No to jak to jest z tym mobilnym antywirusem?

6 minut czytania
Komentarze
antywirusy-google-play-121431312

Korzystamy z nich niemalże na każdym komputerze.  Traktujemy wręcz jako aplikację niezbędną do codziennej pracy. Słusznie. Przez lata istnienia Internetu stworzono bardzo dużo niebezpiecznych wirusów mogących przedostać się do naszego PC-ta. Część z nich oczywiście opracowywana jest na bieżąco przez analityków pracujących w firmie antywirusowej. Nic w tym przecież dziwnego – żeby konieczne były płatne uaktualnienia do nowszych wersji, musimy czuć się zagrożeni. Tym sposobem narodziła się konieczność posiadania ochrony antywirusowej i zapory sieciowej.

antywirus-komputer

Ale tylko w przypadku komputerów i laptopów. Telefony komórkowe to wciąż temat nierozwiązany. Linux (na którego jądrze oparty jest Android) jest bowiem mniej podatny na zagrożenia sieciowe. Z dwóch prostych powodów.

Pierwszy jest taki, że każda zmiana w systemie Android wymaga zatwierdzenia. Idealnie przeniesiono tą funkcjonalność na Androida, tworząc uprawnienia, jakie zyskuje aplikacja wraz z jej zainstalowaniem. Jeżeli więc czytamy uważnie warunki, na które się przystajemy i pobieramy aplikacje wyłącznie ze sklepu – nic nam nie grozi.

wiadomości - avast

Po drugie wielokrotnie mniej użytkowników korzysta z tej platformy, dlatego nie opłaca się wydawać pieniędzy na łamanie jego zabezpieczeń. Co więcej – o ile na Windowsie wystarczy dwukrotnie kliknąć na plik „.exe”, o tyle Linux działa już trochę inaczej. Tutaj przede wszystkim nie działa wspomniane rozszerzenie, ponieważ platforma wykorzystuje inny rodzaj plików.

antywirus-android

Jeżeli więc w odpowiednio bezpieczny sposób korzystamy z naszego urządzenia – Android sam jest najlepszym dostępnym antywirusem. „No dobrze, a co z mailami?”, zapytacie? Wirusy nie mogą czaić się na nas w: tekście, grafice oraz w takich rozszerzeniach jak .pdf, .doc i inne. Jedyną możliwością zainfekowania urządzenia jest więc instalacja na nim aplikacji. A te ograniczają się do rozszerzenia .apk. Jeżeli więc takie zauważycie – radzę po prostu zignorować wiadomość mail, czy jakikolwiek inny komunikat ze strony internetowej. Jeżeli instalujemy aplikacje spoza marketu – sprawdźmy ich źródło.

W tym momencie można by zakończyć temat, ponieważ jednoznacznie wskazałem Wam, jakie zagrożenia płyną z braku posiadania antywirusa w telefonie. A te są praktycznie znikome. Nie dajcie się więc złudzić, że Wasz smartfon został zainfekowany i wymaga jak najszybszego przeskanowania. To bzdura, którą możecie wsadzić między bajki.

Paradoksalnie jednak antywirusy na urządzenia mobilne przestały pełnić funkcje ochrony przed wirusami.

e

Wszelkim programom tego typu zaproponowałbym wręcz zmianę określenia na nieco bardziej adekwatną. To już nie są antywirusy – chociaż większość z nich dalej chce za nie uchodzić. Ja nazwałbym je „antyzłodziejami„, ponieważ część producentów takich aplikacji dostrzegła wreszcie realny problem. Są nim intruzi – niepożądani posiadacze naszych telefonów, którzy mogliby się dostać do naszych danych.

O wiele ciężej jest wynieść z domu komputer osobisty, by ukraść dane, niż zrobić to zdalnie na naszym smartfonie. To już mamy ustalone. Stąd też w przypadku tych pierwszych tworzy się wirusy. Z kolei te drugie bardzo łatwo zgubić, albo przynajmniej zostawić gdzieś na moment niepostrzeżenie. Dlatego problem wirusów odszedł na dalszy plan. Pojawił się natomiast inny – co zrobić, jeżeli bardzo ważne dane dostały się w niepowołane ręce?

avast antyzlodziej

Jest kilka przydatnych funkcji. Możemy na przykład ustawić telefon do przyjaciela (millionerzy approved), na numer którego przyjdzie powiadomienie o zmianie karty SIM. Istnieją także takie funkcje jak kod wpisany w jądro systemu (powoduje, że nawet zmiana ROMu nie umożliwi złodziejowi odblokowania telefonu), czy na przykład Ochrona Geolokacyjna. Ta z kolei przydaje się, jeśli postanowimy wypić na mieście z kolegami „parę mniejszych lub większych”. Jeżeli ochrona będzie włączona, każda gwałtowna zmiana lokalizacji spowoduje aktywację wszelkich ustalonych wcześniej zabezpieczeń.

Możemy więc uchronić się przed kradzieżą urządzenia i zmusić złodzieja do porzucenia myśli o dostaniu się do naszych danych. Bywa, że sprawca widząc swoją beznadziejną sytuację, oddaje telefon właścicielowi pocztą (można ustawić na ekranie z hasłem informację co należy zrobić ze zgubionym telefonem). Wtedy też sprawca nie musi podawać się jako złodziej, a wręcz „uczciwy znalazca” – nikt przecież tego nie jest w stanie ustalić.

cm02

To jednak nie jedyna przydatna funkcja. Antyzłodzieje uzbroiły się także w rozwiązania chociażby Google’a, tworząc monitoring telefonu za pomocą GPS. Dzięki temu, mając włączoną Lokalizację, aplikacja stale będzie zapisywała zmiany naszego położenia. Tego typu dane mogą posłużyć policji do szybkiego zlokalizowania przestępcy. Oprócz tego możemy sprawdzić, gdzie po raz ostatni z telefonem byliśmy (wiecie, różnie bywa. bywa. Zapomniało się, zaniemogło… ( ͡° ͜ʖ ͡°) ).

Co więcej większość tych funkcji jest oferowana za darmo. Jest to korzystna oferta w zamian za karmienie nas złudzeniami, że głównym celem programu jest ochrona antywirusowa. Jeżeli jednak spojrzymy na takie aplikacje z innej perspektywy, mogą się okazać całkiem przydatne. Ale, ale. W artykule o task-killerach wspominałem o tym, że nie ma nic za darmo. Tak też będzie i w tym przypadku.

antywirus-task-killer

Te dwa tematy zresztą często się ze sobą łączą, ponieważ niektóre antyzłodzieje totalnie zapomniały, po co zostały stworzone. Uporczywe reklamy, dbanie o jak najdłuższe działanie baterii (nie polecam) – oraz notoryczne namawianie na inną aplikację producenta. Oferującą zresztą oczyszczenie naszego zainfekowanego urządzenia – a jakże!

c

Dlatego też do takich programów należy podchodzić z rezerwą, ponieważ niejednokrotnie będą starały się nas oszukać i wmówić nam, jak bardzo są nam potrzebne. Sam przestałem z tego rozwiązania korzystać, ponieważ najważniejszych danych staram się na telefonie nie trzymać. Oprócz tego dobrym rozwiązaniem jest regularny backup danych i aplikacji (kopia zapasowa) oraz kontaktów (dodatkowo można je połączyć z kontem Google). Dzięki temu żadne dane nam nie przepadną.

Powiedzmy też sobie szczerze – większość złodziei jest łasych nie na to, co znajduje się w telefonie, ale na jego wartość fizyczną. Ci najbardziej wyspecjalizowani i tak prędzej czy później znajdą sposób, by zabezpieczenia złamać. Albo najzwyczajniej rozbiorą Wasz telefon na części i puszczą w obieg na internetowych aukcjach.

Oprócz tego takie aplikacje pochłaniają sporo mocy obliczeniowej i niepotrzebnie nasz telefon spowalniają. Nie wkładam ich jednak do tego samego worka co task-killery, ponieważ te faktycznie mogą się czasem przydać i mają coś sensownego do zaoferowania. Czy więc należy korzystać z ich dobrodziejstw? Tak, przede wszystkim jeżeli masz tendencję do gubienia swoich rzeczy.

Motyw