Wiecznie żywy problem – Czy was też smartfon doprowadza czasami do szału?

6 minut czytania
Komentarze
AAAAAAAAAAAA

Jestem w stanie się założyć z każdym z was, że po pewnym czasie użytkowania swojego smartfona macie żywą i nieodżałowaną ochotę zdrowo nim w coś przydzwonić. Ścierają się wtedy w umyśle dwie, sprzeczne ze sobą stany psychiczne – pójść za nagłym impulsem, czy natychmiast powstrzymać emocje. Ta pierwsza pokusa jest często na tyle niekontrolowana i spontaniczna, że niejednokrotnie kończy się niestety tak:

zbity ekran 1

To oczywiście mocno przesadzone założenie, by niszczyć swój, często bardzo drogi telefon. Sam pilnuje go jak oka w głowie i dbam najlepiej jak tylko potrafię. Stosuję specjalne etui, staram się nie zaśmiecać go zbędnymi aplikacjami i folderami – ogólnie rzecz ujmując, robię wszystko, by posłużył mi jak najdłużej. Spotkałem się też z innym podejściem do sprawy – „Używam bez ograniczeń, tak jak mi wygodnie – jeżeli się zepsuje to wymienię go na nowy. Telefon ma służyć i być używany” – i przyznam szczerze, że to także jest jakieś podejście. Oczywiście taka postawa może sporo nas kosztować, chętnie się jednak dowiem, którą z metod obchodzenia się z telefonem wy preferujecie. A może macie jakąś inną?

Musicie się jednak ze mną zgodzić, że lubimy, gdy wszystko w naszym smartfonie działa jak należy – aplikacje chodzą płynnie, wykonywane operacje się nie przycinają, a urządzenie zachowuje się zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Po to przecież wymienialiśmy swój sprzęt na nowy, by od tej pory przestać się denerwować – bowiem nasz poprzedni kieszonkowy niezbędnik elektroniczny był w stanie doprowadzić nas do białej gorączki.

WKURW

Tak jest, Moi Drodzy, dziś trochę o wydajności naszych urządzeń i o tym, jak niespodziewanie po pewnym czasie używania zauważamy jej realny spadek. Wśród fanów nadgryzionego jabłka na pewno dostałbym gotową odpowiedź na taki stan rzeczy. „Nasz iOS projektowany jest z myślą o konkretnych podzespołach opartych na patentach Apple. Stąd też kusi niezawodnością, wieczną płynnością działania i funkcjonalnością na długie lata.  Z kolei Android to swego rodzaju śmietnisko, na którym dzieje się, co chce – nic więc dziwnego, że smartfony oparte na jego strukturze z czasem kolekcjonowania śmieci – zaczynają wariować”. Być może tak faktycznie jest, bo chociaż fanem Apple nie jestem, trzeba przyznać, ze ja wiecznie coś w moim telefonie dłubie – natomiast moi znajomi z iPhone’m nabywają telefon raz i po prostu korzystają. Tylko… Czy nie za to właśnie kochamy Androida?

android naprawa

Powiedzieć trzeba jasno – zielony robocik to nie panaceum na wszystko. Denerwujemy się na niego na pewno zdecydowanie częściej, niż klienci Apple na ich iPhony. Cenimy jednak w telefonach coś zupełnie innego – potęgę modyfikacji i możliwości realnego wpływu na to, jak nasz system się prezentuje i jak działa. Zanim jednak przejdę do tego tematu, mówiącego za co tak właściwie cenimy Androida, przedstawię wam parę najczęstszych przypadków powodujących nasze zdrowe wk… zdenerwowanie.

1. Ogólna płynność działania systemu – co tu dużo mówić. Korzystając z naszego smartfona mamy nieograniczony dostęp do instalowanych na nim aplikacji, także spoza sklepu. Oprócz tego możemy pobierać na niego muzykę z dowolnych źródeł (legalnie lub nie), przenosić na kartę pamięci modyfikacje na telefon, jak Custom ROMy i wiele, wiele innych wspaniałych rzeczy. Do tego dochodzi samo korzystanie z telefonu i aplikacji – w pamięci urządzenia zbiera nam się kolosalna liczba ukrytych miniatur, reklam, danych aplikacji i innych śmieci, których wcale nie tak łatwo się pozbyć. Rozwiązaniem są programy do czyszczenia telefonu z niechcianych plików – niekonieczne spełniają jednak swoją rolę i należy im ufać z pewną dozą rezerwy. Moim zdaniem, najlepszym rozwiązaniem jest robić co jakiś czas backup plików w telefonie i przywrócić urządzenie do ustawień fabrycznych (najlepiej przez tryb recovery i funkcję wipe/all). Do tego, jeżeli jesteście fanatykami Custom ROMów (jak ja!), warto pomyśleć o aktualizowaniu swojego oprogramowania do jak najbardziej stabilnych i wydajnych wersji.

2. Wyczerpująca się bateria – czy nie irytuje was konieczność podłączania telefonu raz dziennie? Pewnie nie, teraz to już standard, wszak przyzwyczaili nas do tego producenci. Problem pojawia się, jeżeli nawet na paręnaście godzin nie jesteśmy w stanie wygospodarować tyle zasilania, by korzystać z telefonu bez ograniczeń. Do tego dochodzi stopniowa tendencja do obniżania się wydajności naszej baterii. Istnieją oczywiście przeróżne programy jak Battery Doctor – ale spójrzmy prawdzie w oczy – tą magiczną aplikacją nie odbudujemy naszego akumulatora. Rozwiązania często jako takiego nie ma, niestety wraz z użytkowaniem telefonu mamy coraz więcej aplikacji – a te lubią sobie pracować w tle. Tym sposobem żyłują naszą baterię do maksimum.

3. Trwałość materiału. Znacie te memy ze starymi telefonami? Krążącą legendę, że gdy spada smartfon na podłogę, to telefon pęka, a gdy spada Nokia 3310, to pęka podłoga? Chętnie przypomnę wam jeden z nich, bo do dzisiaj tego typu obrazki wprawiają mnie w dobry humor. I jakby nie patrzeć, zwracają uwagę na pewien problem!

shit i dropped my nokia

Tego typu memów jest dużo więcej, a wszystkie z taką samą przesłanką – dzisiejsze telefony są kruche jak porcelana. Upadek z nieco większej wysokości zwykle kończy się fatalnie i można mówić o szczęściu, jeśli nadal działa. Producenci porzucili wytrzymałość obudowy już dawno temu – telefon ma się psuć, byś poszedł do sklepu, Drogi Czytelniku – i kupił sobie nowy.

4. Nadmierne przegrzewanie podzespołów – ile razy siedząc w jednym z pojazdów komunikacji miejskiej obserwuje użytkowników smarfonów przecierających dłonie o własne spodnie. Sytuacja nad wyraz komiczna, a jakże często spotykana! Powodem są spocone dłonie, nagrzane przez „rozpalony do czerwoności” smartfon. Czasami zadaje sobie pytanie, po co twórcy telefonów dotykowych ładują nam takie cztero- i ośmiordzeniowe bestie pod panelem, jeżeli skutkuje to szybkim wyczerpaniem się baterii i nadmiernym grzaniem się urządzenia. Pewnie – lubimy mieć „żyletę technologiczną”, zastanawiam się tylko czasem, czy naprawdę warto.

aaaaaa

Co byśmy jednak nie powiedzieli – kochamy nasze smartfony i tablety. Często doprowadzają nas do wścieklizny i mamy ochotę zrobić im poważną krzywdę, ale mnogość funkcji, które nam oferują, zwykle bierze górę. Osobiście nie wyobrażam sobie przesiadki na iOS’a – cenię sobie to, że mogę zainstalować system najbardziej dopasowany do moich potrzeb, zmienić launchera na taki, który mi odpowiada, dostosować siatkę aplikacji i dodać wiele, wiele innych wizualnych bajerów. Często też zmieniam ROM (powodem są zapewne wieczne niezadowolenia z obecnego) szukając ciągle nowych rozwiązań. Nie podoba nam się jakaś aplikacja? Żaden problem – mając roota wyrzucamy ją na stałe z urządzenia, zastępując jakąś inną. Nie trafia do nas obecny wygląd ikon? Instalujemy ich inną paczkę. System Android jest oparty na jądrze Linuxa – a dzięki temu możemy zrobić z nim, co tylko chcemy. Za tą cenę jestem gotów dalej użerać się z – niedoskonałymi przecież – systemami opartych na jego środowisku.

Ciekawe czy użytkownicy android.com.pl także miewają podobne odczucia do moich. Może jest coś jeszcze o czym nie napisałem, a co Was wnerwia? Pozostawiam wam pole do dyskusji.

Motyw