Szczerze mówiąc od kilku miesięcy boję się premier od HTC. Tajwańczycy zaczęli robić coś naprawdę dziwnego. Chętnie biorą na warsztat „sprawdzone” (czytaj: stare) podzespoły i udają, że stworzyli coś niespotykanego oraz wybitnego. Cóż, marketingowcy firmy nie mają łatwego życia, więc przyjrzyjmy się najnowszej propozycji w postaci 10 evo.
HTC 10 polubiłem. Nawet specyficznych design frontu czy też brak typowej dla flagowych modeli pamięci wykonanej w technologii UFS byłem w stanie przeboleć, gdyż nie odczuwałem jej braku. Oczywiście z czasem zapewne zacznie doskwierać, ale mimo wszystko to udany model. Co otrzymujemy razem z dopiskiem „evo”?
Może zacznijmy od tego, czego możemy się spodziewać po takim określeniu? Ewolucji? Zapewne tak, ale czy ją otrzymujemy? Czy HTC 10 evo jest lepszy od flagowej propozycji z pierwszej połowy bieżącego roku? Przyjrzyjmy się specyfikacji nowego modelu:
- 5,5-calowy wyświetlacz QuadHD SuperLCD5 z Gorilla Glass 5;
- układ Snapdragon 810;
- 3 GB RAM;
- 32/64 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 256 GB);
- aparaty:
- przód: 8 MPx;
- tył: 16 MPx;
- akumulator o pojemności 3200 mAh;
- USB-C, certyfikat IP57;
- Android Nougat.
Ten Snapdragon 810… Ah, oczywiście jest to globalna wersja HTC Bolt, która została ciepło przyjęta u operatora Sprint w Stanach Zjednoczonych. Ok, ale co z tym Snapdragonem 810? Nie jest najnowszy, ale mimo wszystko wciąż bardzo wydajny. Pod warunkiem, że się nie nagrzeje, a Huawei z Nexusem 6P pokazało, iż można stworzyć smartfona z tym układem i odpowiednio go chłodzić. Niestety nie wiemy, czy HTC również postąpiło podobnie, a doświadczenie mówi, że może być inaczej.
Ok, kontrowersyjny układ odhaczyliśmy. Co dalej? Brak gniazda słuchawkowego. Niedługo może to być standard i będziemy stawiać na przejściówki lub zmieniać słuchawki. Jednak w tym miejscu pochwalę HTC za zestaw. Razem ze smartfonem dostaniemy atrakcyjne jakościowo akcesorium z wtykiem USB-C, które razem z oprogramowaniem pozwala na „naukę” naszych uszu i indywidualną korekcję.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=uqipgCsMl7Y[/youtube]
Nietypowy certyfikat IP57 to wielka zaleta HTC, które niechętnie korzystało z tego rozwiązania. Co on oznacza? Nowy model możemy zanurzać w takich samych warunkach, co chociażby Samsunga Galaxy S7, ale już tajwańska propozycja nie jest pyłoszczelna, czyli warto uważać na chociażby piasek.
Pozostała specyfikacja to swego rodzaju dzisiejszy standard. Aparat być może nie będzie tak dobry jak w pierwowzorze, chociaż to oczywiście wykażą pierwsze recenzje. W takim razie już na tym etapie 10 evo niekoniecznie pasuje do swojej nazwy. Jeśli HTC stworzyłoby taki model dla serii Desire to z pewnością inaczej można by do niego podejść, ale nie to się liczy – ważny jest gotowy produkt.
W takim razie nie pozostało mi nic innego jak podsumować ten wpis ceną wynoszącą za podstawowy model… 2699 złotych. Tego nie usprawiedliwiają nawet ciekawe słuchawki w zestawie. Jednak ostatnio w komentarzach zauważyłem ile sobie życzy HTC za 10 na oficjalnej stronie. Cena 3400 złotych ewidentnie nie jest atrakcyjna, ale wszystko zapewne jest przygotowywane pod „czarny piątek” i magiczne promocje. Na portalach aukcyjnych ten model znajdziemy za około 2300 złotych.