Moda na selfie wciąż jest zauważalna. Niestety część tych zdjęć kończy się tragicznie. Bynajmniej nie mówię teraz o rozmazanych twarzach czy uśmiechu o sekundę za późno. Tragizm w tym przypadku polega na ciężkich wypadkach, lądowaniu w szpitalu czy nawet śmierci. A to tylko dlatego, że ktoś chciał zrobić sobie zdjęcie. Sam. Z kijka.
Moda na selfie
Były zdjęcia z rąsi, były tzw. samojebki czy były fotki w lustrze. Określenie „selfie” kojarzę jednak po gali rozdania Oscarów, gdzie Bradley Cooper ujął w kadrze Samsunga Galaxy Note 3 całą śmietankę Hollywood. Nastąpiło rozprzestrzenianie hitu #SELFIE grupy The Chainsmokers i reszta poszła już z górki. Internet zaczęły zalewać selfie. Bo po prostu były w modzie.
O ile jednak nie przynosiło to nikomu żadnych szkód ani nie wyrządzało krzywdy, o tyle było coraz bardziej nachalne w miejscach publicznych, a cała zabawa z selfie-stickami doprowadziła nawet do tego, że zakazano je w DisneyWorldzie. Osobiście nic nie ma do zdjęć takiego typu, ale wszystko ma swoją datę ważności, która tutaj niewyobrażalnie się ciągnie. I oglądanie prze wiele, wiele lat tych samych ujęć w całym Internecie jakoś mnie nie bawi. Moich znajomych niestety wciąż tak. Jak i cały Instagram. I Snapchat. Inaczej aplikacje te byłyby niszowe.
Wypadki chodzą po ludziach
Już nieraz na łamach portalu pisałem o wypadkach, jakie były spowodowane przez nieostrożne robienie sobie selfie. Warto przywołać chociaż ten wypadek, kiedy 36 letni mężczyzna chciał sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie z wężem, a dokładnie z grzechotnikiem. Zwierzak okazał się niestety jadowity, a pacjent po 5-dniowym pobycie w szpitalu otrzymał rachunek opiewający na kwotę ponad 100 tysięcy dolarów. Jego szczęście jest nie tylko duże, jest cholernie drogie.
Pomysłów na ekstremalne selfie jest wiele. Na przykład Rosjanie z uwielbieniem wspinają się na wieże telewizyjne, wieżowce czy szeroko pojęte wysokie budowle tylko po to, by zrobić sobie zdjęcie przednią kamerką w smartfonie. Modne jest również stawanie na mostach. W Rosji ruszyła nawet specjalna kampania promująca bezpieczeństwo podczas robienia sobie selfie i ukazująca na piktogramach przykłady sytuacji, jakich należy unikać (naprawdę ktoś robi sobie zdjęcie wychylając się z jadącego samochodu, który właśnie prowadzi?).
Jedno selfie, 14 ciał. Martwych
To wydarzenie zostanie zapewne zapamiętane na długo. Studenci koledżu Pune w Indiach postanowili wybrać się na całodniowy piknik na plaży Murud. Zignorowali oni jednak informacje o niekorzystnych warunkach atmosferycznych, co więcej zdecydowali się pójść popływać i ująć to w obiektywie aparatu. W ten oto sposób dwudziestu studentów znalazło się w mrożącej krew w żyłach niebezpiecznej wodzie. Kiedy pochłonęła ich wysoka fala, tylko sześciu z nich dzięki operacji ratunkowej miało szczęście znaleźć się żywych na brzegu. Reszta kolegów niestety się utopiła.
Wystarczył więc jeden pomysł zrobienia sobie selfie w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie, by się okazało, że więcej szans już nie będzie. Dzięki Bogu część uczniów została na plaży i widząc, że ich koledzy się topią ruszyli im na ratunek. Niestety nie można było ocalić wszystkich. Nie tym razem.
To tylko zdjęcie. To tylko życie
Wydawać by się mogło, że to tylko zdjęcie i nic złego nie może się stać. Widzimy jednak na licznych przykładach, że to złudne nadzieje. O ile drobne wypadki nie wyglądają tak przerażająco, o tyle śmierć czternastu młodych ludzi budzi grozę. Decydując się na selfie warto zatem dokładnie przyjrzeć się otoczeniu, z głową podejść do możliwych konsekwencji i być może zrezygnować z tych paru lajków za cenę własnego zdrowia.
Niemniej fotki z przyjaciółmi na imprezie są wciąż bezpieczne! Bez obaw. Chyba że zamierzacie to robić z głową zawieszoną nad rozpalonym grillem.
źródło: Phone Arena