5 powodów, dla których nie zamierzam póki co korzystać z Google Allo

4 minuty czytania
Komentarze
google-keynote-io-2016-allo-11-w782

A miało być tak pięknie. Były szumne zapowiedzi, chełpienie się możliwościami, inteligentnym Asystentem Google, a wyszło trochę poniżej oczekiwań. Właściwie można powiedzieć, że wiele rzeczy było wiadomych od samego początku, ale nie uprzedzajmy faktów.

Zobacz: [Pobierz] Google Allo już dostępne!

Aplikacja czasem nawet jak jest ograniczona czy nie spełnia oczekiwań wszystkich, to może się po prostu spodobać i przekonać do siebie użytkowników. Dlaczego póki co traktuję ją jako ciekawostkę?

1. Nie za dużo tych komunikatorów?

Google od dawna ma problem z rozmnażaniem swoich aplikacji. Kiedyś podobało mi się, że do Zdjęć trafiły możliwości edycji znane ze Snapseeda, którego Google kupiło. Niedługo później aplikacje zostały całkowicie od siebie odseparowane i muszę mieć zainstalowane obie.

ap_resize

Z komunikatorami jest jeszcze bardziej skomplikowana sprawa. Była aplikacja SMS, zastąpiono ją Messengerem i potem przedstawiono Hangouts. Hangouts miał być odpowiednikiem iMessage i dało (da) się tam zrobić w zasadzie wszystko, włącznie z wideopołączeniami. Hangouts ma nawet swoje aplikacje deskopowe i od jakiegoś czasu da się je obsługiwać nie tylko z poziomu Gmaila, ale też ze strony w przeglądarce. Poza tym Hangoutów można używać jako zamiennika aplikacji SMS, co by trzymać wszystkie wiadomości w jednym miejscu.

Tymczasem w nowych telefonach Google stara się implementować Messengera i to ona jest domyślną aplikacją do SMSów. Hangouts uznano więc po prostu za internetowy komunikator i do tej roli go „zepchnięto”. Później zostają nam przedstawione Google Duo i Google Allo, czyli kolejne komunikatory – osobna do wideo i osobna do wiadomości z wbudowanym asystentem. Nie wiem jak wy, ale ja korzystam z osobnej aplikacji do SMS (googlowej), Hangoutów (głównie do spraw redakcyjnych), Facebook Messengera i tyle. Do osobnego Telegramu czy WhatsApp już się nie przekonałem. Swoją drogą, pamięta ktoś samsungowego ChatON?

O ile jeszcze idea Google Duo całkiem mi się podoba, to nie rozumiem duplikowania tej funkcji w kolejnej aplikacji. I dlaczego nie można było Allo i Duo od razu połączyć? Czy mam się jeszcze spodziewać Google Trio czy innego Quatro, które zastąpią mi rozmowy głosowe i znaki dymne?

2. Ograniczenia

Google Hangouts zainstalujemy i możemy zacząć rozmawiać czy przeprowadzać wideokonferencje. Allo to nowa, dodatkowa aplikacja (co samo w sobie stanowi już barierę dla zwykłych użytkowników), która ponadto wymaga podpinania numeru telefonu i konta Gmail. To kolejna bariera, ale to nie koniec. Sprawa z numerem telefonu powoduje, że nie da się za bardzo korzystać z tej aplikacji na kilku urządzeniach jednocześnie ani na tabletach.

allo

Poza tym nie obsługuje synchronizacji danych, nie pokazuje liczby nieodczytanych wiadomości przy ikonie aplikacji, nie potrafi wysyłać plików ani kontaktów, nie da się odpowiadać z poziomu systemu (tzw. Quick Reply), brakuje trybu poziomego czy popularnej funkcji „ostatnio widziano”. To trochę dużo wad, nawet jak na start.

3. App-only

Allo jest dostępne tylko w formie aplikacji i istnieje duże prawdopodobieństwo, że to się jeszcze długo nie zmieni. To ogromny brak w stosunku chociażby do takich Hangoutów. Chyba nie muszę mówić, jak dużą wadą jest brak obsługi aplikacji na kilku urządzeniach, w tym na PC?

4. Prywatność?

Snowden oczywiście grzmi – „Nie instalujcie Allo.”

Google I/O mówiło o „tymczasowym” przechowywaniu wiadomości Allo na swoich serwerach, a teraz okazuje się, że ma trzymać je u siebie „bezterminowo”. The Verge zapytało giganta z Mountain View o tę zmianę i okazało się, że to prawda. Google chce w ten sposób usprawnić działanie Allo, którego asystent opiera się na tzw. „machine learning”. Do im większej bazy danych naszych konwersacji Allo będzie mieć dostęp, tym lepiej będzie uczyć inteligentnych odpowiedzi i podpowiedzi. Można więc powiedzieć, że to i dobra i zła wiadomość jednocześnie.

screenshot_20160923-173945

Czatu nie da się też zamienić na czat prywatny w trakcie rozmowy, niestety.

5. Język polski? Sorry, I can’t help you.

To obecnie największa bolączka Allo. Tak jak pisałem na początku – czasem pewne niedopatrzenia czy braki można odpuścić, jeśli aplikacja po prostu nam się mimo wszystko przydaje i podoba. Niestety Polacy póki co nie mogą porozmawiać z Asystentem Google w ojczystym języku, a to przecież on ma stanowić najważniejszą cechę tego komunikatora.

screenshot_20160923-173506

To wszystko powoduje, że trudno nie odnieść wrażenia, że Allo jest aplikacją niepotrzebną i bezużyteczną, a przynajmniej na razie. Pytanie tylko, jak szybko Google poradzi sobie z usprawnieniem aplikacji, albo jak szybko projekt ten trafi do kosza, podobnie jak wiele innych? Oczywiście – błędów nie popełnia ten, co nikt nie robi, ale odnoszę wrażenie, że ktoś tu się z tym wszystkim zbytnio pospieszył.

Pamiętacie jeszcze aplikację Google Spaces? No właśnie.

Motyw