Zmora Androida, a więc fragmentacja i wolne, niepewne aktualizacje – uważam, że istnieje rozwiązanie

4 minuty czytania
Komentarze
android 6.0 marshmallow logo grafika koncept nkaskasd

Ostatnio spoglądałem na statystyki przedstawiające fragmentację mobilnego oprogramowania Google. Zapewne nie napiszę teraz nic odkrywczego, ale różnorodność systemów, które wciąż są instalowane na różnych urządzeniach po prostu przeraża. Bez problemu znajdziemy dzisiaj smartfony i tablety sprzedawane razem z Jelly Bean.

android jelly bean sony kjaskjsad

W takim razie nie powinno nikogo dziwić, że niemalże 40% urządzeń z Androidem korzystających ze sklepu Play posiada właśnie system sprzed co najmniej dwóch lat. To największa zmora Robocika. W przypadku iOS wiadomo dlaczego wygląda to lepiej, ale również Windows Phone (obecnie Windows Mobile) radzi sobie z tym problemem. Oczywiście dlaczego on pojawia się w przypadku Androida to też oczywista sprawa. Przede wszystkim z tego oprogramowania mogą korzystać wszyscy, ale statystyki pokazują jedynie modele korzystające z usług Play. To już zdecydowanie ogranicza ilość urządzeń. Niemniej jednak, pomijając nieaktualizowane „Chińczyki”, zwróćcie uwagę na to, że czołowi producenci również mają tak naprawdę w głębokim poważaniu czy roczny telefon będzie miał nowy system – liczą się tylko flagowce. Do tego dochodzą operatorzy, którzy również bardzo lubią blokować aktualizację.

Zrzut ekranu 2015-10-24 o 17.26.37

Najlepszym przykładem jest zeszłoroczny flagowiec Samsunga, a więc Galaxy S5, który dopiero dzisiaj w Stanach Zjednoczonych w wersji dla AT&T otrzymał Androida 5.1.1 Lollipop. A co z urządzeniami z serii chociażby Grand? Już nawet nie wspominam o Ace. Najchętniej kupowane smartfony właśnie u operatorów mogą pomarzyć o Marshmallow, jeśli nawet nie o Lollipopie.

google play logo sklep kldalksad

Ok, w takim razie problem jest nam znany, ale czy można go rozwiązać? Chciałoby się, żeby w momencie pojawienia się nowego oprogramowania, nie było obecnej sytuacji, że jedynie co czwarte urządzenie korzysta z poprzedniej wersji. W takim razie u kogo szukać rozwiązania? Operatorów? Producentów? Ja bym poszedł wyżej i kazał Google sobie z tym wszystkim radzić. Jednak czy istnieje rozwiązanie? Teoretycznie tak. W moim przekonaniu wystarczyłoby wszelkie dodatki od firm, a także od operatorów zamknąć w sklepie Play jako paczki. W tym wypadku już mamy do czynienia z sytuacją, gdy system aktualizacji rozpoczyna Google, a użytkownicy nie czekają na poszczególne kroki.

exynos snapdragon nvidia mediatek

Ok, ale to nie koniec problemów. Różnorodność producentów i ich dodatków została zażegnana, ale wciąż mamy do czynienia z ogromną ilością różnych podzespołów. Jednak podobnie sytuacja zaczyna wyglądać na platformie Windows Mobile, a mimo wszystko Microsoft potrafi zaktualizować wiele starszych i słabszych modeli. Oczywiście Google nie może narzucić producentom poszczególnych układów scalonych, aby koniecznie do momentu premiery nowego oprogramowania przystosowali swoje jednostki pod nadchodzący system. W tym wypadku potrzebna by była dobra współpraca, która z pewnością wyszłaby na korzyść po obu stronach, ale przede wszystkim zyskaliby także konsumenci.

android m ios 9 windows phone mobile nkalkdas

W takim razie teoretycznie właśnie zaradziliśmy problemowi fragmentacji. Oczywiście wymagałoby to o wiele więcej pracy dla Google, a także wielu wyrzeczeń dla producentów. Jednak to gigant z Mountain View sterowałby całym procesem i tak oto w ciągu kwartału najnowsza wersja Androida mogłaby pojawić się na około 70% urządzeń. Siłą rzeczy nie wszystkie smartfony i tablety będą mogły zostać zaktualizowane. Jednak tutaj można dać znany nam już warunek. Jeśli dany układ ma 3 lata to nie musi być już wspierany.

android kampus googleplex figury statuy historia

Podsumowując, Google ma władzę nad aktualizacjami i to właśnie ta firma wypuszcza nową wersję systemu dla wszystkich mobilnych urządzeń, a producenci dokładają swoje dodatki poprzez sklep Play. Jedynie operatorzy będą sprawiać problemy, ale to i tak będzie ogromny skok na przód. Co to ostatecznie oznacza? Pozbywamy się kłopotu z fragmentacją, a więc wszelkie programy będą mogły skupiać się na nowszych bibliotekach, co oznacza ogólnie lepszą pracę. Dodatkowo same aktualizacje będą wydawane zdecydowanie szybciej, a przy okazji zapewne uda się pozbyć niektórych śmieci dodawanych przez producentów. Oczywiście to tylko moja wizja, która zapewne nigdy nie zostanie urzeczywistniona, ale czy widzicie inne rozwiązanie tego problemu?

Motyw