Czym jest Bloatware i czy jesteśmy w stanie z nim wygrać?

6 minut czytania
Komentarze
bloatware12124143535

Wraz z rozwojem technologii, nasze komputery nabywają więcej mocy obliczeniowej. Stopniowo umożliwiło to stworzenie coraz bardziej  zaawansowanych struktur graficznych. I tak – od najprostszych platformówek typu „Super Mario Bros” – przeszliśmy do gier pokroju polskiego Wiedźmina. To jasne, że postęp, który się dokonał, niósł też za sobą inne konsekwencje.

Kiedyś, żeby zagrać w Doom II potrzebowaliśmy jedynie pięciu dyskietek. Dziś większość wymagających tytułów nie mieści się na jednej płycie DVD. Te naturalnie idące konsekwencje zachęciły twórców programów i aplikacji do współpracy z producentami sprzętu. Pomyślano w ten sposób: „Jeżeli nie będziemy wypuszczać coraz bardziej wymagających programów, użytkownicy najzwyczajniej w świecie przestaną aktualizować posiadany sprzęt”. I słusznie. Jeżeli komputer sprzed 10 lat uciągnąłby dzisiejsze programy antywirusowe i przeglądarki internetowe – można by było z nich dalej korzystać. A to nie byłoby na rękę wszystkim technologicznym gigantom.

ibm-1990

Oczywistym stało się, że bez udoskonalenia sprzętu nie będzie możliwe włączenie wymagających gier. Ze względów wiadomych na powyższym komputerze nie włączymy gier z grafiką 3D, a jedynie zagramy w kultowego Prince of Persia. Z programami natomiast bywa różnie.Wymianę sprzętu na lepszy możemy oczywiście tłumaczyć postępującym unowocześnianiem aplikacji, które obecnie oferują znacznie więcej niż kiedyś. Jednakże część twórców wykorzystała ten fakt, by skutecznie „dorzucić” do swojego produktu parę „udogodnień”, z których w ogóle nie korzystamy lub których po prostu nie ma. Jedynym celem takich działań jest pogrubienie aplikacji o dodatkowe megabajty oraz zwiększenie jej wymagań. W taki właśnie sposób powstało… bloatware.

Android-bloatware

Zjawisko narodziło się na komputerach osobistych, ale obecnie figuruje głównie w środowisku urządzeń mobilnych. Nie mamy w języku polskim określenia na bloatware, chociaż część użytkowników naszego forum używa pojęcia „zasobożerca”. Jest to nic innego jak aplikacja, która działa w tle naszego smarfona, właściwie nie dając nam w zamian nic użytecznego. Z takich programów najczęściej w ogóle nie korzystamy. Niestety, „nie możemy” się także ich pozbyć, ponieważ zostały zainstalowane w telefonie fabrycznie. Przynajmniej do czasu, aż nie sięgniemy po niekonwencjonalne rozwiązania.

bloatware-212134

Zastanawialiście się kiedyś ile jest bezsensownych aplikacji, z których w ogóle nie korzystacie lub zastąpiliście innymi? Twórcy urządzeń i samego Androida najczęściej traktują nas jak dzieci, ponieważ przyznali nam uprawnienia jedynie „użytkowników”. Mamy więc telefon, do którego nawet nie mamy pełnego dostępu. Co więcej, nie możemy dokonywać przeróżnych decyzji, z obawy przed uszkodzeniem oprogramowania. O ile to ostatnie jest słuszne, ponieważ z praw administratora faktycznie trzeba korzystać rozważnie.. O tyle odebranie nam możliwości tego, co na smartfonie pragniemy sobie zainstalować, jest już co najmniej kuriozalne.

Większość z Was na pewno wie jak sobie z tym problemem poradzić. Najprostszym rozwiązaniem będzie oczywiście instalacja ROMu niebrandowanego. Tego typu system pozbawiony jest wszelkich aplikacji dodawanych przez operatora komórkowego, co skutecznie wyszczupla nasz telefon. Plus tego jest taki, że mamy więcej miejsca na bardziej użyteczne aplikacje, więcej dostępnej pamięci RAM, dłuższą pracę na baterii i przede wszystkim… spokój. Żadna z tych aplikacji nie będzie nam więcej uprzykrzała życia. Niestety, to rozwiązanie ciągle nie jest pozbawione wad.

W dalszym ciągu są aplikacje, które Android uważa za niezbędne. Mało tego, są też procesy, które nie wnoszą właściwie nic pożytecznego, a ładują się wraz ze startem sytemu. Ich pozbycie się jest nieco bardziej problematyczne, ponieważ trzeba uzyskać wspominane wyżej prawa administratora. Żeby to zrobić, należy telefon „zrootować” – czyli dosłownie uzyskać dostęp do „korzenia (ang. root)”. Najczęściej wystarczy pobrać plik, umieścić go w pamięci zewnętrznej i dokonać instalacji przez recovery (może być nawet oficjalne, producenta). Później mamy już pełne prawo do usunięcia dowolnego programu za pomocą odpowiedniego menedżera plików.

Jak to zrobić można się oczywiście dowiedzieć na naszym forum. Każdy model ma nieco odmienne wytyczne, jednak wszystkie są opisane w odpowiednim dziale. W razie pytań również ja jestem do Waszej dyspozycji : )

root

Odpowiedzi typu:  „Ja to właściwie wszystko już wiem i dawno z tego korzystam” cieszyłyby mnie najbardziej. Wydaje mi się, że większość naszych czytelników potrafi skutecznie oczyścić swój telefon ze zbędnych śmieci. To jeszcze jednak nie koniec.

Nie zdajemy sobie sprawy z tego , że nawet najlepsze nasze decyzje dotyczące pozbywania się bloatware, nie załatwią sprawy ostatecznie. Ten artykuł miał na celu nie tyle pokazać Wam jak sobie radzić z zasobożercami, co przede wszystkim zwrócić Waszą uwagę na problem. Kiedyś wersja mobilna Facebooka miała 5 megabajtów – i można było za jej pomocą korzystać zarówno z messangera, jak i portalu. Dziś aplikacje rozdzielono na aż 4 części (Messanger, Facebook, Menedżer stron i Grupy) – przy czym każda z nich ma ponad 30 MB. Reasumując potrzebujemy 120 mb przestrzeni, zamiast 5.

To jasne, że aplikacje się rozwijają i do portalu społecznościowego dołączono masę funkcjonalności. Ja jednak mam wrażenie, że z ich pojemnością ewidentnie przesadzono. Tak jak i Apple, tak również urządzenia oparte na systemie Android, ostatnio rezygnują z zewnętrznych kart pamięci. Powód? Droższe wersje tych samych modeli mają więcej wolnej przestrzeni dyskowej. Stąd też producenci aplikacji stopniowo przygotowują nas do zwiększania pojemności prezentowanych usług. Mogę się założyć, że wkrótce telefon 32 GB będzie standardowym wyposażeniem każdego. Inaczej po prostu nie będziemy w stanie zmieścić używanych przez nas aplikacji.

Tym sposobem większość aplikacji na smartfonach zawiera w sobie część bloatware. Nie jesteśmy w stanie się tego pozbyć. Zauważmy, że długo nieaktualizowane aplikacje same domagają się ich uaktualnienia. Jeżeli dodamy do tego flagowca, którego często nie chce nam się czyścić ze zbędnego, zalegającego bloatware, okaże się, że miejsca ubywa nam w naprawdę zatrważającym tempie.

android-tool

Ostatnio parę Custom ROMów wypowiedziało wojnę, starając się zamieszczać w swoich modyfikacjach jedynie te najpotrzebniejsze aplikacje. Część wprowadziła nawet chudsze zamienniki aplikacji dla kalendarza, kalkulatora i wielu innych podstawowych programów. Pojawiły się także „odtłuszczone” wersje tych samych aplikacji (jak na przykład Opera Mini). Jak jednak sprawa potoczy się dalej? Oceńcie sami.

Motyw