rynek muzyczny youtube

YouTube i Spotify zniszczyły rynek muzyczny. Melomani wolą kupować CD

5 minut czytania
Komentarze

20 lat temu rynek muzyczny wyglądał zupełnie inaczej. Internet raczkował, a takie portale jak YouTube czy Spotify w ogóle nie istniały. To radia kreowały muzykę, która trafiała do odbiorcy. Popularność serwisów internetowych sprawiła, że rynek muzyczny przeszedł diametralne a zarazem nieodwracalne zmiany. Można się tu doszukiwać zmian pozytywnych, mnie jednak obecny stan rzeczy się nie podoba. Całe szczęście melomani mają wybór i wolą kupować płyty, których sprzedaż wzrosła po raz pierwszy od 20 lat.

Zobacz także: Na taką grę czekałem 21 lat!

YouTube zniszczył rynek muzyczny

YouTube to platforma Google, która powstała w 2005 roku. Jest to swoisty hub, który promuje przede wszystkim muzykę. Według danych z 2018 roku, aż 95% najczęściej oglądanych filmów stanowiły teledyski.

Platforma przełamuje wszelkie bariery – zarówno te regionalne i językowe. Możemy na niej zobaczyć praktycznie wszystkie treści, które nie ocierają się o porno. Jednak w dzisiejszej popkulturze jest pełno nagości i erotyki dostępnej dla każdego za pomocą jednego kliknięcia. Złośliwi twierdzą, że dzisiejsze teledyski to soft porno, do którego dołączona jest jakaś warstwa audio. Trudno się z tym nie zgodzić.

rynek muzyczny youtube

Gwiazdy prześcigają się w coraz dziwniejszych pomysłach, odsłaniając co tylko się da. To, co kiedyś było dostępne w telewizji po godzinie 22:00, dzisiaj jest dla każdego na wyciągnięcie ręki. Warto dodać, że głównymi odbiorcami tego portalu są dzieci i młodzież. Właśnie do tej grupy wiekowej artyści często kierują wulgarne teledyski lub utwory pełne niemających sensu przekleństw. „Muzycy” znajdują odbiorców w Internecie „produkując” niskiej jakości treści, a młodzież bierze wzorce ze swoich ulubieńców. Warto też dodać, że wiele oficjalnych list przebojów jest układanych między innymi w oparciu o wyświetlenia na YouTubie (np. Billboard). Tak w tym momencie działa rynek muzyczny. Portal doszczętnie zepsuł to, co kiedyś w tej branży było najważniejsze – jakość warstwy audio i fani kupujący płyty CD.

Stare, piękne czasy kontra internetowa rzeczywistość

Pamiętacie czasy, w których w radiach można było usłyszeć Smashing Pumpkins, U2 czy Madonnę? Przypominacie sobie okres, w którym MTV i Viva były prawdziwymi stacjami muzycznymi, które promowały teledyski i muzykę? Ile razy to czekałem na premierę klipu, która musiała się odbyć po godzinie 22:00 ze względu na nieodpowiednie treści. Z łezką w oku wspominam te czasy. Teraz bowiem mamy wszystko na wyciągnięcie ręki, a popkulturowy chłam wylewa się z YouTube’a i Spotify, które kreują to, co słyszymy w radiach lub niektórych telewizjach muzycznych.

rynek muzyczny spotify youtube

Gdyby te serwisy nie istniały, wątpię czy kiedykolwiek usłyszelibyśmy o „artystach” typu Oliwka Brazil czy Young Leosia. Internet to dla nich idealne miejsce na promowanie, a klipy odtwarzane głównie przez młodzież mają po kilkanaście lub kilkadziesiąt milionów odtworzeń. Nawet mocno „zepsute” i monotematyczne radia nie promują takiego chłamu, ale sądzę, że to jedynie kwestia czasu. YouTube i Spotfiy promują dzięki swoim algorytmom muzykę niskich lotów, która 20 lat temu nie miałaby szans zaistnieć na rynku. Wtedy bowiem liczyła się liczba sprzedanych płyt czy singli w formie fizycznej. Wyobrażacie sobie dzisiejszych nastolatków kupujących płyty? Ja tego nie widzę.

Kazaa media desktop

Jedyny plus istnienia popularnych serwisów to koniec piractwa. Rynek muzyczny miał duży problem z nielegalnym udostępnianiem plików, zwłaszcza na początku XXI wieku. Spotify pomogło ten stan rzeczy naprawić i za niewielką miesięczną opłatą można uzyskać dostęp do naprawdę dużej biblioteki. Jednak nie wszystkim wystarcza cyfrowa jakość, która akurat na tym serwisie jest nędzna. Nie bez powodu Neil Young stwierdził, że wspierając Spotify, niszczysz pewną formę sztuki. Dla porównania, Tidal i Apple Music oferują muzykę w Hi-Fi, która jest porównywalna z jakością z płyt CD. W tym miejscu warto dodać, że płatne subskrypcje to obecnie aż 57,2% przychodów w USA w 2021 r.

Melomani wolą płyty CD

Ponad 20 lat temu na premierę płyty czekało się z niecierpliwością. W dniu debiutu na rynku wystarczyło przejść się do sklepu i kupić fizyczny nośnik. Jak już wspominałem, sprzedaż płyt bardzo ucierpiała z uwagi na piractwo, a następnie pojawienie się portali streamingowych. Jednak po raz pierwszy od prawie 20 lat, ich sprzedaż wzrosła. Takie dane podało Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego. Do sklepów dostarczono 46,6 mln sztuk CD, co stanowi wzrost o 15 mln jednostek względem poprzedniego roku! Jest to naprawdę zaskakujący, a zarazem imponujący wzrost, którego chyba nikt się nie spodziewał.

płyty cd rynek muzyczny

Oczywiście nie należy spodziewać się, że kiedykolwiek ten wynik dotrze do szczytu z 2000 roku, który wynosił aż miliard dostarczonych płyt do sklepów. Jednak sądzę, że można się tu spodziewać kolejnych zwyżek, tak jak w przypadku winyli. Te sprzedały się w liczbie 39,7 mln sztuk w USA i z roku na rok ta liczba rośnie.

Coraz więcej osób zdało sobie sprawę, że cyfrowa jakość często bywa niewystarczająca. W dodatku fani poszczególnych zespołów, wokalistów lub wokalistek chcą kolekcjonować ich twórczość w formie fizycznej. Okładka albumu wygląda znacznie bardziej interesująco na tekturze czy papierze za kawałkiem plastiku. To, co kiedyś było standardem, dziś jest niszowe. Okazuje się jednak, że obszar tej niszy się zwiększa. Płyty CD doskonale nadają się do słuchania muzyki w domu. Fani muzyki zaopatrują się w odpowiedni sprzęt audio i mogą cieszyć uszy najwyższą jakości w swoim zaciszu.

Źródło: theverge, medium, variety

Motyw