Gdybym średnio rozgarniętemu człowiekowi powiedział po premierze gry GTA San Andreas, że za 10 lat będzie mógł sobie w nią pograć na ekranie swojego smartfona lub tableta – prawdopodobnie by mnie wyśmiał. Ewentualnie w ogóle nie potraktował poważnie. O ile do wersji mobilnych niektórych tytułów już w tamtym czasie się przyzwyczailiśmy, były to odrębne produkcje opowiadające podobną do oryginału historię (do tego bardzo uproszczoną), a nie pełnoprawne, solidnie odwzorowane gry przeniesione na inną platformę. Oczywiście mam na myśli produkcje zaawansowane technologicznie (jak na tamtejsze czasy), a nie udane przeportowanie starych gier pegasusówych, SEGI, ATARI czy innych klimatycznych gier opartych na technologii ośmio-, a później16-bitowej. W głowie się nie mieści z jak zawrotną prędkością zwiększają się możliwości współczesnej elektroniki i jak potężne moce obliczeniowe procesorów możemy otrzymywać już dzisiaj. A wszystko jeszcze przed nami!
Od czasu powstania pierwszej gry wideo minęło już blisko 70 lat. W 1947 roku zaprezentowano maszynę za pomocą której można było uruchomić „Symulator pocisku rakietowego” (a jakże, minęły wtedy dopiero dwa lata od wojny, a już ludzie chętnie sobie do czegoś postrzelają!). Pozycji nie można uznać za pierwszą grę komputerową, ponieważ rozgrywka odbywała się na sprzęcie mechanicznym, nie natomiast komputerowym. Takie miano z powodzeniem można jednak przypisać stworzonej przez studenta grze „Spacewar!”, chociaż za najpopularniejszą grę tamtych czasów (lata 60-te XX wieku) uważa się „Pong” – który masowo stosowano w automatach do gier. Wkrótce można było pograć także w Space Invaders i Pac-Mana, które myślę większość z Was kojarzy. Nie o historię gier komputerowych dziś jednak chodzi, a o zadanie w związku z tym pewnego pytania – jak od tak prymitywnych z dzisiejszej perspektywy gier, zamykanych w wielokilogramowych pudłach elektronicznych, przeszliśmy do trójwymiarowych rozgrywek online na ekranach tabletów? I co być może ważniejsze – patrząc na aktualny postęp technologiczny i zawrotną prędkość z jaką ewoluuje technologia – czego możemy się spodziewać w przyszłości po bardzo obiecującej branży technologicznej?
Na pewno rosnących wymagań sprzętowych. Po premierze ostatniej produkcji CD Projekt RED zdajemy sobie powoli sprawę z tego, że 4 GB pamięci RAM i dwurdzeniowy procesor 2,6 GHz może powoli nie być wystarczający, nie wspominając o konieczności wymiany karty graficznej na bardziej solidną. Obecnie jak dobrze wiecie występuje tendencja do mikronizacji technologicznej, ponieważ moc procesorów produkowanych w latach poprzednich można dziś zamknąć w telefonie komórkowym. Co więcej, zgodnie z prawem Moore’a (założyciela firmy Intel) przyjmuje się, że na rynku produkcyjnym liczba tranzystorów w układzie scalonym podwaja się co 24 miesiące. Te dwa współgrające ze sobą czynniki sprawiły, że porównując rok 1990 (w procesie fabrycznym stosowano wtedy elementy o wielkości 500 nanometrów) i 2015 (22 nanometry!) w przyszłości możemy spodziewać się naprawdę wydajnych urządzeń przy zachowaniu minimalnych rozmiarów. Wspomniane prawo można z powodzeniem zastosować zresztą także do:
- rozmiarów pamięci RAM
- pojemności dysków twardych
- przepustowości sieci komputerowych
Prawo Moore’a ma jednak swoje oczywiste ograniczenia, którym są dostępne wielkości fizyczne – przewiduje się, że najbardziej zaawansowane technologicznie układy scalone będą produkowane z elementów o wielkości siedmiu nanometrów. Niebawem także z tych względów przestanie to prawo obowiązywać. Za parę lat więc albo zakończymy pogoń za coraz lepszymi specyfikacjami, albo wymyślimy inny materiał pozwalający na jeszcze większe udoskonalenie procesorów i innych komputerowych podzespołów. Jednym z kandydatów do przejęcia pałeczki po krzemie jest oczywiście grafen, co udowodnili pracownicy Intela tworząc prototypowy model mikroprocesora o mocy obliczeniowej 100 GHz.
Do czego zmierzam? W jednym i w drugim przypadku przestaniemy czuć potrzebę posiadania klasycznego komputera osobistego, którego sprzedaż i tak jest już dziś na coraz niższym poziomie. Nikogo nie zdziwi na pewno fakt, że dokładnie rok temu zakupiono tylko 100 milionów komputerów PC, w porównaniu do 400 milionów urządzeń mobilnych opartych na systemach Android oraz iOS. Taki stan rzeczy stawia sprawę jasno – jako konsumenci pożądamy coraz bardziej minimalistycznej elektroniki.
Pamiętacie tendencje do tego, by aplikować sprawdzone rozwiązania z komputerów osobistych na telefony komórkowe? Tworzenie folderów, mobilne wersje przeglądarek sieci web, możliwość zainstalowania gier i wiele, wiele innych usprawnień początkowo wprowadzano właśnie z tamtego środowiska. Czy zauważyliście, że obecnie te dwa ekosystemy się przenikają i jedne czerpią z drugich pełnymi garściami? Idealnymi przykładami takiego stanu rzeczy są występujące powiadomienia i sklep z aplikacjami, które pojawiły się w jakiś czas temu w OS X i Windowsie 8. Przechodzimy zatem do sedna sprawy i spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest szansa na to, że wkrótce o przenikaniu nie będzie mowy, a wręcz nastąpi tendencja zupełnie odwrotna do pierwotnej.
Korzystaliście już kiedyś z Android Tv? Ten obecnie jeszcze niezbyt popularny produkt z założenia ma w przyszłości pozwolić na pełną integracją smartfona z ekranem telewizora. Zakładając, że powyżej opisywane wydarzenia muszą mieć niebawem miejsce, wkrótce być może większość gier będzie także dostępnych na mikro-urządzeniach. Już dziś widzimy, że Sony i Microsoft dąży do sprzężenia swoich konsol z ich pozostałymi produktami, możemy się zatem spodziewać, że i Android nie ustąpi w tym wyścigu o dominację na rynku technologicznym. Skoro już dziś większość aplikacji dostępnych na Androida może zostać włączonych na ekranie TV, w przyszłości spodziewać się możemy, że Android TV stanie się także czymś na zasadzie konsoli do gier. Myślicie, że Google zatrzyma się tylko na telewizorze?
Były już zamysły wprowadzenia systemu operacyjnego do paneli w lodówkach, pralkach i wszelkiego innego rodzaju urządzeniach codziennego użytku. To naprawdę nic absurdalnego zakładać, że Google pokusi się o wprowadzenie zdalnego sterowania w większości domowych sprzętów. Telewizor z tym systemem to dopiero początek. Zdecydowanie.