związany jest z licznymi ograniczeniami, ponieważ grając bez dostępu do sieci nie zdobywamy doświadczenia i pieniędzy. Decydując się na grę w trybie online możemy natomiast grać też z losowym przeciwnikiem, który jest tak dobierany, by miał podobne doświadczenie i karty do nas.

Shadow Era dostępna jest wyłącznie w angielskiej wersji językowej. Dla wielu osób może to być dość duża bariera, ponieważ miejscami tekst może być niejednoznaczny i ciężki do przetłumaczenia. Gra dostępna jest za darmo i mogę śmiało ją polecić fanom karcianek. Fakt, że jest tak bardzo rozbudowana powoduje, że niezwykle wciąga, choć muszę przyznać, że początkowo zniechęciłem się do niej. Z czasem jednak zdecydowałem się spróbować ponownie, wcześniej próbując dowiedzieć się wszystkiego związanego z regułami i zasadami. Teraz mogę stwierdzić, że nie żałuję tego.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=JKthKAfNEP4[/youtube]

Ocena: 5

Plusy:

  • Rozbudowane zasady, mnogość opcji
  • Oprawa audiowizualna

Minusy:

  • Angielska wersją językowa, która może być barierą dla części osób
  • Konieczność dostępu do Internetu, aby korzystać z pełnych możliwości
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.wulven.shadowera

[strona=”Gra: 50 Kamieni”]

50 Kamieni

Nazwa tej gry przewijała się na ekranie mojego smartfona kilka razy. Mimo to nie przyciągnęła mojej uwagi na tyle, aby zdecydować się na jej pobranie i instalację. Wszystko zmieniło się nie tak dawno, kiedy Google podsunęło mi ją jako aplikację „trendy”. Pomyślałem, że skoro użytkownicy tak chętnie ją pobierają, a że z opisu wygląda na grę logiczną, to nie jest kolejną zapchaj dziurą i warto się przekonać czy rzeczywiście jest warta coś więcej. W tym momencie mogę już powiedzieć, że jest.

Zasady gry są proste. Mamy pięćdziesiąt kamieni i musimy zaznaczyć taką ich liczbę, aby była ona większa od tej, którą wytypuje przeciwnik. Nie jest to proste zadanie, ponieważ aby wygrać każdą rundę, musimy zdobyć trzy małe punkciki, a co za tym idzie kamienie muszą nam starczyć na kilka podejść (po wskazaniu kamienia znika on). Żeby jednak wygrać z przeciwnikiem musimy zdobyć trzy duże punkty. Jeżeli po tym opisie zabawa wydaje się Wam skomplikowana to radzę się nie zrażać, a zainstalować i samemu sprawdzić jak to wygląda w praktyce. Jeżeli jednak myślicie, że wygrana jest banalna to jesteście w ogromnym błędzie. Aby zwyciężyć musimy liczyć na łut szczęścia wsparty drobnym rachunkiem prawdopodobieństwa.

W bezpłatnej wersji możemy walczyć przeciwko „głupiemu Jasiowi” i politykowi, a także z żywymi graczami. W przypadku gry z wirtualnym przeciwnikiem muszę przyznać, że poziom trudności jest różny z przewagą na trudny. Niezbyt mądry Jaś nie jest w cale taki głupi, na jakiego go zachwala producent gry, a wręcz przeciwnie – na początku przegrałem z nim kilka rund, ale na szczęście po czasie udało mi się odegrać. Przez to, że już na samym początku odniosłem porażkę zirytowałem się na autora gry i pomyślałem, że źle ustalił poziom trudności i poczekam na aktualizację. Jednak po dwóch dniach wróciłem i grałem dotąd, aż to ja triumfowałem. To jest główny powód sukcesu tej gry – nikt nie chce przegrywać (zwłaszcza z głupim Jasiem), a gdy się już wkręcimy to ciężko jest przestać i zdecydować się na wyłączenie aplikacji, bo zdobycie trzech dużych punkcików to kwestia dwóch minut zabawy. Tak więc co chwila zaczynamy nową grę, by się przekonać po jakimś czasie, że minęła godzina lub dwie.

Oprawa wizualna nie zachwyca. Myślę, że można by stworzyć zdecydowanie coś bardziej przyciągającego uwagę, co nie oznacza, że grafika jest zła. Jedyne co mi się nie podobało to baner i ikonka w Google Play. Gdyby znalazło się tam coś innego, to prawdopodobnie szybciej zdecydowałbym się na instalację.

Gra dostępna jest w języku polskim, co nie jest dziwne, bo stworzył ją polski deweloper. Warto również wspomnieć, że dostępna jest płatna wersja tej gry. Jeśli jednak zdecydujecie się ją zakupić do 17 lutego 2013 roku i klikniecie na +1 na profilu Google Plus dewelopera to w ciągu 24 godzin otrzymacie zwrot pieniędzy.

Ocena: 5 Plusy:

  • Proste zasady
  • Motywujący poziom trudności

Minusy:

  • Oprawa graficzna
https://play.google.com/store/apps/details?id=net.coachingsessions.psychologicfree

[strona=”Gra: Granny Smith”]

Granny Smith

Wyobraźcie sobie, że jesteście starszą panią, która ma sad z jabłkami. Kocha te jabłka jak swoje dzieci, ale nie może się nimi nacieszyć, bo jeden wyrostek z drugim planują tylko jak tu ukraść babci owoce. Nie są jednak na tyle sprytni, bo babulka ich dostrzega i wpada na szalony pomysł. Zakłada wrotki na nogi i rozpoczyna pościg za swoimi pożytkami. W tym momencie do zabawy wkraczamy my. Musimy tak pokierować babcią, aby ta zdobyła wszystkie jabłka przed wyrostkiem, a przy okazji zdobyła jak najwięcej monet i dojechała do mety jako pierwsza. Jak łatwo się domyśleć – to zadanie nie należy do najprostszych. Początkowe rundy są banalne i przechodzimy je prawie z zamkniętymi oczami, ale z czasem poziom trudności wzrasta na tyle, że czasami musimy zrezygnować z monet na rzec przejścia poziomu.

Gra tryska dość specyficznym, ale przyjemnym humorem. Początkowo nie byłem przekonany do tej pozycji, ale gdy Google świętowało 25 mld pobrań Granny Smith kosztowała tylko 80 groszy, tak więc zdecydowałem się ja pobrać. Dość długo jednak zwlekałem z recenzją. Dlaczego? Tego nie wiem.  W grze najbardziej zadziwił mnie fakt, że babcia nie ściga złodziejaszka, ale chce zdobyć tylko swoje jabłka. Granny Smith dość mocno też wciąga i absorbuje uwagę. Ciekawa grafika i animacje, zmieniające się plansze i coraz szybsza, i bardziej zwariowana rozrywka powodują, że gra nas wchłania, i nie chce wypuścić ze swoich sideł.

Ciężko jest jednoznacznie ocenić tą produkcję. Fakt, że kosztuje aktualnie prawie osiem złotych nie pomaga w podjęciu decyzji, co do jej zakupu. Myślę, że jeżeli lubicie zwariowane zręcznościówki, których poziom trudności stopniowo wzrasta i wymaga większego poświęcenia, a także poznania trasy to gra jest warta tych pieniędzy. Gra dostępna jest w angielskiej wersji językowej.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=9giF-OVZcVE[/youtube]

Ocena: 4 Plusy:

  • Wciągająca zabawa
  • Oprawa audiowizualna

Minusy:

  • Dość wygórowana cena
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.mediocre.grannysmith

[strona=”Gra: Boost 2″]

Boost 2

Boos 2 to druga gra zręcznościowa w dzisiejszym zestawieniu Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji. Jest to jednak pierwsza gra, którą znam, która nie ma praktycznie żadnych zasad (oprócz jednej), która jest prosta jak budowa cepa, która nie wymaga od nas myślenia tylko zwinnych rąk, a która potrafi bardzo wciągnąć gracza.

W grze sterujemy futurystycznym autem, którego niestety nie widzimy (dlatego też domyślam się tylko, że jest to pojazd), ponieważ kamera ustawiona jest na zderzaku. Za zadanie mamy tak obracać telefonem, aby nasz wehikuł nie wpadł w żaden kolorowy karton. Pudełka ustawione są pod różnymi kątami, dlatego też musimy dokładnie obserwować trasę. Początkowo znajdujemy się w rurze, dlatego możemy się obracać wokół niej, jednak z czasem wyjedziemy na zewnątrz i sytuacja ulega zmianie. Jak wspomniałem na początku gra ma tylko jedną zasadę – nie wolno uderzyć w kartony. Z czasem również nasz wehikuł przyspiesza, dlatego też trzeba brać poprawki na to, że w danym miejscu możemy nagle pojawić się szybciej niż zakładaliśmy.

Gra posiada agresywną, jaskrawą grafikę. Gra przez to nabiera tempa, jednak jeżeli zamierzamy grać dłużej to po odwróceniu wzroku od smartfona nasze oczy muszą przyzwyczaić się do normalnych barw. W dzisiejszym wydaniu Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji narzekałem w przypadku dwóch gier na słabą oprawę graficzną, jednak tutaj twórcy przesadzili w drugą stronę. Dodatkowo twórcy przygotowali elektroniczną piosenkę, która też wpasowuje się w klimat rozgrywki.

W darmowej wersji możemy zdecydować się tylko na tryb klasyczny. Jeśli zdecydujemy się na zakup pełnej wersji otrzymamy również dostęp do Time Trial i Survival. Gra jest bardzo wciągająca. Mimo iż czas jednej rundy zazwyczaj jest dość krótki to nie myśląc za wiele, klika się dalej i uruchamia poziom od początku. Gra dostępna jest w angielskiej wersji językowej, ale tekstu jest tak mało, że każda osoba poradzi sobie z obsługą. Warto też pamiętać, aby po instalacji odpowiednio skalibrować swój telefon.

Aplikację zaproponował nam użytkownik „mewone„. Dziękujemy!

Ocena: 4 Plusy:

  • Wciągająca rozgrywka
  • Oprawa audiowizualna…

Minusy:

  • … oprawa wizualna
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.jonathanlanis.boost2

[strona=”Gra: Zgaduj 2″]

Zgaduj 2

Od jakiegoś czasu poszukiwałem jakiejś ciekawej gry edukacyjnej. Przypadkowo przeglądając Google Play zdecydowałem się na instalację Zgaduj 2. Jest to typowy quiz, w którym otrzymujemy pytanie i cztery możliwe odpowiedzi. Oczywiście naszym zadaniem jest wskazać jedną prawidłową.

W grze możemy wybrać jeden z dwóch trybów zabawy: turniej lub trening. W przypadku wyboru tego drugiego możemy odpowiadać na nielimitowaną ilość pytań bez jakichkolwiek konsekwencji. Jeżeli jednak zdecydujemy się na rozpoczęcie turnieju to tutaj każdy błąd powoduje koniec gry, a dodatkowo musimy pamiętać o uciekającym czasie. W trybie tym mamy możliwość wyboru poziomu trudności (normalny i trudny), a także liczbę graczy (maksymalnie dwóch). Od tego jaki poziom trudności wybierzemy, zależy to ile czasu mamy na odpowiedź na pytanie i ile punktów za nie zdobędziemy. Sam turniej składa się zaś z czterech rund. Każda kolejna runda to trudniejsze pytania. System oceniania przebiega następująco: każde pytanie warte jest na początku 1000 punktów, jednak przy normalnym trybie trudności, każde 10 sekund zastanawiania się powoduje utratę 200 punktów. Wybierając zaś poziom trudny każde 6 sekund opóźnienia to strata 400 punktów. Turniej wygrywamy po poprawnym odpowiedzeniu na 16 pytań.

Zagadki nie są trudne. Wymagają posiadania wiedzy na poziomie liceum ogólnokształcącego z praktycznie każdej dziedziny życia. Oczywiście pytania czasami mogą spowodować konsternację i ukazywać luki w umyśle, ale w końcu o to tu chodzi. Po sesji z mało wymagającymi grami zręcznościowymi warto czasami wysilić szare komórki. Jeżeli zamierzamy grać częściej, ciekawą opcją są statystyki, które pozwalają nam śledzić nasze postępy i skuteczność w odpowiadaniu na pytania.

Oprawa graficzna nie zachwyca, ale biorąc pod uwagę, że piękna grafika mogłaby czasami odwracać uwagę, być może jest to pewnego rodzaju plus. Dodatkowym atutem jest możliwość sprawdzenia czy rzeczywiście nie mieliśmy racji. Wystarczy po odpowiedzeniu na pytanie kliknąć odpowiedni przycisk, a zostaniemy przekierowani na odpowiedni artykuł w Wikipedii. Oczywiście Zgaduj 2 dostępny jest w polskiej wersji językowej. Za pobranie jej nie zapłacimy też nawet grosza.

Aplikację zaproponował nam użytkownik „kris15j„. Dziękujemy!

Ocena: 4 Plusy:

  • Stopień trudności i liczba pytań

Minusy:

  • Oprawa graficzna
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.lukkob.zgaduj2

[strona=”Aplikacja: Filmweb”]

Filmweb

W Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji nie mogło zabraknąć recenzji jednego z najbardziej oczekiwanych programów, który w końcu znalazł swoje miejsce w Google Play. Mowa oczywiście o dedykowanej aplikacji dla jednego z najpopularniejszych serwisów internetowych w Polsce. Twórcy po sukcesie specjalnej wersji skierowanej dla iOS-a zdecydowali się iść za ciosem i wydali dodatkowy program na Androida, a już niedługo ma się pojawić również wersja dedykowana dla Windows Phone. Czy jednak autorom udało się stworzyć aplikację idealną?

W tym wypadku opinii jest tyle, ile ludzi. Postaram się przedstawić tutaj kilka swoich spostrzeżeń. Po pierwszym uruchomieniu aplikacji zaskoczyła mnie dobrze przygotowana oprawa graficzna. Okładki filmów w wysokiej rozdzielczości, wyświetlające się w formie Cover Flow wyglądają zachęcająco. Również podręczne menu znane z innych aplikacji zostało przejrzyście zaprojektowane. Aplikacja zatem nie sprawia trudności w obsługiwaniu, mimo iż udostępnia ogromną bazę materiałów. Wspomniane wyżej okładki pokazują najnowsze premiery kinowe w kinach w naszym mieście. To w jakim mieście aktualnie się znajdujemy jest pobierane za pomocą funkcji geolokalizacyjnych. Wygląda to bardzo ładnie, jednak czy okładki najnowszych filmów to jest to co każdy użytkownik Filmwebu chciałby oglądać na starcie? Muszę przyznać, że niekoniecznie mnie to interesuje, ale zdaję sobie sprawę, że twórcy musieli w ciekawy sposób zagospodarować to miejsce. Muszę przyznać, że im się to udało całkiem nieźle, ponieważ okładki przyciągają wzrok i ładnie wyglądają. Niestety jednak do aplikacji nie warto się logować, jeśli korzystamy z łącza 3G, ponieważ każda grafika zajmuje trochę miejsca i możemy dotkliwie to odczuć po stracie pokaźnej ilości danych z pakietu internetowego.

Rozpisałem się o oknie głównym, ale warto też przyjrzeć się dodatkowym ustawieniom. Po zalogowaniu się na nasze konto i przejściu do podręcznego menu możemy skorzystać z wyszukiwarki, obejrzeć nasz profil, sprawdzić co grają w kinach (które dodaliśmy do ulubionych), emitują ulubione stacje telewizyjne, jakie filmy rekomenduje nam Filmweb, obejrzeć najnowsze zwiastuny i sprawdzić listę z zapowiedziami. Nie brakuje również możliwości sprawdzenia powiadomień, przejrzenia swoich ocen, listy filmów, które zaplanowaliśmy obejrzeć w przyszłości, a także filmów obejrzanych przez naszych znajomych. Ostatnia część menu skupia w sobie wszystkie ustawienia i dane personalizacyjne.

Aplikacja udostępnia nam większość rzeczy, z których mamy możliwość korzystać za pośrednictwem przeglądarki internetowej, ale z pewnymi wyjątkami. Niestety do bazy filmów możemy dotrzeć tak naprawdę tylko poprzez wyszukiwarkę. Szkoda, że nie ma możliwości wybrania np. gatunku i roku produkcji by aplikacja wskazała nam wszystkie tytuły, które spełniają kryteria. Tak samo nie możemy wybierać np. filmów, które ocenili znajomi na ocenę wyższą niż 7. Brakuje również możliwości oceniania poszczególnych odcinków seriali, informowania o nowych epizodach, nie ma również osobnego działu z newsami z świata filmów. Nie zabrakło jednak możliwości oceniania samych filmów i dodawania do listy oczekujących.

Na szczęście aplikacja działa stabilnie. Mimo, że niektóre dane ładują się dość długo to nie ma problemów z przerywaniem połączenia spowodowanego zbyt długą próbą odczytania danych z bazy. Mam nadzieję, że twórcy niedługo zdecydują się rozbudować aplikację o brakujące funkcje, ograniczą jej głód do danych przez co będzie bardziej przyjazna dla smartfonów, a także nie zapomną śledzić opinii i komentarzy użytkowników, którzy dość żywo opisują swoje wrażenia w Google Play. Filmweb ma predyspozycje do bycia najlepszą aplikacją dla kinomanów. Na razie jest to dobry program, który pozwala sprawdzać informacje o filmach, a także o premierach kinowych z dodatkiem funkcji społecznościowych.

Aplikację zaproponował nam użytkownik „partyk93„. Dziękujemy!

Ocena: 3 Plusy:

  • Przejrzysta oprawa graficzna
  • Stabilność działania

Minusy:

  • Brak wielu działów dostępnych w pełnej wersji serwisu
  • Brak możliwości szczegółowego wyszukiwania materiałów
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.filmweb.android

[strona=”Aplikacja: NoNonsense Notes”]

NoNonsense Notes

Większość smartfonów posiada wbudowany edytor notatek. Nie zawsze jednak oprogramowanie dostarczone przez producenta spełnia nasze wymagania, dlatego warto wtedy przejrzeć Google Play, by odnaleźć lepszą aplikację. Teraz już sami nie musicie tego robić, ponieważ otrzymałem informację o bardzo ciekawej pozycji z fajnie brzmiącą nazwą.

NoNonsense Notes to projekt Open Source, który jest rozbudowanym edytorem notatek. Twórcy aplikacji umożliwiają tworzenie własnych krótkich dokumentów tekstowych za pomocą prostego kreatora, w którym możemy podać tytuł, treść notatki, zaznaczyć czy jest ona aktywna, czy już nie, ale także przejść do dodatkowych opcji i ustalić termin jej obowiązywania, wybrać kategorię, do której ma być ona przypisana, dodać przypomnienie, a także zabezpieczyć ją hasłem. Jak na małą notatkę opcji jest dość dużo, jednak to nie wszystko. Kluczową funkcją jest możliwość synchronizowania notatek z naszym kontem Google. Dzięki temu w przypadku braku dostępu do telefonu możemy spokojnie zapoznać się z nimi poprzez zalogowanie się na konto na komputerze. Dodatkowo mamy możliwość dzielenia się swoimi wpisami, a także jeżeli mamy ich zbyt dużo możemy skorzystać z prostej wyszukiwarki.

Twórcy aplikacji pozwalają także na dostosowanie samej aplikacji do naszych potrzeb. Możemy wybrać motyw, język, rozmiar i krój czcionki, ustawić domyślną kategorie, ukryć poszczególne pola, ustawić szczegółowo synchronizację i powiadomienia. Program został przetłumaczony na wiele języków (w tym również na polski). NoNonsense Notes jest intuicyjny w obsłudze. Nie musimy zapoznać się z dostępną instrukcją obsługi by po chwili móc cieszyć się jego możliwościami. Jest to też zdecydowanie jedna z najlepszych aplikacji do tworzenia i zarządzania notatkami. Potwierdzają to również bardzo dobre oceny użytkowników.

Program dostępny jest za darmo. Twórca umożliwia jednak dobrowolny zakup specjalnej wersji aplikacji, która niczym się nie różni od darmowej i ma służyć jako możliwość udzielenia mu wsparcia przez zadowolonych użytkowników.

Aplikację zaproponował nam Krzysztof Szymański. Dziękujemy!

Ocena: 5 Plusy:

  • Intuicyjna obsługa
  • Synchronizacja danych z kontem Google, prosty kreator tworzenia notatek

Minusy:

  • Nie zaobserwowałem większych minusów
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.nononsenseapps.notepad

[strona=”Aplikacja: iFider”]

iFider

Na rynku dostępnych jest kilka niezłych agregatorów wiadomości. Niestety żaden z nich nie jest dostosowany do polskiego Czytelnika. Brakuje odnośników do polskich serwisów internetowych, a jeżeli chcemy znaleźć coś „swojskiego” musimy bawić się w dodawanie kanałów RSS. Twórcy iFider postanowili wykorzystać tą lukę i zdecydowali się na stworzenie polskiego agregatora informacji, który obsługuje wyłącznie polskie serwisy internetowe.

Po uruchomieniu aplikacji zostajemy poproszeni o zaznaczenie, które kategorie nas interesują. Do wyboru mamy: wiadomości, biznes, sport, film, muzyka, gry, technika, nauka, kuchnia, lifestyle, design, android (tutaj znajdziecie wiadomości z naszego portalu), apple, startupy, plotki i po godzinach. Wybór jest zatem dość duży, choć oczywiście można by stworzyć kolejne kategorie, których brakuje, jak choćby wiadomości regionalne. W każdej kategorii znajdziemy od kilku do kilkunastu serwisów do wyboru. Po zaznaczeniu kategorii otrzymamy dostęp do części z nich. Jeżeli chcemy dodać kolejne musimy przejść do menu „Kategorie” i tam w poszczególnych działach dodać kolejne serwisy. Niestety twórcy nie przewidzieli możliwości dodawania własnych kanałów RSS, przez co jesteśmy ograniczeni tylko do wyboru dokonanego przez twórców.

Na stronie głównej mamy dostęp do najciekawszych informacji, a także do odnośników do poszczególnych serwisów internetowych. Po wybraniu danego okienka zostaniemy przeniesieni do ostatniego artykułu na wybranym portalu, gdzie następnie możemy przeczytać zajawkę i zdecydować czy zamierzamy zapoznać się z całym artykułem czy przejrzeć następne teksty.

Oprawa graficzna jest przejrzysta i ładnie wykonana. Gołym okiem widać skąd czerpie inspirację, ale akurat to wyszło iFiderowi na dobre, ponieważ czasami warto wzorować się na najlepszych (w tym wypadku na Flipboardzie). Przemieszczanie się pomiędzy artykułami na moim smartfonie przebiegało bezproblemowo, nie odczułem jakichkolwiek zacięć. Szkoda, że twórcy nie pozwalają nam na ustawienie własnego kroju i rozmiaru czcionki. Aplikacja dostępna jest za darmo.

Ocena: 4 Plusy:

  • Obsługa znanych polskich serwisów internetowych
  • Oprawa graficzna

Minusy:

  • Brak możliwości dodawania własnych serwisów
  • Brak możliwości dostosowywania wyglądu artykułów
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.runloop.android.ifider

[strona=”Aplikacja: Sprytny Bill”]

Sprytny Bill

Polscy deweloperzy w Google Play nie próżnują. Co jakiś czas mamy okazję zapoznać się z kolejną aplikacją, która może ułatwić nam życie, zwłaszcza jeżeli myślmy o usługach finansowych. Większość banków posiada własne mobilne aplikacje, dzięki którym możemy zapoznać się z stanem naszego konta, a także mamy możliwość dokonać przelewu. Nie brak jest też programów, za pomocą których kupimy pizzę, bilet autobusowy czy wezwiemy taksówkę. Tym razem do Google Play trafiła aplikacja, za pomocą której będziemy mogli dokonać opłaty rachunków. Jak obiecują twórcy – będzie to szybkie i bezproblemowe. Czy tak jest, postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.

Na początek warto wspomnieć, że Sprytny Bill to aplikacja, która została wprowadzona przez MasterCard i uPaid przy współpracy z eCard i BillBird. Jest to zatem program stworzony przez profesjonalistów. Za pomocą aplikacji będziemy mogli opłacić rachunek bez logowania się do banku. Wystarczy, że zeskanujemy kod kreskowy z rachunku, a następnie potwierdzimy przelew podając kod CVC2 lub mPIN karty płatniczej. Jeżeli na rachunku nie ma kodu kreskowego to wtedy możemy wypełnić szablon, który zapiszemy (dzięki czemu będziemy mogli skorzystać z niego w przyszłości) i dalej postąpimy analogicznie jak z opłatą rachunku z kodem kreskowym.

Aby do tego jednak doszło musimy zarejestrować się w programie MasterCard Mobile (możemy to zrobić za pośrednictwem samej aplikacji). Po otrzymaniu kodu potwierdzającego wszystkie funkcje stoją przed nami otworem. Jak informuje producent za pomocą Sprytnego Billa możemy dokonać opłat u ponad 130 wystawców (jeżeli program z danym wystawcą nie współpracuje musimy wpisać dane samodzielnie). Dodatkowo twórcy ograniczyli możliwość opłat do rachunków za gaz, energię elektryczną, opłaty za media, telefon, wywóz nieczystości, wodę i kanalizację, telewizję kablową i satelitarną, internet stacjonarny i mobilny, polisy ubezpieczeniowe, wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe, ochronę, czesne za szkoły i uczelnie oraz opłat za przedszkole. Drugim minusem są koszty, jakie przyjdzie nam zapłacić za skorzystanie z usługi. W przypadku płatności kartą MasterCard do rachunku doliczane jest 97 groszy. Jeżeli będziemy płacić jednak inną kartą to zapłacimy 2,3% wartości transakcji. Trzecią niedogodnością jest fakt, że czas księgowania transakcji trwa od 2 do 4 dni. To dość długo.

Osoby, które martwią się o swoje bezpieczeństwo, według zapewnień autorów mogą spać spokojnie, ponieważ aplikacja posiada certyfikat PCI DSS. Ponadto wszystkie dane są zabezpieczane algorytmami szyfrującymi. Dodatkowo system autoryzuje rejestrowane karty i do czasu ich potwierdzenia mamy możliwość dokonania tylko jednej transakcji. Nie zabrakło również limitów kwotowych – 1000 złotych na dwa tygodnie i 2000 lub 4000 złotych na miesiąc.

Program jest intuicyjny w obsłudze. Wszystkie funkcje są klarownie opisane i raczej nie nastręczy on problemu żadnemu użytkownikowi. Wystarczy kliknąć parę razy w ekran, aby rachunek został opłacony. Pomysł sam w sobie ma predyspozycje do stania się popularną opcją wśród użytkowników smartfonów, którzy ciągle dążą do ułatwiania sobie życia. Mam nadzieję jednak, że twórcom uda się zmienić czas księgowania transakcji, bo jest on mimo wszystko za długi.

Aplikację zaproponował nam użytkownik „tash„. Dziękujemy!

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BFminwZsYWw[/youtube]

Ocena: 4 Plusy:

  • Dobry pomysł i wykonanie
  • Prostota obsługi

Minusy:

  • Koszty i czas oczekiwania na dokonanie przelewu
  • Ograniczona baza gotowych szablonów
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.upaid.bill

[strona=”Aplikacja: Vippie”]

Vippie

Aktualnie nie ma chyba osoby, które nie myśli, w jaki sposób mogłaby zaoszczędzić pieniądze. Niektórzy rezygnują z określonych usług i zadowalają się mniejszym standardem, inni zaś odmawiają sobie jednych luksusów na rzecz drugich. Nie zawsze jednak musimy się ograniczać do takich wyborów i równie dobrze możemy korzystać z pełnych funkcjonalności, oszczędzając swoje pieniądze. To wszystko możliwe jest z Vippie, które umożliwia przeprowadzanie rozmów za pomocą VoIP.

Aplikacji tego typu jest na rynku dość dużo. Jedne cieszą się ogromną popularnością (np. Viber), inne zaś mniejszą (Freeyah). Czy Vippie jest na tyle konkurencyjna, by przekonać do siebie potencjalnych użytkowników? Myślę, że tak, ponieważ autorzy zdecydowali się na stworzenie programu, który posiada wszystkie najlepsze i najciekawsze funkcje dostępne u konkurencji.

Za pomocą Vippie możemy wykonywać za darmo połączenia głosowe i wideo, a także wysyłać SMS-y i MMS-y do użytkowników zarejestrowanych w bazie aplikacji (oczywiście odbywa się to za pośrednictwem Internetu). Jeżeli chcemy jednak wykonać połączenia na numery stacjonarne to koszt ich nie jest wysoki (np. do Chin minuta kosztuje około 3 grosze, dokładny cennik dostępny jest na stronie www aplikacji). W przypadku rozmów do USA i Kanady są one bezpłatne. Za pośrednictwem Vippie możemy również prowadzić konferencje, a także wysyłać pliki. Dodatkowo autorzy wyposażyli ją w obsługę poczty głosowej (możemy nagrać powitanie i ją regularnie sprawdzać) i połączeń oczekujących/zamiany rozmówców w trakcie połączenia.

Podobnie jak w przypadku Viber i Freeyah rejestracja trwa parę sekund. Naszym loginem jest numer telefonu, a po akceptacji regulaminu otrzymujemy SMS-em kod, który automatycznie zostaje skopiowany do programu, tak więc nasza rola ogranicza się do kliknięcia dwa razy w przycisk potwierdzający podane informacje. Dużym atutem jest intuicyjna obsługa. Przemieszczając się za pośrednictwem podręcznego menu możemy przejść do książki telefonicznej (tutaj możemy zobaczyć kto posiada konto w Vippie), modułu z wiadomościami, dialerem, informacją o połączeniach wykonanych, odebranych i pominiętych, a także do ustawień. W tych ostatnich mamy możliwość dostosowania naszego profilu (podobnie jak w Skypie), ustawienia poczty głosowej, doładowania konta i dostosowania opcji systemowych.

Razić mogą tylko jaskrawe kolory, jednak te występują głównie w oknie dialera. Reszta aplikacji jest stonowana. Tłumaczenie jest pełne z małym wyjątkiem w dialerze (przycisk „Call”), choć akurat ten zabieg wiązał się zapewne z zachowaniem estetyki. Vippie dostępny jest też na iOS, a jak obiecuje producent niedługo również na komputery PC, dlatego druga osoba nie musi mieć smartfona z Androidem by móc z nią rozmawiać za darmo. Podczas przeprowadzanych rozmów aplikacja działała stabilnie. Mimo niezbyt wydajnego internetu połączenie nie było przerywane. Nie występowały też żadne dodatkowe zakłócenia. Byłem tym pozytywnie zaskoczony, ponieważ pozostałe aplikacje, które miałem okazje użytkować często przerywały połączenia, a także bywało, że nie słyszałem rozmówcy.

Jeżeli szukaliście dobrego programu VoIP to warto się zainteresować Vippie. Jest to jedna z ciekawszych pozycji, którą miałem ostatnio testować.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=bpCIXCdslm4[/youtube]

Ocena: 5 Plusy:

  • Połączenie zalet Skype’a i Viber-a
  • Niskie koszty połączeń, w tym darmowe do USA i Kanady

Minusy:

  • Feria barw w dialerze (minus czysto subiektywny)
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.voipswitch.vippie2&hl=pPodl

[strona=”Podsumowanie”]

Podsumowanie

To już wszystkie propozycje, jakie przygotowałem dla Was na ten tydzień. Mam nadzieję, że każdy mógł znaleźć wśród nich małe co nieco dla siebie. Zapraszam również do przesyłania do propozycji do kolejnych wydań Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji na mój adres e-mail: [email protected]. Swoje propozycje możecie również publikować na forum w temacie: https://forum.android.com.pl/f270/propozycje-recenzji-do-wpgia-127603/.

Życzę udanej końcówki weekendu!

Motyw